Wielka feta wokół 4 czerwca została przygotowana według starej zasady, szczególnie cenionej przez polską opozycję: w razie kłopotów - jeszcze więcej tego samego. Frasyniuk z Kwaśniewskim ogłaszają, że są „free people”, Janda czyta pompatyczną deklarację. Ale chyba sami organizatorzy już nie wierzą, że coś to im da w sensie politycznym. Kogo pani Janda miała już przekonać, to przekonała. Kogo miała odstraszyć, już odstraszyła, choć patrząc na jej potencjał, tego ostatniego pewni być nie możemy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Oburzające zachowanie Frasyniuka! Śmiech i krzyki po odczytaniu listy prezydenta Dudy: „Konstytucja”. WIDEO
Rytualne tańce opozycji nie przyniosą jej też dominacji w sferze sporu historycznego, bo tu każdy ma swoich świętych, i swoje święte rocznice. To już wiadomo co najmniej od 2010-go roku: Adam Michnik nie napisze historii Polski. A na pewno nie będzie to jedyna historia Polski.
Będzie za to najbanalniejsza. Symbolicznie, kolejną rocznicę 4 czerwca redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” uczcił dziś na pierwszej stronie swojego dziennika takimi oto słowami:
I nareszcie nadszedł moment [w 1989-ym], kiedy głośno mogłem wypowiedzieć słowo „nie”.
Nie trzeba wielkiej wiedzy o ostatnim półwieczu, by pojąć, jak bardzo te słowa nic nie znaczą, jak bardzo są kreacją, wynikającą z bieżących potrzeb. To jest puste, to jest jałowe.
Opozycja w ogóle utknęła na jałowym biegu. Tak jak już kilkukrotnie pisałem na tych łamach: od 2015-go roku próbuje powtórzyć strategię z lat 2005-2007. Ta sama totalność, ta sama histeria, ta sama gra na emocjach, ta sama presja na wszystkich inaczej myślących, te same obietnice, te same twarze celebrytów rozrywkowych i politycznych. Te same sztuczki, te same pomysły.
Ale tym razem to już nie działa. Bo Jarosław Kaczyński działa jednak inaczej niż za czasów pierwszego rządu PiS, po części dlatego, że może (ma sejmową większość), po części dlatego, że zmodyfikował kurs. Jest mniej konfrontacji, jest większe zrozumienie dla potrzeb aspiracyjnych, a nade wszystko jest potężny amortyzator opozycyjnej presji w postaci powszechnych programów socjalnych. I jest także szybka reakcja na każde, nawet niewielkie zagrożenie społecznym oburzeniem - zwłaszcza, jeśli wykracza ono poza salony.
Opozycja poprawia sobie humory i dodaje sobie otuchy, ale nawet najgłośniejszym skandowaniem nie odwróci sensu majowych wyborów. A jest on tyleż prosty, co znaczący: budowane od ponad trzech lat ścieżki propagandowe nie tylko nie zadziałały, ale wręcz zawaliły się z wielkim hukiem. Podkręcanie gazu pod garnkiem niczego już nie zmieni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/449566-opozycja-dodaje-sobie-otuchy-ale-to-wciaz-jest-jalowy-bieg