Wziął i przemówił. Nie byle kto przemówił, bo ten, który ma „dwie profesury, sto doktoratów i dwadzieścia razy tyle medali co Breżniew” – co sam o sobie wcześniej powiedział – który „dokonał zwrotu o 360 stopni”, którego pomniki „będą stały w każdym mieście”, on we własnej osobie: Lech Wałęsa. Że jest źle. Cała nadzieja dziś w Niemcach i Tusku…
Ale po kolei. Z okazji 30. rocznicy pierwszych, tzw. częściowo wolnych wyborów w Polsce (cóż za absurdalne określenie, czy jajo może być częściowo nieświeże? - brzmi jak semantyczne dziwolągi z czasów nieboszczki Polski Ludowej o demokracji i „demokracji socjalistycznej”…), więc na okoliczność lecia tych częściowo wolnych „przywódca Solidarności i noblista Lech Wałęsa krytykuje rząd narodowo-konserwatywnej partii PiS”, wybiła w leadzie sążnistego tekstu niemiecka rozgłośnia Deutsche Welle. A w nim, że…
— „cud”, że „sukces wyborczy”, co podkreśla Wałęsa
— co jednak Jarosław Kaczyński widzi „całkiem inaczej”, zarzuca Wałęsie „współpracę z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa”, zaniechanie „usunięcia komunistów z życia publicznego i zawarcie zgniłego kompromisu”, który przyczynił się do „późniejszych rozczarowań”
— co znów krytykuje Wałęsa, charakteryzujący prezesa PiS, jako „klasycznego dyktatora”, który „nigdy nie nauczył się demokracji”, podobnego do amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, co nie jest komplementem, bowiem budzącego „stare demony z przeszłości”
— więc „nadzieją dla Polski” jest powrót „wybitnej osobowości”, przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, co „nie będzie łatwe”, ale „będzie miał wsparcie” Wałęsy.
Tyle w skrócie. Więc trzeba więc działać, bo – Achtung, Achtung!:
„Kaczyński wiedzie Polskę w kierunku Węgier i oba kraje >>zniszczą Europę<<
— przytacza przestrogi Wałęsy Niemiecka w swym obszernym omówieniu i poleca ekskluzywną rozmowę szefa sekcji polskiej w redakcji DW Bartosza Dudka, zatytułowaną:
„Wałęsa: Niemcy to najprzyzwoitszy kraj w Europie”.
A w niej znów: że jest źle, że może być jeszcze gorzej, i w Polsce i w Europie, że populizm, demagogia, wykorzystywanie urzędów, że demony, że zadziwiające wybory, jak w USA, że trzeba na nowo budować demokrację, że w Polsce za bardzo mieszana jest religia z polityką, że wszędzie niezadowolenie, że trzeba postawić diagnozę i znaleźć rozwiązania. Nie biorę tego wszystkiego w cudzysłów, ale są to słowa Wałęsy. I clou udzielonego przezeń wywiadu:
„Niemcy mają kompleksy, powinni je jednak zostawić na boku i przejąć przywództwo w Europie, ponieważ jako największe mocarstwo ponoszą odpowiedzialność za rozwój Europy. Widzimy, że są tacy, którzy chcą zniszczyć Europę. Niemcy powinni być na to przygotowani i pięć minut po ich upadku rozpocząć tworzenie nowej Europy, tylko mądrzej!”
— zagrzewa Wałęsa poprzez te publiczną rozgłośnię. Mniej więcej to samo powtórzył w wywiadzie udzielonym zbiorowo dziennikarzom hiszpańskiej gazety „El Mundo” (drugiego pod względem nakładu dziennika w tym kraju), holenderskiej „De Telegraaf”, szwajcarskiej „Neue Züricher Zeitung” oraz niemieckiej DW.
Mawiała moja babcia: co głupiemu po rozumie, gdy z niego korzystać nie umie… Czego nie było w obcojęzycznych mediach, ale pewnie wkrótce się pojawi, to wczorajsze, niespodziewane wstawiennictwo Wałęsy za homoseksualistami:
„Dlaczego nie ma partii mniejszości seksualnych? Dlaczego mają się ukrywać?”
— pytał głośno sam siebie podczas rocznicowych obchodów wyborów z 1989 r. A jeszcze kilka lat temu, dokładnie w 2013 r. wywodził w „Faktach po faktach” (TVN24):
„Doprowadziliśmy do tego, że ta mniejszość wchodzi na głowę większości. Ja sobie nie życzę, żeby ta mniejszość (…) wychodziła na ulice i moje dzieci, moje wnuki bałamuciła”.
Obrońca demokracji Lech Wałęsa nie tylko chciał sadzać homoseksualistów w Sejmie w ostatnich ławach, lecz „nawet jeszcze za murem”. No, ale nie czas żałować róż, gdy płoną lasy - najpierw powrót Tuska z jego, Walesy i Niemców wsparciem, potem się pomyśli o gejach. A propos ekspremiera, na marginesie protestu związkowców w 2012 r. pod Sejmem, pokojowy noblista, przywódca Solidarności doradzał:
„Gdybym był na miejscu Tuska dałbym polecenie spałować, władzę trzeba szanować, wybierać mądrze, brać udział w wyborach, organizować się, ale potem szacunek, ktoś ich wybrał, oni są przedstawicielami narodu, nie mogą pozwolić sobie na takie, na opluwanie, na bijatykę, no, no, no, panie premierze, więcej zdecydowania, dość takiej zabawy!”
To może z – co umyka uwadze - podwójnej okazji 30 rocznicy „częściowo wolnych wyborów” z 4 czerwca, oraz 27 rocznicy puczu z 4 czerwca, tzw. nocnej zmiany i pozbawienia władzy wybranego w prawdziwie wolnych wyborach premiera Jana Olszewskiego, według Wałęsy - „małpy z brzytwą”, przypomnę jeszcze, jak on sam skomentował demonstrację pod swoim domem pamiętających to zdarzenie:
„Gdybym był w Polsce, wziąłbym pasa i sprał im tyłki”.
I może na koniec cytat ostatni, za portalem wiadomości.wp.pl, z uczestnictwa Wałęsy w obchodach 10. lecia działalności sieci Carrefour w Polsce:
„Oczywiście, że mi zapłacili. Za taki występ dostaję od dziesięciu do stu tysięcy euro. Ja zarabiam po parę milionów w ten sposób. Myśli pani, że za trzy tysiące złotych ja bym był w stanie żyć?”
Niczego nie sugeruję, to przecież wyłącznie słowa, tego, który ma „dwie profesury, sto doktoratów i dwadzieścia razy tyle medali co Breżniew”, który „dokonał zwrotu o 360 stopni”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/449647-cala-nadzieja-dla-polski-w-niemcach-i-tusku-snuje-walesa