Cisza, kompletny brak zaufania i zakulisowe kombinacje partyjnej drobnicy – tak, w kilku słowach można pisać sygnały, które płyną do nas z obitej po niedzielnej porażce wyborczej Koalicji Obywatelskiej. Władysław Kosiniak - Kamysz, w rozmowach ze swoimi znajomymi nie kryje, że „nie jest pewien soboty”, w trakcie której obradować ma rada naczelna PSL. Z kolei Włodzimierzowi Czarzastemu już wkrótce może wyrosnąć konkurent, którym może okazać się zbiór mniejszych partii lewicowych pod szyldem Zjednoczonej Lewicy (m.in. PPS, WiR i SDPL).
Środa, 29 maja, Biała Podlaska. Tuż po pogrzebie Jana Guza, przewodniczącego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, smutny Władysław Kosiniak – Kamysz rozmawia z dawnymi i byłymi działaczami różnych ruchów i ugrupowań. Uśmiech nie gości na ustach szefa PSL nie tylko z powodu smutnych okoliczności spotkania. Jest nerwowy i małomówny.
Widać, że bardzo się przejmuje sobotnią radą naczelną. Mówił, że „nie jest pewien soboty”. Wielu ma mu za złe start w koalicji i fakt, że uzyskał tylko 3 mandaty. Głośno mówiono o trzech mandatach, a po ciuchu liczono na pięć. No i ten Jarubas, który w szczycie histerii z filmem Sekielskich był widziany, gdy klęczał w kościele. To akurat Siemoniakowi się podobało, ale już wpychanie go do awantury z LGBT już mniej
– mówi nam jeden ze środowych rozmówców Kosiniaka– Kamysza.
Co dalej z PSL? Jutr w trakcie rady naczelnej ma być wypracowana narracja. Wstępnie ludowcy pójdą swoją drogą, ale nie wykluczają wspólnych list do Senatu. Już wczoraj podobny ruch sygnalizował Krzysztof Śmiszek z „Wiosny”, który jednocześnie podkreślał, że o Sejm partia Biedronia powalczy samodzielnie.
Czwartek, 30 maja, Warszawa, wejście do „,metra Centrum”. Działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej i innych partii lewicowych zbierają podpisy pod projektem ustawy o „świeckim państwie”. Czarzasty jest uśmiechnięty i zadowolony. Ma powody. Za pieniądze i na plecach Platformy Obywatelskiej wprowadził do Parlamentu Europejskiego grupę swoich zauszników. To wielki zwycięzca tych wyborów, a o SLD znów mówi się jako o partii, która weszła do gry. Czarzasty osiągnął jeszcze jedno – względną autonomię w Koalicji Europejskiej. Już kilkanaście godzin po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów od Schetyny odcina się Leszek Miller, który mówi o radiu RMF.FM, że nie będzie niczego konsultował z Grzegorzem Schetyną w Brukseli, a słuchać będzie się tylko szefostwa własnej partii i kolegów z Parlamentu Europejskiego. Od Schetyny odsuwa się też Włodzimierz Cimoszewicz.
Ale sielankowa wizja Czarzastego z laurem na głowie daleka jest od rzeczywistości. Od niedzielnego spotkania wyborczego Koalicji Europejskiej nie rozmawiał jeszcze z Grzegorzem Schetyną, a ma o czym! Rozbudzone nadzieje lewicowej drobnicy każą Czarzastemu walczyć o dobre miejsca na koalicyjnej liście do jesiennych wyborów. Mniejsi gracze chcą też coś uszczknąć dla siebie. Z naszych informacji wynika, że już 18 czerwca ma odbyć się w siedzibie Unii Pracy spotkanie niemal wszystkich partii lewicowych w Polsce. Czy wiedział o tym Schetyna? W czwartek, gdy agitował w Warszawie za ustawą o „świeckim państwie” nie miał o tym pojęcia. Spotkanie w Unii Pracy ma być też formą nacisku na Czarzastego i pokazem siły. Coraz głośniej mówi się też, że mniejsze ugrupowania lewicowe myślą o osobnej liście do Sejmu. Trwają już nawet przymiarki do ewentualnego zarejestrowania listy. Kto mógłby ją zasilić? **Na politycznej giełdzie lewicy słyszymy o nazwisku Wojciecha Filemonowicza, który mógłby wskrzesić Zjednoczoną Lewicę z PPS, WiR, SDPL i innymi na pokładzie. Sam Filemonowicz nie chce zdradzać swoich planów. ale z drugiej strony jest człowiekiem znanym z lojalności politycznej. Możliwe, że swoje plany połączy z Czarzastym i dzięki temu otrzyma kilka, „biorących” miejsc w Koalicji Europejskiej dla ludzi, z którymi jest związany i dla partii, które się wokół niego grupują.
A co z Barbarą Nowacką? To także ciekawy przypadek. W końcówce kampanii wyborczej była praktycznie nieobecna, a to przecież bliskie jej sprawy światopoglądowe królowały w gorącej debacie przedwyborczej.
Trzymali ją w szafie i wysyłali na mniej istotne spotkania wyborcze, bo Kosiniak - Kamysz bał się, bezpośredniego kojarzenia go z lewicową ekstremą. Z drugiej strony musiał się zgodzić na wejście do Koalicji Europejskiej UED i Inicjatywy Feministycznej na co bardzo długo nie chciał się zgodzić, a naciskał na to Czarzasty
– mówi nam znany działacz lewicy
Powyborcza ciuciubabka trwa w najlepsze, ale jedno jest pewne. Nawet jeśli członkowie Koalicji Obywatelskiej wspólnie zaatakują ławy sejmowe, to już po wejściu na Wiejską, rozejdą się do własnych klubów lub kół sejmowych. Niemal wszystkich koalicjantów łączy bowiem jedno: niechęć do Schetyny i nienawiść do PiS. To zbyt mało, by tworzyć trwały sojusz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/449027-ujawniamy-ferment-w-gasnacej-koalicji-europejskiej