Operacja „Falenta” trwa w najlepsze! Media „salonu” oraz ludzie służb specjalnych Donalda Tuska próbują dmuchać „aferę” z Markiem Falentą w roli głównej, który przyparty do muru, próbuje wmanewrować w „aferę taśmową” Prawo i Sprawiedliwość. Były szef CBA, którego tajnym współpracownikiem był Marek Falenta, nie chce jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o agenturalną przeszłość biznesmena. „Gazeta Wyborcza” została z kolei przyłapana na kłamstwie w sprawie inwigilacji środowiska dziennikarskiego, a „Rzeczpospolita” sugeruje. że kancelaria prezydenta popełniła błąd traktując kolejny list Falenty jako wniosek o ułaskawienie.
CZYTAJ TAKŻE:TYLKO U NAS. Nowe ustalenia w sprawie Falenty! Służby odpowiadają na jego manipulacje: „Próbuje uniknąć odbycia kary”
Widać, że w zamieszaniu wokół Marka Falenty nie chodzi tylko o jego osobę, ale także o wmanewrowanie Prawa i Sprawiedliwości w „aferę podsłuchową” oraz uderzenie w prezydenta Andrzeja Dudę. Mamy też do czynienia z próbą „wybielenia” Pawła Wojtunika, który jako szef CBA mógł korzystać z „usług” tego biznesmena. Zapytany o to wprost przez dziennikarzy udaje Greka.
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.(…) Falenta rzuca bardzo poważne oskarżenia, na które ja dzisiaj, jako były szef CBA, nie jestem w stanie odpowiedzieć.(…) To, że jest skazany, że opowiada rzeczy niewiarygodne, dla niektórych może nawet fantastyczne, nie zwalnia państwa polskiego od obowiązku weryfikacji tych informacji.
– wymądrzał się Paweł Wojtunik w TVN24.
Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego cierpi chyba na zaawansowaną amnezję. To przecież za jego kadencji Marek Falenta był tajnym współpracownikiem służb i to ludzie Wojtunika zajmowali się „aferą podsłuchową”. Słowa Wojtunika powinny więc wybrzmieć w trakcie ewentualnych przesłuchań przed komisją śledczą. Czy Wojtunikowi naprawdę opłaca się brnąć w ten temat? Ktoś może przecież zapytać go o poważną hipotezę, z której wynika, że cała „afera podsłuchowa” był w rzeczywistości tajną operacją służb, która wymknęła się spod kontroli. Szefem CBA był wtedy Wojtunik, a osobisty nadzór nad służbami pełnił wtedy Donald Tusk.
Do akcji wkroczyła też niezawodna „Gazeta Wyborcza”, która dziś rzuca oskarżenia wobec „dziennikarzy PiS” i łączy nazwiska znanych, konserwatywnych dziennikarzy z Markiem Falentą. Redaktorzy z „Czerskiej” za pewnik biorą więc opowieści biznesmena, który wymienia w liście do prezesa PiS nazwisko Cezarego Gmyza (obecnie korespondent „Wiadomości” TVP w Niemczech) jako współpracownika służb specjalnych.
Falenta przedstawia Gmyza jako współpracownika służb specjalnych. Stwierdza: „W tajnej bazie operacyjnej CBA w okolicach Płocka uzgodniłem, że przekażę cały pozyskany materiał. Przekazanie nastąpiło poprzez wprowadzenie informacji z nagrań do systemu operacyjnego CBA przez agentów CBA z wykorzystaniem jako źródła [tu nazwisko informatora], a potem fizycznie przez współpracującego z CBA dziennikarza Cezarego Gmyza. Jestem pewien, że bez wahania to potwierdzą”.
– czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Do insynuacji „GW” oraz Falenty odniósł się już wczoraj Cezary Gmyz.
Wszelkie fałszywe informacje dotyczące rzekomej niejawnej współpracy ze służbami specjalnymi spotykały i spotykać się będą z stanowczą reakcją na drodze prawnej. Z powodu podobnych pomówień z przeszłości poddałem się autolustracji na drodze sądowej a w chwili obecnej toczy się sprawa o naruszenie dóbr osobistych przez pomówienie mnie o niejawną współpracę ze służbami III RP.
– napisał Gmyz na twitterze.
Widać, że ślepa wiara w słowa aferzystów, to już znak rozpoznawczy „Gazety Wyborczej”. „GW” z upodobaniem wierzyła wcześniej w brednie Jakuba R. i mec. Roberta Nowaczyka – rekinów warszawskiej reprywatyzacji. W ich przypadkach także chodziło o wkręcenie PiS oraz obecnych szefów służb w korupcyjną aferę.
O „wiarygodności” dziennikarzy z Czerskiej niech świadczy fakt, że w artykule Wojciecha Czuchnowskiego i Ewy Ivanowej dopuścili się ordynarnej manipulacji.
Na pytania, czy Gmyz i Nisztor byli osobowymi źródłami informacji, nie odpowiedziały ani biuro koordynatora służb specjalnych, ani CBA.
– czytamy w tekście Ivanowej oraz Czuchnowskiego.
Okazuje się, że powyższe zdanie jest kłamstwem. Dziennikarze otrzymali bowiem odpowiedź na powyższe pytanie z Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
W odpowiedzi na pana maila informuję, że CBA nie współpracuje z dziennikarzami, w roli osobowych źródeł informacji.
– czytamy w odpowiedzi CBA na pytanie Wojciecha Czuchnowskiego z „GW”.
Nowe wątki, chociaż trudne do zweryfikowania, w sprawie Marka Falenty prezentuje dzisiaj „Rzeczpospolita”, która utrzymuje, że list Falenty do prezydenta Andrzeja Dudy został przez jego kancelarię potraktowany jako wniosek o ułaskawienie.
Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że Kancelaria Prezydenta Dudy popełniła błąd – zakwalifikowała bowiem prywatny list jako kolejny, trzeci już wniosek o ułaskawienie (zdaniem Falenty nie był to wniosek) i ruszyła machina proceduralna – został skierowany do prokuratora generalnego, a stamtąd do warszawskiego sądu, który skazywał Falentę.
– czytamy w „Rzeczpospolitej”.
CZYTAJ RÓWNMIEŻ:UJAWNIAMY. Falenta spotkał się z Kaczyńskim? Bzdura! Do takiego spotkania nigdy nie doszło. 4 słabe punkty w listach i narracji Falenty
Sprawa Falenty nie zmieni już polskiej sceny politycznej i nawet egzaltacje mediów nic w tej sprawie nie pomogą. To paliwo dla opozycji bardzo szybko się wypali.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450764-komu-zalezy-na-pompowaniu-gry-falenty