Dziś widać już całkiem dobrze, że nasz premier, ten z poprzedniej epoki, jak najniesłuszniej zresztą minionej, był przywódcą Europie niezbędny. Jego światłość, przebiegłość, jasność widzenia przyszłości mogła bezszelestnie zadomowić się w przywódczych, brukselskich głowach.
Cechy te, w połączeniu z całkowitą bezkonfliktowością, co niektórzy bezzasadnie kwalifikują jako wasalizm najwyższej unijnej próby, z pewnością utwierdzają, że stanowisko szefa Rady Europejskiej dostało się w najgodniejsze ręce. Jeszcze nie będąc premierem wiedział doskonale, jak zrobić karierę, ponieważ szybko zorientował się, że po dwudziestu latach życia na kocią łapę, trzeba natychmiast, by zdążyć przed wyborami, uklęknąć przed ołtarzem i ślubować.
Ale to już historia. Teraz, stojąc, a właściwie siedząc przed kolejną komisją śledczą, przedstawił nam jeszcze bliżej swe priorytety, doprowadzające go na brukselskie wierzchołki, na których próżno szukać zapachu sosen, czy choćby tylko kosodrzewiny. Nasz były powiedział wprost – okradanie państwa w Polsce wyglądało zupełnie podobnie, jak w innych unijnych krajach. Więc, czego u diabła, ode mnie chcecie? Mafie są wszędzie, nikt ich nie ściga, to dlaczego ja miałbym się wyróżniać? Żeby uprawiać jakieś tanie rozdawnictwo, wspierać rodziny i płacić za nic? Przecież to jakiś wielki nonsens! Na Zachodzie ludzie doczekali się dobrobytu, to i w Polsce kiedyś też się doczekają. Ja nie jestem od starań o dobrobyt Polaków, ale po to, by byli oni moimi i moich zaufanych awansami w Brukseli usatysfakcjonowani. Wcześniej stworzyłem rząd i choć niektóre obrady toczyły się nocami na cmentarzach, benzynowych stacjach i knajpach, to Polska była w Brukseli szanowana. Nie to, co teraz. Premierem nie jest się po to, by wtrącać się w zawiłe problemy gospodarki. Od tego byli fachowcy, jak choćby Nowak Sławomir, Rostowski Jacek, Gawłowski Stanisław, Parafianowicz Andrzej.
Minister Rostowski zatrudniał kiedyś nawet dziewięciu wiceministrów i też nie dali rady! Nikt w Europie nie dał rady, to dlaczego oni mieliby sobie poradzić? Że co? Że teraz wielu chce polskich metod, by ścigać oszustów? Nic z tego nie będzie. Taki klimat. Oszuści byli, są i będą. Przynajmniej do czasu, gdy rządy w Brukseli przejmą jacyś nieudacznicy bez należytego przygotowania, bo takim zawsze może coś przypadkiem się udać.
Ale na przypadkowych niedorajdów nikt w Brukseli nie czeka. I właśnie trwają tam wyścigi, by żaden frajer nie zyskał poparcia przy obsadzaniu wybitnych na nowa kadencję. Trzeba zdążyć zanim nowi się jeszcze nie skrzykną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/451596-taki-premier-to-majatek-wszedzie-kradli-w-czym-problem