Polsko-amerykańska deklaracja w sprawie współpracy obronnej to efekt intensywnych działań prezydenta i rządu, zwłaszcza MON; stwarza ona potencjał do zwiększenia amerykańskich sił w razie potrzeby - powiedział PAP szef BBN Paweł Soloch.
W środę w Waszyngtonie prezydenci Andrzej Duda i Donald Trump podpisali deklarację o współpracy obronnej, która przewiduje m.in. zwiększenie stałej rotacyjnej obecności wojsk USA i utworzenie w Polsce wysuniętego amerykańskiego dowództwa szczebla dywizji.
To jest efekt 10 miesięcy bardzo intensywnej aktywności zarówno prezydenta, jak i rządu; w pierwszym rzędzie ministra obrony Mariusza Błaszczaka
— powiedział Soloch PAP.
Zaczęło się od deklaracji naszego prezydenta z września ubiegłego roku, ogłoszonej podczas spotkania w Waszyngtonie. Deklaracja nie jest finałem całej sprawy, to zakończenie pewnego bardzo istotnego etapu, bo decyzje które zapadły, zapisy zawarte w deklaracji, pokazują na kompleksowy charakter współpracy związanej z obecnością wojskową Stanów zjednoczonych
— dodał.
Podkreślił, że deklaracja dotyczy wielu elementów, w tym współpracy wojsk specjalnych, utworzenia bazy bezzałogowców MQ-9 Reaper i utworzenia grupy wsparcia amerykańskich wojsk przybywających do Polski.
Mamy wysunięte dowództwo dywizji - pierwsze amerykańskie dowództwo tego szczebla w Europie
— podkreślił.
Prawda poszła w świat. Ależ wykład prezydenta Dudy o relacjach Polski i Rosji!
Dodał, że stwarza to potencjał zwiększenia w razie potrzeby liczebności amerykańskich sił stacjonujących w Polsce.
Zwrócił także uwagę na deklarowane utworzenie infrastruktury wspierającej stacjonującą w Polsce pancerną brygadową grupę bojową.
Chodzi oczywiście o sprzęt dla tej brygady. To miliardy złotych. Będziemy mieli brygadę i sprzęt dla drugiej ciężkiej brygady, to też miliardy złotych, więc naturalne, że w jakiś sposób w tym partycypujemy. Gdybyśmy mieli własnym sumptem wystawić ciężką brygadę, musielibyśmy wydać wielokrotnie więcej. Więc mówienie, że Polska płaci Amerykanom za obecność, jest absolutnie chybione, pomijając cały polityczny kontekst wojskowej obecności USA
— powiedział.
Jesteśmy czwartym krajem na kontynencie europejskim pod względem obecności wojsk amerykańskich, oczywiście jest to spowodowane określonymi zagrożeniami. Wcale nie powinniśmy się z tego faktu samego w sobie cieszyć, bo jest on efektem agresywnej polityki rosyjskiej; gdyby jej nie było, nie musielibyśmy zabiegać o amerykańską obecność
— zaznaczył.
Podkreślił też, że w trakcie rozmów porozumienie było przedstawiane „w pewnej całościowej, globalnej wizji relacji polsko-amerykańskich”.
Deklaracja o współpracy obronnej jest najmocniejszym akcentem, ale równolegle podpisano trzy inne porozumienia i umowy, także o wymiarze strategicznym
— powiedział Soloch, zwracając uwagę na memorandum o współpracy w dziedzinie cywilnego wykorzystania energii jądrowej oraz na „istotny ze względu psychologiczno-politycznego kolejny krok w kierunku zniesienia obowiązku wizowego dla Polaków”.
Szef BBN zaznaczył, że deklaracja wymienia liczbę ok. tysiąca żołnierzy, o których ma się zwiększyć amerykański kontyngent stacjonujący rotacyjnie w Polsce, „ale nie chodzi o zwartą jednostkę, tylko elementy, które mają służyć temu, żeby w razie potrzeby ta obecność została zwielokrotniona i zyskała odpowiednie ramy, również organizacyjne, chociażby w postaci dowództwa dywizji”. Ma ono zostać utworzone na bazie elementu dowodzenia amerykańskimi siłami na wschodniej flance NATO, przeniesionego w 2017 r. z Niemiec do Poznania.
„Są inne inwestycje - szpital w Żaganiu, Redzikowo, utworzenie lotniczej bazy załadunkowo-rozładunkowej. Zapisy deklaracji są bardzo obiecujące. Nie mamy o jeden czy dwa oddziały więcej, chodzi o kompleksową kwestię obecności wojsk amerykańskich w kontekście zabezpieczenia przez zagrożeniami militarnymi dla naszego kraju i całego regionu” - powiedział.
Deklaracja podpisana podczas wizyty Dudy w USA potwierdza zobowiązania obu krajów wobec NATO i uznaje, że zwiększona amerykańska obecność służy obronności Polski i sojuszniczej zdolności do odstraszania.
USA mają w Polsce siły wielkości brygady rozlokowane na podstawie dwustronnej umowy, uczestniczą też w natowskiej misji wzmocnionej wysuniętej obecności (eFP). Dokument przewiduje, że liczący obecnie ok. 4,5 tys. personel zostanie zwiększony o ok. 1000 żołnierzy.
Polska „planuje zapewnić i utrzymywać wspólnie uzgodnioną infrastrukturę przeznaczoną dla wstępnego pakietu dodatkowych projektów wymienionych poniżej, bez kosztów dla Stanów Zjednoczonych i z uwzględnieniem planowanego poziomu jej wykorzystania przez siły zbrojne USA” - zakłada deklaracja. Polska ma także zapewnić amerykańskim wojskom wsparcie „wykraczające poza obowiązujący w NATO standard wsparcia przez państwo-gospodarza”.
Poza sformowaniem dowództwa dywizyjnego deklaracja zakłada m.in. utworzenie w Polsce eskadry bezzałogowych statków powietrznych MQ-9 Reaper (drony zdolne przenosić sprzęt rozpoznawczy i uzbrojenie) amerykańskich sił powietrznych, zaplecza dla sił specjalnych USA w celu wsparcia operacji powietrznych, lądowych i morskich oraz infrastruktury wspierającej obecność w Polsce pancernej brygadowej grupy bojowej, lotniczej brygady bojowej i batalionu wsparcia logistycznego.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450721-soloch-wspolna-deklaracja-to-efekt-prac-prezydenta-i-rzadu