Wciąż nie wiadomo, kto obejmie najwyższe unijne stanowiska, w tym fotel szefa Komisji Europejskiej. Jednak zdaniem Tomasza Wróblewskiego, Niemiec nie ma szans na objęcie stanowiska przewodniczącego. Na łamach „Warsaw Enterprise Institute” zwrócił uwagę, że po raz pierwszy do 1989 roku Europejska Partia Ludowa, kontrolowana przez Niemcy, „utraciła władztwo nad Europą”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kto będzie polskim kandydatem na szefa Komisji Europejskiej? Rzecznik rządu: Stanowisko poznamy po posiedzeniu RE
Jak podkreśla Wróblewski, dotychczas kandydata na szefa KE wskazywał niemiecki kanclerz, a decyzję podejmowali szefowie trzech lub dwóch szefów największych państw. Tak naprawdę całe głosowanie w PE było zwykłą formalnością. Teraz jednak wszystko się zmieniło, bowiem nie ma wystarczającej większości głosów.
Nie ma już mowy ani o Manfredzie Weberze, ani o Fransie Timmermansie czy Margrethe Vestager. Karuzela przedwyborcza, niemal codziennie wyrzuca jakieś nowe nazwiska i tym razem już z poza twardego kręgu sprzymierzeńców Kanclerz Merkel
— zwraca uwagę Wróblewski dodając, że na naszych oczach dokonała się rewolucja, bowiem rozpadł się 30-letni dyktat EPP.
Uwagę na to zwrócił także były doradca Emmanuela Macrona. Shahin Vallée, w rozmowie z FT powiedział, że „istnieje symbiotyczna zależność między potęgą Merkel a potęgą EPP. EPP jest instrumentem Merkel do projekcji władzy w Europie”.
Interes Niemiec stał się interesem Europy. Tam gdzie Niemcy osiągały przewagę konkurencyjną, tam miała podążać Europa. W latach 80-90-tych to było przestawianie Europy na silnik diesla, w drugiej dekadzie XXI wieku to było przestawianie się na elektryki. W latach 70-90-tych to była energia atomowa, po katastrofie Fukushima w 2011 to była energia odnawialna. I od 2002 troska o wspólną walutę (euro), która stała się fundamentem niemieckiej mocarstwowości
— zauważa Wróblewski.
Co ciekawe, publicysta przyznał, że w rozmowie z byłym brytyjskim ambasadorem usłyszał, że kiedy PiS wygrał wybory w Polsce, ambasada odetchnęła, bowiem nie była w stanie konkurować w Polsce z Niemcami.
Niemcy dysponowali tu nieformalnymi relacjami na każdym szczeblu polskich urzędów i ministerstw. Decyzje zapadały zanim jeszcze polski rząd napisał jakieś prawo. Uzgodnienia odbywały się na poziomie dyrektorów departamentu, omijając oficjalną drogę dyplomatyczną. Nic dziwnego, że dla Berlina przegrana PO była czymś więcej niż utratą zaprzyjaźnionego rządu. Była wyrwą w misternej geopolitycznej układance zależności, która pozwalała im kontrolować wszystkie polityczno-ekonomiczne procesy i chronić rosnące niemieckie imperium. Dziś cała Europa jest pełna takich wyrw. Od Polski i Węgier, przez Włochy a wkrótce Francję, Szwecję, Finlandię, Czechy, Holandię
— pisze Wróblewski.
No cóż, nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni w moim życiu, przekonuję się, że największe przetasowania polityczne w historii następują nagle i nawet publicystom ciężko jest za nimi nadążyć
— przyznał Wróblewski.
wkt/wei.org.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/452334-niemcy-traca-wladze-w-ue-ciekawa-analiza