„W Europejskiej chadecji nie ma miejsca dla Prawa i Sprawiedliwości. Już dość mamy problemów z węgierskim Fideszem” - powiedziała w wywiadzie dla serwisu Echo Dnia Róża Thun, europoseł.

Europosłanka PO bardzo ostrożnie wypowiadała się na temat ewentualnej szerokiej koalicji partii opozycyjnych przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Zasłaniała się ustaleniami zarządu PO. Chwaliła za to współpracę w Koalicji Europejskiej przed wyborami do PE.

Osiągnęliśmy dobry wynik, jasne, że chcielibyśmy żeby był on jeszcze lepszy. Ale osiągnęliśmy znaczący wynik, bardzo wiele osób nam zaufało. Wydaje mi się, że dziś świat się dzieli na takich, którzy straszą i na takich, którzy budują. My na pewno budujemy, wystarczy popatrzeć na programy

—przekonywała Róża Thun.

Gdy patrzę na program PiS-u gdzie jest cały czas o tym, że będziemy bronić naszych wartości … Kto nam wartości atakuje ja się pytam?. I to jest rozwalaniem, straszeniem, że nam ktoś jakieś wartości narzuci, albo styl życia. To są nasze sprawy, Unia Europejska nie ma kompetencji w tej dziedzinie

—przekonywała europosłanka..

Szybko zapomniała m.in. o konwencji antyprzemocowej, tabletce „dzień po” dla nastolatek i standardach WHO. Zapomniała, że dla UE coraz bardziej niewygodne są państwa, które nie poddają się standaryzacji UE i chcą zachować swoją tożsamość. Europosłanka mówiła też o tym, co musi zrobić opozycja, by jesienią wygrać z PiS.

Niezwykle ważna jest rozmowa z obywatelami, byśmy wiedzieli co jest tą zasadniczą różnicą między nami. Jakiej chcemy przyszłości i w jakim stanie chcemy pozostawić Polskę. Czy chcemy ją pozostawić taką, że ludzie są dla siebie życzliwi i mają do siebie zaufanie, czy nie zwracamy uwagi na nasze zdrowie, szczujemy jedni na drugich i opowiadamy o nich okropne historie i marginalizujemy się w Unii Europejskiej. To jest naprawdę wielki wybór

—stwierdziła Thun.

Nie ma co! Ambitnie. Jak widać straszenie PiS-em ma we krwi. Nie zauważyła, że to bardzo zgrana płyta.

ann/echodnia.eu