Oczywiście, że nie troska o los Kościoła katolickiego każe organizować manifestacje przeciw pedofilii w Kościele, tylko troska o wynik wyborczy.
Podobnie z filmem Sekielskich. Po filmie można było być pewnym, że będziemy mieli do czynienia z serią demonstracji i wysypem moralistów, którzy zieją „świętym ogniem” oburzenia, podszytym nienawiścią do hipokrytów, faszystów, populistów, ciemnogrodu itd. Wszystkie te demonstracje organizowane są w imię „miłości”, co jest zgodne z programem, głównej partii opozycyjnej, która z miłości zrobiła program. Oczywiście, że była to „miłość” użyta w celach socjotechnicznych w myśl zasady „Wilki wśród baranów głoszą równość stanów”. Teraz ta miłość przekształciła się w troskę o los, o przyszłość Kościoła. Ta troska jest tak intensywna, że każe zakłócać msze. W Poznaniu przed kościołem św. Michała Archanioła w Poznaniu, gdzie kilka dni temu uroczystą Mszę świętą z okazji 100. rocznicy I LO im. Karola Marcinkowskiego odprawił abp. Marek Jędraszewski, zebrało się kilkadziesiąt osób. Arcybiskup Marek Jędraszewski jest szczególnie napiętnowany za swe rzeczowe wypowiedzi. Ostro są atakowani duchowni, którzy nazywają rzeczy po imieniu, zło w Kościele i zło w świecie. Są osobowościami, od których bije niezłomność i determinacja. Do takich duchownych należy arcybiskup krakowski Marek Jędraszewski. Ten subtelny, świetnie wykształcony intelektualista stanowi poważny problem dla wrogów Kościoła. Zatem wszystkie środki dozwolone by pomniejszyć rangę, dyskredytować. I tak „Gazeta Wyborcza” zniekształca, przekręca wypowiedź, aby w świat poszła informacja, że arcybiskup krakowski lekceważy problem pedofilii w Kościele. Efekt demonstracja przed kościołem i narastająca fobia antyklerykalna.
Kościół katolicki jest traktowany przez opozycję, i nie ważne ile w tym prawdy, jako zaplecze ideowe PiS-u. Jak napisał jeden z publicystów lewackich, zniszczenie Kościoła to zniszczenie prawicy. A pozbawienie wpływu Kościoła na społeczeństwo to warunek realizacji hasła: „ma być tak jak było”. Zatem nieprzypadkowo film Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu” pojawił się właśnie teraz, podobnie jak „Kler” Smarzowskiego, który wszedł na ekrany kin krótko przed wyborami samorządowymi.I rozpętał „dyskusję” o kondycji księży. Inną rzeczą jest fakt braku lustracji i determinacji w samym Kościele w zwalczaniu patologii, wołających o pomstę do nieba! Trudno się dziwić, że takie filmy powstają, w czasach wielkiej wojny kulturowej. W polityce tak jak w naturze, nie ma pustki.
Mnożą się po filmie Sekielskiego agresywne wypowiedzi polityków i działaczy opozycji usiłujących wdrukować ludziom do głów to, że Kościół katolicki to „pedofilskamafia”, tak jakby ta struktura uosabiała wszelkie zło świata. Zaczyna być rozkręcany mechanizm kozła ofiarnego. Można odnieść wrażenie, że już nie PiS to wróg nr jeden, tylko Kościół katolicki. Na takim jadowitym antyklerykalizmie kapitał polityczny usiłował zbić niejaki Palikot, wcześniej wydawca katolickiego „Ozonu”. A tak na marginesie trudno w tym kontekście nie przypomnieć szeroko reklamowanego swego czasu kościelnego ślubu Donalda Tuska, (nota bene zaprzyjaźnionego z Palikotem) któremu wówczas ta „pedofilska mafia” w niczym nie przeszkadzała, jak i flirtu polityków dzisiejszej opozycji z Kościołem, gdy było to politycznie użyteczne ( Kto to jeszcze pamięta?) A dzisiaj głośno wołają o walkę z hipokryzją. Żyjemy w takich czasach, że gumowy kręgosłup zapewnia życiową prosperitę Kilku księży pokazanych w filmie Sekielskiego miało związki ze Służbą Bezpieczeństwa, ale nie jest to w ogóle eksponowane. Między innymi bardzo blisko związani z Lechem Wałęsą (Bolek) ks. Cybula i ks. Jankowski. Wałęsa zatem miał bardzo „kompetentnych duchowych” opiekunów. Film jest też sygnałem, że skończył się czas parasola ochronnego nad duchownymi, którzy z SB współpracowali. Wola obrony „demokracji” w wydaniu emerytowanych esbeków jest obecnie tak silna, że trzeba w końcu zboczeńców w sutannach poświęcić na ołtarzu walki ze straszną dyktaturą, która miała czelność zmniejszyć tym „bohaterom narodowym” emerytury”.
A co do bezkompromisowego ujawniania prawdy o pedofilii. Czekamy na następne filmy dotyczące tego bolesnego problemu w środowiskach artystycznych, nauczycielskich i innych. Czy Sekielski będzie miał taką determinację przed kolejnymi wyborami? Czy jego święty gniew ostatniego sprawiedliwego w Sodomie będzie dalej napędzał go w walce ze złem?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447983-antyklerykalizm-jako-paliwo-polityczne