Grzegorz Schetyna ruszył w Polskę rozmawiać z Polakami. Na początek zawitał do Kruszyna koło Włocławka, gdzie mówił, jak relacjonuje na Twitterze, o „służbie zdrowia, szkołach i drogach”.
Czy to by oznaczało, że Platforma Obywatelska ma w końcu program wyborczy? Na to musimy jeszcze poczekać. Jak zapowiedział przewodniczący Schetyna, ma on zostać przedstawiony w połowie lipca na konwencji programowej. Czy można napisać taki program w niecałe dwa miesiące? Pewnie można, ale czy starczy czasu, aby przywrócić do życia pogrzebaną wiarygodność? To może okazać się niewykonalne.
CZYTAJ WIĘCEJ: Schetyna znalazł już pomysł na wybory? „Jestem zwolennikiem szerokiej koalicji, spójnej programowo, skutecznej i jeszcze lepszej”
O tym, że Platforma Obywatelska, a szerzej opozycja, ma problem z wiarygodnością, wiedzą wszyscy. Mówili o tym nie tylko politycy związani ze Zjednoczoną Prawicą i prawicowi dziennikarze, ale także takie osoby, jak Leszek Jażdżewski, Bogdan Zdrojewski, czy przebudzeni po majowej porażce dziennikarze „Gazety Wyborczej”. W rozmowie z „Wprost” były eurodeputowany PO mówił:
Powstanie Koalicji było jedyną pozytywną wartością. Sposób i kolejność jej konstruowania już nie. (…) Zresztą, jak się okazało, błędów popełniono całą masę. Zabrakło wiarygodności, wyczucia i empatii. Zresztą z wiarygodnością mamy największy problem. W związku z tym nie umiemy rozbudzić silnych emocji, które poruszyłyby nasz elektorat.
Problem Platformy z wiarygodnością, to nie tylko efekt obrania strategii „totalności”, czy tego, że politycy PO potrafili zmieniać zdanie niemal co kwadrans, ale tego, że PiS realizując swoje obietnice wyborcze przywrócił „wiarygodności” jej odpowiednie miejsce w polityce. Na tle spełnionych obietnic przez obóz Zjednoczonej Prawicy, opozycja po prostu wypada blado.
Do tej pory z realizacją obietnic wyborczych przez partie polityczne było delikatnie mówiąc, kiepsko. Pamiętamy obietnice Donalda Tuska, który zapewniał, że nie podwyższy podatków ani wieku emerytalnego. Polacy doskonale pamiętają, czym to się skończyło. „Wiarygodność” wyrzucono z polityki, podeptano i próbowano o niej zapomnieć. Na jej wspomnienie pojawiał się lekceważący uśmieszek. Obietnice przedwyborcze sprowadzono do nic niewartych obiecanek, których realizacji mało kto się spodziewał. To po 2015 r. częściowo się zmieniło. „Wiarygodność” wróciła do polityki. PiS wiele zrobiło, aby tak się stało, choć ma na swoim koncie również „wiarygodnościowe” wpadki. Dziś nie ma już miejsca na kiełbasę wyborczą, choć niektórzy wciąż tego nie rozumieją [patrz Wiosna].
Ale problem z wiarygodnością PO, to także problem Grzegorza Schetyny, który konsekwentnie „wygrywa” rankingi nieufności. Polacy nie ufają mu nawet bardziej niż Jarosławowi Kaczyńskiemu. Lider PO przez ostatnie lata uporczywie na to pracował, chociażby wtedy, kiedy nie potrafił jednoznacznie wypowiedzieć się w kwestii przyjmowania uchodźców czy ew. podwyższenia wieku emerytalnego.
Czy opozycji uda się odbudować własną wiarygodność? To może być niewykonalne. Zwłaszcza jeżeli ma to robić polityk, któremu mało kto ufa. Może się okazać, że łatwiej przyjdzie napisać program wyborczy, niż przekonać do niego Polaków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/451554-czy-schetynie-uda-sie-odzyskac-utracona-wiarygodnosc