Dopuszczając cyrk w słusznej sprawie, wszystko zamienia się w cyrk. I kolejni adepci robią wiele, żeby każda ważna sprawa cyrkiem się stała.
Czy już trwale wszystko wokół nas ma być na opak? I podszyte stosowną dawką szantażu moralnego, co ma wywołać moralną panikę u szantażowanych? Dwa świeże przykłady zdają się to potwierdzać. Pierwszy to histeria wokół sposobu zatrzymania Jakuba A., podejrzewanego (na obecnym etapie postępowania przyznał się do winy) o szczególnie drastyczne zabójstwo dziesięcioletniej Kristiny. Drugi to „strajk klimatyczny” trzynastoletniej Ingi Zasowskiej, odsyłający do głośnych globalnie akcji szesnastoletniej obecnie Szwedki Grety Thunberg.
Nikt przy zdrowych zmysłach i jakim takim rozeznaniu we współczesnym świecie nie odbiera rzecznikowi praw obywatelskich, niezależnie od tego, czy jest to Adam Bodnar czy ktoś inny, prawa i obowiązku obrony praw i godności nawet osób podejrzewanych czy oskarżanych o najbrutalniejsze morderstwa. Nikt nie może też odmówić nastoletnim uczennicom prawa do szlachetnych uniesień w obronie klimatu czy czegokolwiek innego. Problemem jest to, że takie sprawy prawie natychmiast stają się elementem gier, a wręcz cyrku, w którym o prawa człowieka i ochronę klimatu chodzi najmniej.
To, że Adam Bodnar zna metody i techniki sterowania nastrojami społecznymi nie powinno dziwić. Poza tym, że jest RPO, który w dobrej wierze, czyli dla ochrony praw człowieka i obywatela może w niektórych sprawach przesadzać, od lat jest także znany jako szermierz postępu. A aktywiści tego rodzaju żyją z tego, że sterują, a wręcz manipulują nastrojami społecznymi. To, że już trzynastolatki potrafią wpływać na nastroje, a wręcz nimi manipulować może budzić pewne zdziwienie, choć nie do końca. Nawet trzynastolatki tak głęboko tkwią w niemal bezgranicznie manipulatorskich tzw. mediach społecznościowych, że same potrafią już robić to, co obserwują.
Nie kwestionuję, że Adam Bodnar jako RPO może nawet przesadzać w kwestiach ochrony praw i godności. Nie kwestionuję, że Thunberg i Zasowska są młodymi idealistkami, szczerze i z przejęciem walczącymi o „wyzwolenie” klimatu, czyli w gruncie rzeczy przyrody. Ale jednocześnie wszystko wskazuje na to, że zarówno wyga Bodnar, jak i „naiwne” Thunberg oraz Zasowska mają pełną świadomość, że uczestniczą jednak przede wszystkim w spektaklu. Po tym, co od ponad roku robi Greta Thunberg, która zaczynała od lokalnego i jednoosobowego „strajku szkolnego dla klimatu”, by w grudniu 2018 r. znaleźć się na szczycie klimatycznym w Katowicach, a potem stać się globalną „zieloną” celebrytką peregrynującą po świecie, można mocno wątpić w naiwność. A Inga Zasowska po prostu ją naśladuje.
Na czym polega cyrk z udziałem nastoletnich Thunberg i Zasowskiej oraz ponadczterdziestoletniego Bodnara? Najogólniej na robieniu wody z mózgu. Przy czym, o ile nastolatki są w jakimś sensie usprawiedliwione, bo to one są przede wszystkim manipulowane (choć same są w manipulowaniu coraz lepsze, szczególnie Greta Thunberg, mimo młodego wieku), o tyle Adam Bodnar nie jest „pierwszą naiwną”. „Zielone” nastolatki celebrytki zostały zbombardowane miłością (praktyka typowa dla sekt), więc maję motywację do dalszych akcji i na każdym kroku widzą „opłacalność” swojej strategii. Historia Grety Thunberg dawno już zresztą przekroczyła granice groteski, o czym świadczy rozważanie jej kandydatury do pokojowego Nobla. A Adam Bodnar rozgrywa sprawę z zatrzymaniem Jakuba A. na zimno.
Jeśli komuś nie wystarczają nagrania z zatrzymywania podejrzanych o różne brutalne przestępstwa za granicą, może posłuchać bądź poczytać ekspertów i praktyków (np. policjantów, antyterrorystów). Nie ma nic niezgodnego z kodeksami czy profesjonalnymi schematami działań, nie ma nic niegodnego w zakładaniu tzw. kajdanek zespolonych czy prowadzeniu tak skutego podejrzanego w sposób uniemożliwiający mu stwarzanie jakiegokolwiek zagrożenia. Ekscytowanie się wyprowadzaniem podejrzanego w bieliźnie i na bosaka to dziecinada. Było bardzo ciepło, więc nie miało to żadnego znaczenia. I nie miałoby, gdyby było chłodniej, choć zimą postępuje się inaczej.
Adam Bodnar najwidoczniej uznał, że warto wystąpić z argumentami z katalogu praw człowieka i godności, choć podstawy do tego były bardziej niż wątłe. Ale pewny był spektakl, bowiem takie postawienie sprawy przez RPO musiało wzburzyć nie tylko policjantów, ale też wielu przeciętnych ludzi, dotkniętych brutalnymi przestępstwami lub tylko je obserwujących. A spektakl jest oczywiście narzędziem polityki. I „postępowy” RPO Adam Bodnar narzędziami polityki często się posługuje. I tu niczym się nie różni od innych „postępowców” zajmujących ważne stanowiska. Spektakl to ich druga natura.
Jeśli oddzielić ziarno od plew, zarówno w sprawie Adama Bodnara, jak i „zielonych” nastolatek celebrytek istota rzeczy kompletnie się nie liczy. Liczy się cyrk: o im większym zasięgu, tym lepiej. Podobno nawet cyrk ujdzie, jeśli w słusznej sprawie. Tyle tylko, że dopuszczając cyrk w słusznej sprawie, wszystko zamienia się w cyrk. I kolejne osoby obserwujące, ile na cyrklu można zyskać (próżność w dobie globalnych mediów społecznościowych jest bardzo mocnym motorem działania), robią wszystko, żeby każda sprawa w cyrk się zamieniła. A wtedy wiedza i prawda nie mają już żadnego znaczenia. Liczą się wiara, zaangażowanie i emocje.
Można pleść piramidalne bzdury, także na temat praw człowieka, klimatu czy przyszłości ludzkości, a mimo to mieć status świętej krowy, bo sprawa czy misja są głęboko słuszne. A słuszne jest to, co postępowe ideologicznie. I tu koło się zamyka. Tym bardziej że bez dopuszczenia merytorycznej krytyki nie ma żadnej wymiany myśli. Jest tylko wymachiwanie maczugą słuszności i szantaż moralny mający wywołać moralną panikę. A jeśli da się do tego wykorzystać urząd RPO albo niewinność i naiwność „przerażonych” nastolatek (coraz częściej świetnie zagrana mimo młodego wieku), tym lepiej. Tylko to wszystko jest coraz obrzydliwsze i coraz głupsze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/451998-bodnar-zasowska-gdzie-konczy-sie-powaga-a-zaczyna-cyrk