Elity reprezentujące „młodych, wykształconych z wielkich miast” podjęły trud wyjaśnienia, dlaczego PiS zdominowało KE w wyborach do PE. Szalę głosowania przechylić miała „biomasa”, ci przekupieni przez PiS programami społecznymi mieszkańcy wsi i osiedli, którzy nie rozumieją, co to liberalna demokracja ani praworządność, i dają głos każdemu, kto oferuje kasę. Na dodatek zostali ogłupieni przez media publiczne, o których, te same elity, twierdziły, że prawie nikt ich już nie śledzi. Kiedyś biadały nad słabym poziomem „uobywatelnienia” przejawiającym się w niskiej partycypacji wyborczej i twierdziły, że oddaje ona prymitywizm ich rodaków. Teraz, gdy zasadniczo się zwiększyła, tracą głowę. Nie zastanawiają się: czy aby lud nie wykazał się zdrowym rozsądkiem i nie głosował, dopóki wybory nie zaoferowały realnej alternatywy. Zamiast refleksji pojawił się popłoch i oburzenie. Jeśli biomasa nie głosuje na tego, kogo się jej wskazuje, lepiej aby została w domach.
Co sprytniejsi przedstawiciele establishmentu szybko się zorientowali, że mówienie wprost o tym, co sądzą o współobywatelach, nie jest zbyt roztropne, i zaczęli nawoływać, aby tego nie robić. Nie wzywają do przemyślenia klęski, apelują, aby swoich poglądów nie ujawniać.
Ja natomiast, jako stary, niewykształcony, ze wsi, chciałbym zastanowić się, dlaczego tak wielu Polaków zagłosowało na KE. Do pewnego stopnia prawdą jest, że głosowali oni ogłupieni kampanią przeważającej liczby mediów i środowisk opiniotwórczych, które nie bawią się w analizy, ale uprawiają brutalną propagandę wymierzoną w obecną władzę. Ma ona wiele pięter. Od insynuacyjnych paszkwili książkowych nagłaśnianych potem przez media, kojarzących wszystko z wszystkim i dowodzących, że znajomość z rosyjskim agentem oznacza pracę dla niego, przez kompromitowanie premiera, który nie dość, że swoje, ale jeszcze adoptowane dzieci wychowuje, wielką aferę polegającą na tym, że spółka Srebrna chciała na swoim terenie wybudować wieżowce, po „operację pedofilia”, która głosi, że za pedofilię w Kościele odpowiada prawica.
Zastanawiam się jednak ciągle: jak to możliwe, że największą liczbę głosów w Warszawie zdobył przedstawiciel nomenklatury PZPR, który w trakcie kampanii wyborczej przejechał na pasach staruszkę i, jak wszystko wskazuje, kombinował, aby sprawa nie wyszła na światło dzienne. Jak można obdarzać zaufaniem Różę Thun, która wydalenie z Polski umoczonej w aferach finansowych i powiązaną z Moskwą lobbystki przedstawiała za granicą jako zwalczanie krytyki przez PiS, a kiedy sprawa Fundacji Otwarty Dialog została ujawniona, tłumaczyła się, że nic o niej nie wiedziała. Jak można naznaczyć na, było nie było, odpowiedzialne stanowisko osobę, która twierdzi, że pojawienie się w Nowej Hucie 7 tys. (ponad 13 proc. ludności) muzułmańskich imigrantów zostałoby niezauważone?
Inna sprawa, że po triumfalnym wyborze jako prezydenta w Warszawie człowieka pochodzącego z układu, który odpowiada za wielką, pseudoprywatyzacyjną aferę i osłaniającej ją partii, niczemu dziwić się chyba nie należy. To tylko pojedyncze przykłady, a rzecz nie dotyczy wyłącznie stolicy, ale i innych dużych ośrodków w rodzaju Gdańska, Łodzi czy Poznania. Co powoduje owymi młodymi, wykształconymi z wielkich miast?
Owszem, niedojrzała młodość w mniejszym stopniu kieruje się rozumem i uznawanie jej za przejaw kompetencji świadczy jak najgorzej o czasach, w których to się dzieje. Wielkie miasta imponują, ale są także wylęgarnią wszelkiego typu patologii. A wykształcenie? Stać się może indoktrynacją, a więc swoim zaprzeczeniem.
Dla odpowiedzi na podstawowe pytanie przydatna będzie jednak analiza mentalności korporacyjnej. Mniej lub bardziej świadomie jej twórcy wzorują się na mechanizmach znanych z funkcjonowania sekt. Chodzi o budowę poczucia wyjątkowości i przynależność do wybranych. Zło projektuje się na zewnątrz. To ci, którzy nie rozumieją doskonałości korporacyjnego świata, odpowiadają za jego ułomności.
Podobnie wygląda inżynieria społeczna współczesnego Zachodu, a więc iIII RP. Najważniejszym jej mechanizmem jest naznaczenie „czarnej bestii”, kogoś, kto ponosi winę za wszystko, czego nie lubimy, i wytworzenie wobec niego warunkowego odruchu nienawiści. Integracja poprzez odrzucenie i negację działa najmocniej. Takie reakcje przeciw Kaczyńskiemu, PiS i prawicy udało się wytworzyć w opisywanej warstwie. Jeśli dodać do tego kombinację kompleksu niższości (wobec Zachodu) i wyższości (wobec rodaków), to zaczynamy rozumieć, dlaczego dla opisywanych ważne jest wyłącznie to, przeciw komu głosujemy, a racjonalne przesłanki przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/451144-stary-niewyksztalcony-ze-wsi