Ileż to razy prominentni przedstawiciele naszej opozycji alarmowali i Polaków, i świat, że zmiana w Polsce to tak naprawdę zmiana korzystna dla Rosji? Ileż to razy oskarżali polityków Dobrej Zmiany, że działają faktycznie na rzecz Kremla? Ileż to publikacji wydano, dowodząc powiązań ważnych polityków PiS z ludźmi Putina? Wszystko to było rzecz jasna puste, często absurdalne, ale zapewne w niejedne ucho trafiło.
Dodajmy, że był to zabieg, za pomocą którego osiągano kilka celów równolegle. Po pierwsze, poprawiano sobie samopoczucie, po rządach PO-PSL nadwątlone zwłaszcza w obszarze suwerennościowym (Smoleńsk, hołd berliński, kontrakt gazowy). Po drugie, znieczulano na realne zagrożenia ze strony Kremla, osłaniano realnych ludzi Moskwy, być może nie do końća świadomie. Po trzecie, podsuwano zachodniej lewicy i liberałom wygodną kliszę, zgodną także z ich lokalnymi interesami, a sprowadzającą się do twierdzenia, że mainstream nie traci władzy przez swoje własne błędy, ale wyłącznie w wyniku ingerencji zewnętrznej. W tę linię wpisywano przecież także i sukces Donalda Trumpa, i Brexit, i inne zjawiska.
Ale to wszystko były tylko miny, pozy. Dla Moskwy Polska o statusie klienta Niemiec nie jest żadnym zagrożeniem; gdy będzie trzeba, dogada się z Berlinem w sprawie podziału wpływów, i wszyscy będą zadowoleni. Dla Moskwy realnym problemem jest suwerenne państwo polskie, prowadzące podmiotową politykę. Nie zawsze łatwą, czasem skazaną na porażki, ale jedyną w naszych warunkach możliwą.
Jak bardzo była to poza zobaczyliśmy w dniu wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w USA, gdy były ambasador RP w Waszyngtonie i w Madrycie, a także były wiceminister spraw zagranicznych w rządach Marcinkiewicza i Tuska zabrał głos na antenie TVN24. Jak wiemy, wypowiedział dwie tezy, które przejdą z pewnością do naszej historii, i do których będziemy wracali.
Po pierwsze, odnosząc się do zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce, stwierdził:
Jeżeli nie było jakieś rozmowy uzgodnieniowej z rządem niemieckim, to oczywiście jest to co najmniej nietakt dyplomatyczny.
Po drugie, oceniając zapowiedź zakupu amerykańskich myśliwców F-35, powiedział, powołując się na rosyjską propagandę:
Szukając danych na temat F-35 zobaczyłem co napisał Sputnik, (…) który udowadnia, że radziecki chyba Su- 55 jest lepszy i o połowę tańszy.
To zdania niezwykle cenne, bo rzadko kiedy kurtyna opada tak wyraźnie. Rzadko kiedy rzeczywistość daje nam w prezencie tak czytelne egzemplifikacje tego, czym dane środowisko jest naprawdę. Bo przecież Ryszard Schnepf to nie jest jakiś zwykły dyplomata; to „typ idealny” dyplomaty III RP.
Dlaczego to powiedział? Myślę, że te wypowiedzi są dowodem tego, jak bardzo wali się świat takich ludzi. Nie umieją się odnaleźć w nowych realiach, nie mogą przeżyć, że ekipa, którą tak bardzo pogardzali i tak ostro zwalczali, odnosi bezdyskusyjne sukcesy i wydają się iść po drugą kadencję. Jest w nich tyle emocji, tyle goryczy i tyle złości, że sięgają po każdy argument, który znajdą, nie zastanawiając się wiele, czy wypowiadane słowa nie kompromitują ich samych. W normalnych warunkach Schenpf wiedziałby przecież, że wypowiada zdania, które są solidnym wsparciem dla ludzi, których jest przeciwnikiem. I raczej nie opowiedziałby się otwarcie za Rosją przeciwko USA, nawet jeśliby tak myślał.
Ale warunki nie są normalne. Świat Ryszarda Schnepfa rozpada się na jego oczach, i w jakimś sensie jednocześnie rozpada się i on. Trudno w takiej sytuacji zachować kontrolę nad przekazem.
Ale w tej sprawie jest być może coś więcej. Bo przecież Schnepf został odwołany z rządu PiS w roku 2006-ym po tym, gdy forsował koncepcję rezygnacji przez Polskę z blokowania budowy gazociągu NordStream. Według tej koncepcji, Warszawa miała dołączyć do inwestycji, wprowadzając swojego przedstawiciela do rady nadzorczej spółki. „Schnepf doradzał bardzo niedobrze” - ocenił wówczas śp. prezydent Lech Kaczyński.
W więc z jednej strony zapaść, rozpad, ale z drugiej konsekwencja w promowaniu konkretnej linii polityki zagranicznej. Linii, która ustawia nas na pozycjach nakreślonych w pamiętnym „hołdzie berlińskim”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450905-rozpada-sie-swiat-ryszarda-schnepfa-rozpada-sie-takze-i-on