Różne są reakcje obozu antypisowskiego po niespodziewanej klęsce wyborczej. Z jednej strony – tradycyjna erupcja nienawiści – z drugiej, coś w rodzaju refleksji, że oto zapędziliśmy się zbyt daleko i czas zrobić krok do tyłu.
Czasem nawet niektóre z tych – nazwijmy je koncyliacyjnych reakcji – wydają się szczere. Jednak nic z tego nie wynika i wyniknąć nie może. Nie ma bowiem w tych refleksjach konkluzji oczywistej i zarazem najważniejszej. Że czas uznać prawo do istnienia prawicy, przestać wreszcie opowiadać farmazony o represyjnym, faszystowskim reżimie i zaakceptować rządzącą partię oraz jej wyborców jako normalnych uczestników życia publicznego w Polsce. Przyjęcie tej refleksji oznaczałoby jednak, że część antypisu przestanie być antypisem – a na to te środowiska nie są jeszcze najwyraźniej gotowe. I chyba nigdy nie będą.
Sądzę więc, że należy to uspokojenie tonu u niektórych postrzegać w kategoriach szoku powyborczego. Co więcej, podejrzewam, że gdy tylko ten szok minie, wszystko wróci do „normy” i znowu ton zaczną nadawać nieprzejednani pogromcy „pisowskiej szarańczy”.
Poczekamy, zobaczymy. Na razie jednak nie łudziłbym się, że przyjdzie realne otrzeźwienie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/448794-czy-antypis-moze-przestac-byc-antypisem-nie-sadze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.