W kontekście przesłuchania Donalda Tuska przed komisją ds. VAT do głowy wraca jedno z jego najbardziej pamiętnych zdań. Było to wygłoszone w 2006-ym roku, w czasie trwania pierwszego rządu PiS, „ostrzeżenie”:
Ostrzegam państwa, pilnujcie swoich portfeli. Dzisiaj naprawdę poważna załoga zaczyna się zabierać za wasze portfele i za wasze złotówki.
Z dzisiejszej perspektywy te słowa nie brzmią, wbrew pozorom śmiesznie. Brzmią smutno. Tusk był i jest mistrzem w odwracaniu kota ogonem, w przypisywaniu przeciwnikom cech i metod, którymi sam się kieruje w życiu publicznym. W latach 2005-2007 czynił to tak skutecznie, że rząd PiS upadł, i na sanację życia państwowego musieliśmy czekać kolejne osiem lat. Gdzie byłaby Polska, gdybyśmy pewne procesy zaczęli niemal dekadę wcześniej?
Z dzisiejsze perspektywy można także pytać: kogo ostrzegał wówczas Donald Tusk? Zwykłych Polaków, czy też może tych, którzy zarabiali miliardy na niechlujnym, biernym, zastraszonym państwie polskim, które nie było w stanie zatkać najbardziej oczywistych dziur w systemie podatkowym? Które wyraźnie nie miało ochoty nawet na serio spróbować!
Swoją retoryczną, PR-ową i wizerunkową sprawnością - której kolejny pokaz dał nam dzisiaj - Tusk to wszystko tuszował. Skutecznie zagadywał każdy problem, z dużym talentem uwodził, odwracał uwagę, gasił, zakrzykiwał. Przez lata to naprawdę działało, i wielu sądziło, że nie ma na to żadnej metody. Że z czymś takim nie da się wygrać, a już na pewno nie wygra się normalną polityką, dobrze przemyślanymi propozycjami.
Ale to się w końcu wyczerpało. To się w końcu rozpadło, i to w zderzeniu w sumie nie z jakimiś cudami czy sztuczkami, ale w zderzeniu z przyzwoitą, racjonalną, rozsądną polityką państwową. Rozpadło się tak mocno, że pociągnęło za sobą cały obóz opozycyjny, przez tyle lat sprawujący władzę dzięki talentom Tuska. I nie ma wątpliwości, że skala zapaści jest wprost proporcjonalna do dawnej skuteczności.
Te wszystkie zdolności Tuska, jego umiejętności w zamazywaniu istoty sprawy, w zbywaniu wszystkiego grepsem czy bon-motem, były narkotykiem, który dawał „kopa”, ale który jednocześnie, bardzo długo niezauważalnie, niszczył organizm całej formacji. A przede wszystkim, zabijał wiarygodność, oduczały realnej pracy, znieczulały na sygnały płynące z dołu, zamykały w sztucznych bańkach.
Tusk dał opozycji dwie kadencje niezagrożonych rządów, ale też ściągnął na nią wszystkie obecne nieszczęścia. Nieszczęścia, które mogą oznaczać 4 lata w opozycji, mogą oznaczać 8 lat bez władzy, ale mogą również oznaczać jej koniec w znanej nam formie.
Tak to chyba musiało wszystko wyglądać, innej drogi nie było. W sumie cud, że jakoś się z tego, jako kraj, wygrzebaliśmy. To przecież mogło trwać znacznie, znacznie dłużej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/451314-to-retoryczna-i-pr-owa-sprawnosc-tuska-zniszczyla-platforme
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.