Platforma Obywatelska nadal nie może wyjść z kaca po przegranych wyborach. Nic dziwnego, że wykorzystała dzisiejszą fetę w Gdańsku, by odbudować morale struktur, podtrzymać zaufanie sympatyków, ogrzać ich zmarniałego ducha i pokrzepić nadzieją. Donald Tusk miał tu odegrać rolę kluczową. Mowa ciała mówiła wiele. Rozjuszenie jego przedmówców jeszcze więcej. Pozorne apele o jedność odsłoniły prawdziwe: zwarcie szeregów przed jeszcze mocniejszym atakiem, do którego musi dojść przed jesiennymi wyborami.
Gdańskie uroczystości 40-lecia wyborów zogniskowane zostały wokół jednostronnego przekazu opozycji. Europejskie Centrum Solidarności zatroszczyło się, by poprowadzić swoją „wolnościową” narrację, wykreować własne autorytety i przemianować pojęcia. Dzisiejszy wiec, wieńczący obchody, jednoznacznie pokazał, że celem nadrzędnym „tamtej Polski” jest odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy, tak jak kiedyś odsunięci zostali od niej komuniści. Paralele i porównania pojawiały się podczas tych uroczystości wyjątkowo często. Kropkę nad i postawił Donald Tusk, próbujący podnieść na duchu zbolały elektorat. Zachęcając do porzucenia smutku i przywdziania radosnego usposobienia, zadeklamował swojemu ludowi kilka przykazań:
1/ Nigdy się nie poddawać i zawsze wierzyć w zwycięstwo
2/ Każdego dnia na to zwycięstwo pracować
3/ Nikogo nie wykluczać
4/ Nie dzielić się, gdy nie ma oczywistej potrzeby
Pełne sprzeczności przemówienie obnażało nerwowość. Z jednej strony Donald Tusk namawiał do jedności, z drugiej sam rysował podziały. Z jednej negował koncepcję „antyPiSu, z drugiej sam napiętnował obóz rządzący”.
To wy jesteście dobrą siłą. Jesteście za. To oni są przeciw. Wszyscy ludzie lubią tych, którzy są za
— apelował do zgromadzonych. Tylko jak teraz odwrócić tak głęboko zakorzenioną w Platformie mentalność „anty”? Jak dotąd ludzie Grzegorza Schetyny nie zdołali stworzyć pozytywnego przekazu i nie wydaje się to w ich wydaniu realne.
Co Platforma miałaby wywalczyć swoją nową postawą? Donald Tusk odpuścił już dobry wynik w Sejmie. Podobnie jak wcześniej inny politycy PO, namawia do zawalczenia o Senat.
Ubolewa też nad brakiem całkowitej kontroli mediów. Cóż, za rządów PO-PSL przekaz wszystkich stacji telewizyjnych był spójny. TVN mówiło dokładnie to samo, co TVP. Dzisiejszy pluralizm najwyraźniej bardzo boi obecną opozycję, choć Platforma na własne życzenie wyeliminowała się z Telewizji Publicznej, bojkotując udział w programach TVP.
Wasza telewizja publiczna, nasz internet. Nie musimy czekać na łaskę Jacka Kurskiego
— odgrażał się dziś Donald Tusk. Czyszczenie portali społecznościowych z konserwatywnego przekazu przed wyborami, nabiera w tym kontekście nowego znaczenia…
Do wygranej poprowadzić mają Platformę autorytety. Donald Tusk zaprezentował zgromadzonym czołową postać opozycji:
Lech Wałęsa dał nam przykład jak zwyciężać mamy
Czy można pogrążyć się bardziej? Wałęsa, który przy każdej okazji obrzuca polityków PiS najgorszymi inwektywami i zapowiada, że będą wyskakiwać z okien, gdy tylko nastanie prowadzona przez niego rewolucja, z pewnością nie zmieni wizerunku opozycji. Donald Tusk próbuje grać nowe rozdanie, namawiając do pozytywnej łagodności. Sam jednak nie jest zdolny mówić o dzisiejszej Polsce bez zaciskania zębów i pięści.
Czego możemy spodziewać się dalej? Być może mowa nienawiści nieco zelżeje, ale tylko pozornie i na krótką chwilę. Platforma Obywatelska opracowała już strategię rozkładu państwa. Ma pomysł na federacyjny rozbiór Polski, który spisała w formie 21 punktów. Zmiana polegać więc będzie tylko na jednym: destrukcja przedstawiona zostanie jako usprawnienie. Z koncepcji totalnego rozkładu państwa, zrobią PR-owy przekaz o wzmocnieniu samorządów i podniesieniu poziomu życia w regionach. Nóż w brzuch z zachowaniem miłego wyrazu twarzy… Warto pamiętać, że zarówno Donald Tusk, jak i Lech Wałęsa, 27 lat temu - także 4 czerwca - wzięli już udział w potężnej, destrukcyjnej operacji obliczonej na zniszczenie wolnej Polski. Mają wprawę…
CZYTAJ WIĘCEJ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/449599-zacisniete-piesci-tuska-sa-glosniejsze-niz-apel-o-jednosc