Nie minęło nawet pół roku od deklaracji Roberta Biedronia, że jeśli dostanie się do Parlamentu Europejskiego, nie przyjmie mandatu, aby móc wystartować w jesiennych wyborach do polskiego parlamentu. Te słowa padły pod koniec stycznia 2019 roku. Dziś wszystko wskazuje na to, że Biedroń mandatu nie odda.
Niecałe pół roku temu Biedroń zapewniał w rozmowie z Konradem Piaseckim w TVN24, że do Parlamentu Europejskiego wystartuje, żeby „pociągnąć” listę i mieć gwarancję, że w europarlamencie znajdą się członkowie Wiosny.
Jak wiemy, Biedroń dostał się w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego i nic nie wskazuje na to, żeby oddał mandat.
Nawet jego partner Krzysztof Śmiszek oświadczył w mediach, że on sam jest za tym, żeby Biedroń był w PE całą kadencję.
Z kolei podczas dzisiejszej konferencji prasowej Biedroń oświadczył, że będzie sprawował mandat europosła, dopóki nie zostanie parlamentarzystą w Polsce.
Zapowiedziałem, że jeżeli będę startował do Sejmu, automatycznie mój mandat do europarlamentu zostanie wygaszony. Tak zapowiadałem, podtrzymuję to słowo. Dementuję wszystkie inne informacje. Nie dajcie państwo ulegać jakimś fake newsom, przeinaczeniom. Słuchajcie mnie, odtwórzcie wszystkie moje nagrania z ostatnich dni. Powtarzałem to wielokrotnie i powtarzam jeszcze raz. Jestem europarlamentarzystą, przyjąłem zgodnie z obietnicą mandat. Będę kontynuował ten mandat dopóki nie zostanę parlamentarzystą polskiego parlamentu
— stwierdził Robert Biedroń na briefingu przed Sejmem.
Internauci również nie mają wątpliwości co do intencji Biedronia. Jeden z użytkowników Twittera stwierdził, że nie dziwi go, że Biedroń porzuca Wiosnę na rzecz posadki w PE, bo wiele wskazuje na to, że jesienią będzie pod wyborczym progiem.
wkt/TT/tvn24
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/450138-zatrzyma-mandat-przewrotne-obietnice-biedronia