Dziennikarka TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska rozmawiała z byłym prezydentem Lechem Wałęsą i byłym ministrem finansów Leszkiem Balcerowiczem między innymi o tym, jaką cenę trzeba było za wolność. Efektem jest właśnie promowana książka „Lech, Leszek. Wygrać wolność”.
Jestem zaskoczona jak panowie są ze sobą zgodni. Nasi ojcowie założyciele byli zgodni i nadal są zgodni
—mówiła o bohaterach swoje książki, czyli Lechu Wałęsie i Leszku Balcerowiczu Kolenda-Zaleska.
Lech Wałęsa podkreślił, że musiał w tamtym czasie komuś zaufać i padło akurat na Balcerowicza.
Najkrócej można powiedzieć tak, ja miałem kluczyk do samochodu, natomiast kierowcą był pan Balcerowicz. Zapłaty na plusie, ja otrzymałem więcej, a on narażał się bardziej. Musiałem kogoś popierać. Jemu zaufałem i się cieszę
—podkreślił Wałęsa, mówiąc o Balcerowiczu.
Dodał, że obaj ciężko pracowali nad zmianami w ojczyźnie, nie mieli czasu na tłumaczenie i informowanie społeczeństwa o tym, co dzieje się w polskiej gospodarce. Dlatego do dziś obaj są wg. Wałęsy niesłusznie oskarżani.
To, co robił prezydent Wałęsa było zupełnie historyczne. Pierwsza Solidarność i poprowadzenie opozycji do zwycięskich wyborów, było historyczne. Byłem skromnym obserwatorem tego, co robi wielki Lech Wałęsa
—stwierdził Leszek Balcerowicz.
Będą pisać o „cudzie nad Wisłą” za naszych czasów kiedy odpadną emocje. Wtedy będą pisać prawdę
—stwierdził były prezydent.
Wałęsa tłumaczył też, czym się kierował jak mówił „pchając Polskę do zwycięstwa”.
Mieliśmy papieża, sowieci byli uwikłani w Azji, w Związku Radzieckim była wymiana sekretarzy. Uznałem, że lepszego czasu nie będzie. I udało się. Jeśli komuś się nie podoba, to, co zrobiliśmy, to proszę dać mi rozwiązanie, to proszę dać mi rozwiązanie, a ja to zrealizuję nawet do tyłu
—stwierdził.
Reformy bolały. Uznałem, że to ostatni moment, żeby dobić komunę, nie mogłem się tłumaczyć, bo zdradziłbym koncepcję. Musiałem udawać, że nie wiem o co chodzi. Teraz mogę o tym mówić. Wyobraźcie sobie, co by było gdybym nie wyprowadził wojsk sowieckich, gdybyśmy nie weszli do NATO i UE
—podkreślił Lech Wałęsa.
Były prezydent nieustannie chwalił sam siebie. Z jego słów wynika, że zawdzięczamy mu wszystko. Wałęsa robi co może, by stworzyć swoja legendę.
Z dużych rzeczy nic bym nie zmienił z tego co robiłem. Nawet bliźniaków bym przyjął na pewien etap działalności
—stwierdził.
W pewnym momencie spotkania autorskiego doszło do incydentu. Jeden z uczestników spotkania krzyczał w stronę byłego prezydenta:
Ty debilu.
Były prezydent odpowiedział:
No dobrze pokrzyczałeś sobie, a teraz posłuchaj co ci powiemy. Jeśli myślisz o ‘debilu’ to sam jesteś nim. No i kto dostał większe barwa braciszku?
Lech Wałęsa odniósł się też do oskarżeń o współpracę z SB.
Oni nie mogą uwierzyć, że ten prosty człowiek, elektryk poradził sobie z Bezpieką i z tym wszystkim. Musiał więc ktoś mu pomóc, szukają kto mi pomagał, nie mogą znaleźć, więc stwierdzili, że to musiała być Bezpieka. Oni mnie wywyższają tymi oskarżeniami, a ja sobie sam poradziłem ze wszystkim. Byłem przecież obstawiony agentami i zboczeńcami. Mnie można zabić, ale nie pokonać
—stwierdził.
Jak widać Lech Wałęsa jest cały czas zainteresowany tylko sobą.
CZYTAJ TEŻ:
ann/Facebook/Lech Wałęsa
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/451380-walesa-tworzy-swoja-legende-beda-pisac-o-cudzie-nad-wisla