Rzeczywiście, to jest już barbarzyństwo dziennikarskie, ale nie dziwi nic. Wmawianie Polakom, że pieniądze przeznaczone dla rodzin w ramach 500+ i inne wydatki wspierające biedne rodziny mogłyby uratować tysiące chorych na raka, należy do chwytów tyle cynicznych, co oznajmiających pełną zawodową degenerację.
Ten zestaw piszących, nadzorowanych przez wypróbowanych majstrów tej dziedziny (wieloletnia kariera niejakiego Ketmana pokazuje nitki prowadzące do źródła zła) zapewnia stały dopływ tekstów, odległych od zawodowych zasad. Czy Michniki zastanowiły się nad odpowiedzią – ile szpitali dałoby się wybudować za pieniądze państwowej kasy przeznaczone na reklamy, rozmaite przedsięwzięcia na Czerskiej? Przez lata uzbierałoby się wiele setek milionów, albo jeszcze więcej. Teraz, gdy wydatki z ministerstw i państwowych spółek dla gazety ograniczono, wściekłość wieloletnich beneficjentów jest zrozumiała. Miliony przelewano na Czerską całymi cysternami. Zamieszczano tam, na przykład, tak durne, całostronicowe i wielokrotnie powtarzane reklamy, jak te zachęcające do spacerów po lesie. Z funduszy Ministerstwa Środowiska, czy którejś ze spółek mu podległej.
Przecież, gdyby nie te inseraty, taki zwykły obywatel, a cóż dopiero czytelnik GW, nie miałby zielonego pojęcia o tym, że można sobie pospacerować po lesie i odpocząć. Choćby od rozmyślań poszukujących najbardziej zainteresowanych obaleniem ustawy lustracyjnej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/449916-czy-michniki-wiedza-ilu-chorych-mozna-by-uratowac