Na czym polega „atrakcyjność” tematu listów Marka Falenty, które opublikowały „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita”? Biznesmen sprytnie miesza manipulacje, półprawdy i zwykłe kłamstwa. Tak działał zawsze. Jako zarejestrowany współpracownik polskich służb rzeczywiście przekazywał informacje do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, także za czasów Pawła Wojtunika. Kłopot polega jednak na tym, że Falenta to żaden „patriota” walczący z przestępczym układem, ale sprytny biznesmen, który zagoniony do narożnika atakuje obóz władzy. Najlepiej świadczy o tym kłamstwo związane z rzekomymi spotkaniami Falenty z Jarosławem Kaczyńskim. Portal wPolityce.pl ustalił także, że biznesmen, mimu wielu prób, nigdy nie spotkał się z prezesem PiS. Podobnie jak nigdy nie doszło do spotkania z obecnym szefostwem służb specjalnych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Nie wyszło ze Srebrną, więc „GW” serwuje nowy serial - tym razem z Falentą. Dziennik Michnika publikuje list biznesmena do prezesa PiS
CZYTAJ TAKŻE:W co gra Falenta? Biznesmen we wniosku do prezydenta Dudy: „Jeśli nie będę ułaskawiony, ujawnię, kto za mną stał”
1. Kaczyński spotyka Falentę? Bzdura na biegunach!
Gdy odkryłem proceder nagrywania przez kelnerów, od początku przyszedłem z tymi informacjami, jeszcze przed aferą, do Pana byłego skarbnika Stanisława Kostrzewskiego, któremu jako pierwszemu pokazałem pozyskane nagrania u mnie w biurze. Zatrudniłem wtedy jego siostrzenicę. Potem spotkaliśmy się u Pana w siedzibie przy ul. Nowogrodzkiej.
– pisze Falenta.
Tu załamuje się cała historyjka Marka Falenty, który doskonale wie, że nigdy nie spotkał się z prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Z ustaleń portalu wPolityce.pl wynika, że Falenta usilnie starał się dotrzeć do prezesa Kaczyńskiego, ale mu się to nie udało. Podobnie było w przypadku ministrów Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i Ernesta Bejdy. Ciekawe, że Falenta nie ujawnił „taśmy” po rozmowie z prezesem PiS. Warto za to, by Marek Falenta ujawnił kiedy i gdzie oraz w jakich okolicznościach spotykał się ze Stanisławem Kostrzewskim i czy rzeczywiście do spotkaniu doszło.
2. „Załatwijcie moją sprawę „z urzędu”
Panie Prezesie, jest mi bardzo przykro. Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona niejako z urzędu. Zresztą taka była obietnica Panów z CBA.
– pisze Falenta w liście do Jaarosława Kaczyńskiego.
Problem z tym fragmentem listu polega na tym, że akt oskarżenia przeciwko Markowi Falencie został przesłany do sądu we wrześniu 2015 roku, jeszcze przed wygranymi wyborami przez Prawo i Sprawiedliwość, a przygotowywanie aktu trwało niemal 15 miesięcy. Jaki więc PiS mógł mieć wpływ na kształt aktu oskarżenia i śledztwo, które prowadzili śledczy w czasach rządów Po - PSL? Czy Jarosław Kaczyński mógł mieć również wpływ na przewód sądowy i kolejne wyroki w sprawie Falenty? To kolejny absurd, zważywszy, że reforma prokuratury ruszyła dopiero wiosną 2016 roku, a reforma sądownictwa trwa nadal.
3. Kto tu kogo mamił i „prowadził” panie Marku?
Panie Prezesie, od kilku lat ludzie z Pana politycznego obozu mamią mnie obietnicami pomocy, ułaskawienia i amnestii. Tłumaczą, że jest ciężko, bo jest wiele frakcji i wszyscy się kłócą.
– napisał Marek.
Panie Marku, karty na stół! Kto konkretnie mamił pana obietnicami. Kto się z panem spotykał, gdy został pan już objęty aktem oskarżenia? Te pytania warto zadać w kontekście sprawy Marka Falenty, który nie chce podać szczegółów rzekomych spotkań, nie ujawnia dat i okoliczności. Warto też spytać pana Falentę jak wyglądała jego współpraca z Pawłem Wojtunikiem lub jego ludźmi odpowiedzialnymi za tajnych współpracowników. Czy Wojtunik wiedział o nagraniach Falenty? Wiele na to wskazuje. Jedna z najważniejszych hipotez wprost więc mówi o fakcie, że „afera podsłuchowa, swój początek miała w tajnej operacji CBA, która wymknęła się spod kontroli, doszło do przecieku, a na koniec wybuchła medialna i polityczna burza.
4. Falenta bohaterem „Dobrej zmiany?”
Dzięki Bogu tak się stało! Wbrew temu, co wygłasza opozycja, dla naszego kraju nastąpiła prawdziwa »dobra zmiana«. Jestem dumny, że mogłem przyłożyć do tego rękę. Pieniądze, które były do 2014 r. rozkradane, zostały skierowane do szerokiej rzeszy potrzebujących ludzi.
– pisze Falenta.
Czy Marek Falenta był „Konradem Wallenrodem biznesu”, który pod przykrywką rzutkiego cwaniaka, krył w sobie niezłomnego wojownika o „czyste” państwo? To kolejny mit i kreacja samego Falenty. W rzeczywistości ten biznesmen doskonale wie co robił. Jego działania podsłuchowe miały mu pomóc w biznesie, a bycie tajnym współpracownikiem służb bezkarność. Taka jest prawda o Marku Falencie. Śledztwo, wyrok, obława w Hiszpanii i ostatecznie osadzenie go za kratami, to raczej dowód na skuteczność paļństywa, a nie na jego słabość. O także Polskę „walczył” Falenta? Ciężko uwierzyć w tę bajkę.
WB
-
Portal wPolityce.pl ma 9 lat!
Zapraszamy do świętowania z nami 9. urodzin portalu wPolityce.pl. Dziś w telewizji wPolsce.pl od godz. 19:00 transmisja uroczystej gali, podczas której wręczymy nagrodę - statuetkę Biało-czerwonych Róż portalu wPolityce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450612-ujawniamy-falenta-spotkal-sie-z-kaczynskim-bzdura