Dlaczego to wszystko poszło aż tak na opak dla pana Tuska? Im dłużej od 26 maja tym wyraźniej widać jak w słabej politycznie jest formie i jak duża jego zasługa w wyborczej klęsce Koalicji Europejskiej. Obrazy mówią więcej niż słowa, a przekaz spoconej, niezdrowo agresywnej, infantylnej w treści gwiazdy europejskiej obozu III RP, jest jakimś podsumowaniem tego etapu.
A zatem, gdzie szukać przyczyn tej klęski?
Po pierwsze - odrealnienie. Tusk stracił to, co nazywamy słuchem społecznym i co było przez lata jego siłą. Często podejmował decyzje wbrew środowiskom radykalnym na zapleczu swojego obozu, nie pozwalał się popchnąć ku politycznym ekstremizmom. W każdym razie w swoich wystąpieniach, bo co robił naprawdę, to inna sprawa. Ten pozór umiarkowania długo dawał mu punkty. Teraz, po czterech latach emigracji, przestał rozróżniać kreacje ekipy z Czerskiej i ekipy z Wiertniczej od rzeczywistości. Zgubił alternatywne źródła informacji i analizy. Uwierzył na przykład, że wzbudzona cynicznie fala antyklerykalnaa zerwie skokowo relacje Polaków z Kościołem. I uznał, że już opłaca się do niej przyłączyć. Popełnił duży błąd polityczny o poważnych konsekwencjach. Podobnie z przyjęciem założenia, że cała Polska podziela wściekle antypisowskie nastroje. A część establishmentu to nie cały kraj.
Po drugie - miałkość intelektualna. To szokujące jak niewiele miał do powiedzenia sympatykom opozycji w Gdańsku. W takich momentach właśnie rozpoznaje się klasę polityka, wielkość lub małość lidera. Czy mimo klęski potrafi nazwać, sformułować, wyznaczyć cel o który toczy się walka? Czy ma w sobie wiedzę, do jakich konstytuujących daną polityczną wspólnotę wartości należy się odwołać?
Tusk nie miał. Wyszły z tego dość banalne, gimnazjalne wezwania do uśmiechu, aktywizmu i „zrobienia numeru” politycznym polemistom. Bez jednego słowa odwołującego się do wyższych, wspólnych wartości. Za taki zestaw haseł trudno walczyć, trudno coś dać z siebie. Zobaczcie zresztą Państwo sami:
Po trzecie - złamanie reguł. Ludzie opozycji często głoszą tezę, że obóz rządzący traktuje ludzi jak ciemną masę, która wszystko kupi. Jest dokładnie odwrotnie. Na przykład Jarosław Kaczyński rozumie, że nie ma takiej partyjnej propagandy, która przykryje pewne wpadki, na przykład związane z przypadkami zbytniej łapczywości ludzi dobrej zmiany. Reaguje zatem twardo i bezwzględnie. Są zasady, których nawet triumfatorzy łamać nie mogą, bo odwet wyborców jest straszliwy. Tusk, rozpieszczany parasolem ochronnym mediów, najwyraźniej o tym zapomniał.
Jego wejście w krajową politykę zostało w mojej opinii odebrane jako podeptanie ważnych reguł demokracji, jako sprzeniewierzenie obowiązku apartyjnego wypełniania mandatu szefa Rady Europejskiej. Wszystkie zastrzeżenia ekipy pisowskiej wobec kandydatury Tuska na to stanowisko potwierdziły się - choć z opóźnieniem. Tu był zaszyty pewien paradoks. Z jednej strony europejska funkcja budowała autorytet byłego premiera, to zaś kusiło użyciem go w grze krajowej. Z drugiej jednak skorzystanie z tej pokusy natychmiast ten autorytet rozbijało, wikłało w ostry konflikt polityczny. Tusk tego ryzyka najwyraźniej nie dostrzegł.
Po czwarte - porównanie dorobku rządów. Propaganda III RP może używać najlepszych farb, ale jednego faktu, oczywistego już dla wszystkich, nie przykryje: ludzie Tuska i in sam rządzili Polską dużo gorzej niż obóz Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby wycisnąć z tych lat po jednym przekazie, zostaje po jednej stronie „piniendzy nie ma i nie będzie”, a po drugiej (wreszcie!) programy prorodzinne i społeczne, przywracające godność ludziom, przy jednocześnie dobrym stanie finansów. To jest kompromitacja od której z każdym rokiem będzie trudniej Tuskowi uciekać.
Po piąte - dziwne towarzystwo. Koledzy Tuska z panem Schetyną na czele zbudowali koalicję tak szeroką, że stracili nad nią kontrolę. Każdy plecie co popadnie, każdy prezentuje z dumą swój ekstermizm, nikt nie myśli o konsekwencjach społecznych. Przywiezienie do takiego cyrku nawet najlepszego gimnastyka nie porządkuje przedstawienia. W oczach opinii publicznej jest dziś pan Tusk politykiem otaczanym przez wulgarną przeróbkę Najświętszego Sakramentu z jednej strony (nie odciął się), a z drugiej człowiekiem firmującym ekstremistyczny plan rozbicia dzielnicowego Rzeczypospolitej (wsparł).
CZYTAJ TEŻ O TYM: Kolejną imprezę opozycja może zorganizować 23 sierpnia, w okrągłą 80. rocznicę Paktu Ribbentrop-Mołotow. „De facto proponuje nam rozbiór Polski”
Całość powoduje, że kiedy wpada tu na chwilę, by pogrzać się w świetle reflektorów, dostaje tylko rażące światło w oczy. Ale o tym było już na początku tego tekstu.
Obserwujmy, co dalej. Duża polityczna klęska dokonuje się na naszych oczach.
PS. Warto też posłuchać Profesora:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/449782-im-bardziej-tusk-ucieka-od-tej-porazki-tym-bardziej-tonie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.