Prawo i Sprawiedliwość, Rosjanie i nielojalni oficerowie CBA mieli stać za „aferą podsłuchową - tak można wywnioskować po przeczytaniu wywiadu z Pawłem Wojtunikiem, b. szefem CBA, za którego rządów wybuchła afera „podsłuchowa”. A sam Wojtunik? Twierdzi, że o żadnych nagraniach „nie wiedział”. Czy to oznacza, że w czasie, gdy kierował Biurem, każdy mógł nagrywać najważniejszych polityków Polsce?!
CZYTAJ TAKŻE:Wojtunik udaje, że nie wie o co chodzi, a „Wyborcza” manipuluje. Komu zależy na pompowaniu gry Falenty?
Nikt na to nie pozwalał a proceder miał charakter podstępny i zakonspirowany. Musimy rozgraniczyć dwie kwestie: byłem wtedy szefem CBA i jako szef CBA, jako Paweł Wojtunik, nie wiedziałem o tym, żeby ktokolwiek kogokolwiek w sposób nielegalny nagrywał.
– stwierdził Wojtunik.
Paweł Wojtunik, który „przegapił” więc tajną operację swoich swoich własnych funkcjonariuszy szuka teraz winnych. Winni są więc ci, którzy dostali awanse po przejęciu władzy przez PiS.
Natomiast po pewnym czasie zacząłem mieć wątpliwości, co do lojalności wobec mnie niektórych funkcjonariuszy. Nie jestem w stanie zagwarantować tego, jaka była ich wiedza w tym czasie. Ja takiej wiedzy nie posiadałem, moi zastępcy także nie. I jestem tego pewien na sto procent. Nie sądzę też, aby wyższa kadra w CBA posiadała wtedy taką wiedzę. Natomiast obserwując, jak bardzo szybko CBA przestawiło się na nowe polityczne tory, obserwując bardzo gwałtowne awanse i zmiany kadrowe w biurze, jakie nastąpiły po moim odejściu, nie jestem teraz tak pewny jak w przeszłości tego, czy nie byłem w tej sprawie wprowadzony w błąd.
– podkreśla Wojtunik.
W opowieści Pawła Wojtunika, niczym w szpiegowskim filmie pojawia się się także Rosjanie oraz globalna walka służb specjalnych.
Wedle starej zasady sprawców należy szukać wśród tych, którzy skorzystali na przestępstwie, a Rosjanie mogą uznać ostatnie pięć lat w Polsce za pasmo sukcesów. Posiadają silną agenturę wpływu i planują swoje działania długoterminowo. Nawet jeżeli nie stali za pierwotnym pomysłem nagrywania, to na pewno włączenie się w tę sprawę było dla nich priorytetem, wywiady nie wypuszczają z rąk takich okazji. Zresztą nie tylko Rosjanie, pewnie i inni ostro w tej sprawie „depeszowali” do swoich stolic i mogli otrzymać tylko jedno polecenie zwrotne - znaleźć i kontrolować nagrania. Ale żaden trop w tej sprawie nie jest tak wyraźny jak rosyjski.
– mówi Wojtunik w rozmowie z „Polska The Times.”
Były szef CBA atakuje także prezydenta Andrzeja Dudę,. który ułaskawił, skazanych w politycznym procesie, ministrów Kamińskiego i Wąsika.
Kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie, w jaki sposób skończy się sprawa Kamińskiego, Wąsika i dwóch dyrektorów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. A skończyła się ułaskawianiem, które było nie do pomyślenia, do dzisiaj duża część prawników zupełnie tego nie rozumie. Potem jeszcze wykorzystując różne zagrania prawne, zależności polityczne oraz personalne pomiędzy poszczególnymi instytucjami i ich szefami, mam na myśli prokuraturę, Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy tak zablokowano tę sprawę, że dzisiaj jest nierozwiązywalna.
– opowiada Paweł Wojtunik.
Były szef CBA nic więc nie widział i nic nie słyszał. To jego znak rozpoznawczy. Paweł Wojtunik „nie zauważył” afery reprywatyzacyjnej mimo, że łapówki przyjmowano i wręczano w w kamienicy, która znajduje się tuż przy Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. Nie widział też innych patologii. Pewnie dlatego szuka dziś winnych w Rosji, wśród byłych kolegów i oczywiście w PiS. Swojej winy i odpowiedzialności nie zauważa.
WB
Źródło: „Polska The Times”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450966-wojtunik-w-sprawie-falenty-nie-wiedzialem-o-nagraniach