„Gazeta Wyborcza” wielokrotnie na swoich łamach wspierała działania Fundacji Nie lękajcie się Marka Lisińskiego. Po ujawnieniu przez redakcję z Czerskiej działań założyciela fundacji, który wyłudził pieniądze od jednej z ofiar księdza pedofilia i domagał się pieniędzy od braci Sekielskich, na łamach „GW” pojawiły się pełne zaskoczenia komentarze osób m.in. związanych z fundacją.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Miał zajmować się pedofilią w Kościele, wyłudzał pieniądze od ofiar. Szokujące KULISY działalności Marka Lisińskiego. W tle film Sekielskiego
Przypomnijmy, że do sprawy odniosła się między innymi zasiadająca w radzie fundacji Joanna Scheuring-Wielgus, która mówiła o tym, że jest zszokowana tym, co się stało.
Z kolei w piątkowym wydaniu „GW” ukazał się komentarz autorki artykułu Katarzyny Włodkowskiej, która zarzuciła Lisińskiemu kłamstwo – mężczyzna w pierwszym oświadczeniu wziął na siebie odpowiedzialność, a w drugim zapewniał, że od nikogo nie wyłudził żadnych pieniędzy. Jak dodała, kłamstwem są także informacje o tym, że Lisiński ma raka trzustki, a pieniądze były mu potrzebne na przeprowadzenie operacji nowatorską metodą.
Nic nie piszesz o tym, że chciałeś 50 tys. zł za udział w filmie braci Sekielskich. Rozumiem, że wciąż nie w tym nic złego
– napisała w komentarzu Włodkowska.
Dziennikarka przypomniała również rozmowę z pewnym dziennikarzem, który trzy lata temu próbował zrobić dokument o pedofilii w Kościele. Lisiński w rozmowie z dziennikarzem obiecał kontakty do ofiar i kolejne spotkania. Kiedy dziennikarz potraktował jako żart pytanie Lisińskiego o to, co będzie z tego miał, ten przestał odbierać telefony.
Włodkowska wspomniała także o swoim pierwszym spotkaniu z Lisińskim i jego słowami o tym, że całe dnie poświęca na pracę dla fundacji, a musi jeszcze zarobić na chleb wymieniając okna.
Spojrzałam wtedy na twoje zadbane dłonie i zaczęłam się zastanawiać, z czego naprawdę żyjesz. Później moją uwagę zwróciła istotna nieścisłość w twojej opowieści. Poczułeś się zaskoczony tą dociekliwością. A po chwili podrzuciłeś mi namiar na molestowanego mężczyznę. (…)Wiesz, o czym wtedy pomyślałam? Że handlujesz ofiarami. Taki masz sposób na dziennikarzy
– dodała Włodkowska.
Do sprawy odniosła się również Agata Diduszko-Zyglewska, która razem z Joanną Scheuring-Wielgus i właśnie Markiem Lisińskim pojechała w lutym do papieża Franciszka. Teraz Diduszko na łamach „Gazety Wyborczej” opowiedziała o tym, jak bardzo czuje się oszukana.
Gdy członkinie rady dowiedziały się o sprawie, następnego dnia zwołały, na którym rada przyjęła rezygnację prezesa. Został odcięty od konta w banku, poczty, kont społecznościowych. Fundacja działa dalej i mam nadzieję, że przetrwa ten kryzys
– mówiła Diduszko-Zyglewska, dodając, że liczy na to, iż uda się odbudować zaufanie do fundacji.
W całej tej sytuacji i po komentarzy Włodkowskiej, na myśl nasuwa się pytanie, dlaczego „Gazeta Wyborcza” tak długo zwlekała z publikacją informacji o nieuczciwych działaniach Lisińskiego?
ZOBACZ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Ks. prof. Bortkiewicz: Należy pytać o uczciwość intencji i czynów podejmujących tzw. walkę z pedofilią w Kościele
wkt/”GW”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/448985-wyborcza-wiedziala-od-dawna-o-dzialaniach-lisinskiego