Wojna kulturowa będzie się toczyła przez cały czas. Będzie się to jednak działo w nie aż tak widoczny sposób. Jest to wynik projektu, który ma w sobie szeroko pojęta lewica europejska. W sensie pokoleniowym ta lewica schodzi ze sceny politycznej
— mówi portalowi wPolityce.pl prof. Jan Żaryn, senator PiS.
wPolityce.pl: Nie uważa pan, że te wybory były plebiscytem za i przeciw promowaniu ideologii LGBT? Nie sądzi pan, że to wyraz sprzeciwu wobec promowania rewolucji obyczajowej?
Prof. Jan Żaryn: Wybory były momentem, w którym uaktywniły się różne wątki tematyczne. Kwestia wojny kulturowej stała się jednym z widocznych elementów w kampanii do PE. Wojna kulturowa jest zjawiskiem, który będzie nam towarzyszyło zarówno w okresach kampanii wyborczej jak i w okresach miękkiego funkcjonowania społeczeństwa.
W jakim sensie miękkiego?
Wojna kulturowa będzie się toczyła przez cały czas. Będzie się to jednak działo w nie aż tak widoczny sposób. Jest to wynik projektu, który ma w sobie szeroko pojęta lewica europejska. W sensie pokoleniowym ta lewica schodzi ze sceny politycznej. Pokolenie lewicy wywodzące się z buntu 68 roku jest na tyle bogate i zasobne we władzę w mediach i w sferze kultury, że schodząc ze sceny chce wprowadzić tę kulturową przemianę w społeczeństwach europejskich. Niestety znaleźli się Polacy, którzy chcą skorzystać z tego projektu i uczestniczyć w niszczeniu podstaw naszej cywilizacji, cywilizacji chrześcijańskiej i europejskiej. Ale ja widzę tę walkę przede wszystkim w takim bardzo ważnej wartości jak redefiniowanie wolności.
Kwestie prawdziwej wolności szczególnie mocno podkreślał Jan Paweł II podczas czerwcowych wizyt w Polsce, w 1979 i w 1991 r. w Polsce.
Szczególnie ważna była pierwsza wizyta w 1979 r. i czwarta w 1991 r. Papież zadał nam wtedy definicję wolności rozumianą nie jako egoistyczne emocje. Dzisiaj lewica redefiniuje wolność jako emocję roszczeniowo-egoistyczną, w której to emocji ma się odnaleźć i rozpychać się każdy bez względu na to czy jest pedofilem, muzułmaninem czy też jakimkolwiek innym człowiekiem. Ta przestrzeń wolności egoistycznej ma być nieograniczalna i w nią ma wchodzić zjawisko bardzo wyraźnie definiowane dzisiaj jako społeczność LGBT. Ta społeczność składa się z osób posiadających prawo do swojej prywatności i tego co w ramach swojej prywatności robi. Póki nie zniewala świata zewnętrznego, ma do tego pełne prawo. Natomiast nie ma powodów, żeby z tą swoją egoistyczną roszczeniowością i burzycielstwem norm wkraczała w przestrzeń publiczną.
Panie profesorze wróćmy do niedzielnych wyborów. Jak pan komentuje wysoki wynik wyborczy dla PiS i bardzo wysoką frekwencję?
Jestem dumny ze zwycięstwa i mam poczucie satysfakcji. Wynika to z dwóch rzeczy. Przede wszystkim z frekwencji, która świadczy o tym, że Polacy potrafią jednoznacznie zdefiniować dwie kategorie: patriota polski i Europejczyk. To nie są wykluczające się podmioty. Uzupełniają się i wzajemnie się wzmacniają. Jesteśmy dumni jako Polacy z tego, że obroniliśmy swoją europejskość mimo zaborów, II wojny światowej i komunizmu. Przez to wiele pokoleń było narażonych na azjatyckość. Potrafiliśmy być w nurcie kultury europejskiej. Jesteśmy w niej na tyle głęboko zakorzenieni, że prawdopodobnie będziemy stawali się coraz bardziej atrakcyjnym miejscem dla pozostałej części kontynentu. Widać to chociażby po liczbie turystów w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu czy Gdańsku. Świadczy o tym też fala powrotów Polaków z emigracji, którzy ściągają ze sobą również obcokrajowców. Polski patriotyzm i europejskość stają się ważnymi i oczywistymi definicjami współczesnego obywatela Polski.
Wysoka frekwencja wyborcza chyba zadaje kłam tezom o końcu demokracji w Polsce?
System demokratyczny w Polsce jest dlatego dzisiaj niepodważalny, bo rządy w Polsce sprawuje wiarygodna formacja. System demokratyczny traci na tym, jeżeli władza okłamuje własne społeczeństwo. Wiarygodność jest ewidentnym warunkiem funkcjonowania rzeczywistej demokracji. Prawo stanowione i instytucje same w sobie mogą wspierać funkcjonowanie demokracji, ale nie zastąpią woli człowieka. Rządzący polityk może być demokratą i wypełniał warunki demokracji. Może też nie chcieć być demokratą. Wtedy będzie wprowadzał w przestrzeń publiczną kłamstwo i dezinformację burząc system demokratyczny.
Polacy odpowiedzieli jednoznacznie, że są zainteresowani życiem w systemie demokratycznym.
Pokazali też, że są zainteresowani przekazaniem głosów stronie, która jest wiarygodna, czyli czyni to co mówi. Rząd Mateusza Morawieckiego wydaje się być rządem z dodatkowym ADHD. Jest bardzo czynny. Stale może być dzięki temu sprawdzanym w tej wiarygodności, ponieważ bez przerwy ma nowe plany, nowe pomysły, które artykułuje a następnie wprowadza w życie. Ten nieustanny model rządzenia polegający na uwiarygadnianiu się wobec społeczeństwa jest warunkiem sine qua non istnienia systemu demokratycznego. Jeżeli ktoś chce inaczej definiować system demokratyczny, jeśli chce to robić wyłącznie poprzez suche przepisy prawa, błądzi. Człowiek jest podmiotem, a nie paragraf prawa. Mamy do czynienia z rzeczywistością demokratyczną, w której żyjemy i społeczeństwo tę rzeczywistość demokratyczną uznaje jako pozytyw. Tak długo jak długo dobra zmiana nie zdecyduje się na pokusy dezinformacji i niszczenia komunikacji ze społeczeństwem w imię własnych egoizmów, tak długo powinniśmy w Polsce rządzić. Taki jest przekaz płynący z polskiego społeczeństwa.
Not. ems
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/448604-prof-zaryn-wojna-kulturowa-stala-sie-widoczna-w-kampanii