Pani prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, w sposób przypominający opowieści o działalności Wandy Odolskiej, walczy o prawo władania Westerplatte:
Zdziera w tej sprawie gardła także opozycja. A ja patrzę, oglądam działalność tych środowisk, widzę, co robią z różnymi ważnymi dla polskiej tożsamości miejscami, i zastanawiam się, po co im właściwie Westerplatte?
Czyż wulgarnych często marszy homoseksualistów nie da się już organizować w tak umęczonej nimi stolicy?
Czyż nawet i miasto Częstochowa z której wychodzą ataki tych grup na Jasną Górę nie wystarcza?
Czy w którejś z kramkowo-sorosowych fundacji Sorosa nie da się już organizować paneli o tym jakim to obciążeniem i kamieniem u szyi jest polskość?
Czy za mało lisowych i michnikowych łamów na publikację antyreligijnych tyrad? A Uniwersytetów na wykłady porównujące księży do świń taplających się w błocie?
Czy Jan Tomasz Gross nie ma dość grantów na książki stwarzające wrażenie iż Polacy, bohaterski naród ofiar, był narodem sprawców zbrodni (w rzeczywistości niemieckich)?
Czy skończyło się już miejsce w ratuszu na debaty o konieczności podziału rozbicia Polski na księstwa?
Czy haniebne rondo „Wolnego Miasta Gdańska”, podkreślające tę niepolską tradycję, nie może być punktem startowym dowolnych obchodów?
Czy na gdańskich tramwajach nie ma już miejsca na czczenie niemieckich działaczy?
Czy Donald Tusk nie załatwi sali w Berlinie, choćby tam gdzie odbierał medal Rathenaua?
Czy zastępcy samej pani Dulkiewicz nie mają już miejskich chodników by wygłaszać przemówienia sugerujące odpowiedzialność Polski za wybuch II Wojny Światowej?
Czy Europejskie Centrum Solidarności nie udzieli już gościnie wszystkim, którzy pod prawdziwy testament „Solidarności” (która była dziedzicem oporu z okresu II Wojny Światowej) podłożą własne wymysły?
Teraz nagle Polska i jej historia, polskość i cena krwi jaką za nią płaciły pokolenia, są im tak potrzebne? Do czego?
Obawiam się, że do nałożenia na to własnych znaczeń, nie mających związku z prawdą historyczną. Mieli trzy dekady, by zająć się tym świętym miejscem. Jak strasznie on dziś wygląda opisał na naszych łamach Andrzej Rafał Potocki. I trafnie spuentował: Gdańsk jest niegodny by władać Westerplatte. Teren legendarnej placówki od dziesięcioleci jest totalnie zaniedbany
Gdy budowali Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w pełni przyjęli (zdaniem wielu ekspertów) niemiecką narrację historyczną, zdejmującą z Niemców winę, przypisującą im nieokreślonym „nacjonalistom” i „nazistom” ogólnoeuropejskim (na szczęście zostało to po 2015 roku skorygowane). Obawy, że to samo wybudują na Westerplatte są uzasadnione. To jest przyczyna dla której tak się bronią przed oddaniem opieki nad tym miejscem ludziom naprawdę przejętych bohaterstwem chłopaków, którzy „prosto do nieba czwórkami szli”.
W całej działalności tych środowisk, które tak się biją do upadłego o Westerplatte, nie ma na co dzień za grosz szacunku dla wartości, które to miejsce symbolizuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/451620-przepraszam-ale-po-co-wlasciwie-opozycji-westerplatte