Co powiedzielibyście Państwo o kraju, w którym około 60 proc. mieszkańców boi się mówić publicznie to, co myśli naprawdę, i jest gotowa zwierzyć się ze swych poglądów jedynie w gronie najbliższych przyjaciół? Jak ocenić państwo, w którym zaledwie kilkanaście procent obywateli nie obawia się wyrażać publicznie własnego zdania? Czy byłaby to demokracja liberalna, czy może reżim autorytarny?
To były pytania czysto teoretyczne. A teraz przechodzimy do praktyki.
Niedawno „Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikował rezultaty badań opinii publicznej, jakie przeprowadził w maju renomowany Instytut Demoskopii w Allensbach. Wynika z nich, że zaledwie 18 proc. Niemców uważa, iż może dziś swobodnie wyrażać publicznie swoje poglądy. Aż 59 proc. twierdzi natomiast, że może pozwolić sobie na luksus mówienia tego, co myśli naprawdę, jedynie w gronie swoich przyjaciół.
Oficjalnie w Niemczech istnieje wolność słowa, jednak 63 proc. respondentów uważa, że w przestrzeni publicznej funkcjonuje wiele niepisanych zakazów, dotyczących tabu, których lepiej jest dla swojego bezpieczeństwa nie tykać. Aż 61 proc. z nich uważa, że ryzykowne jest wyrażanie własnego zdania o uchodźcach. Wśród innych tematów, których bezpieczniej nie poruszać, są takie zagadnienia, jak muzułmanie, islam, Żydzi, nazizm, prawica, patriotyzm, homoseksualizm, trzecia płeć itd.
Tym, co decyduje, by nie ujawniać publicznie własnych myśli, jest strach. Strach krępujący większość społeczeństwa przed wyrażaniem otwarcie własnego zdania.
A więc? Demokracja liberalna czy reżim autorytarny?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450667-dlaczego-w-niemczech-wiekszosc-boi-sie-mowic-to-co-mysli
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.