W systemie komunistycznym anonimowi „naukowcy radzieccy” byli ostatecznym kryterium postępu i przyjęcia/odrzucenia każdego pomysłu, idei, działania. W systemie obecnym rolę tę przejęły „grupy badawcze” z lewicowych, zachodnich uniwersytetów, sowicie podtuczane odpowiednimi grantami. Równie anonimowe, trudne do zweryfikowania.
Tak jest też z raportem o rzekomych „śmieciowych informacjach”, który niektórzy nieuczciwie przedstawiają zresztą jako „raport Uniwersytetu Oksfordzkiego”. W rzeczywistości to jakaś „grupa badawcza” (zastrzegająca iż przedstawia wnioski własne, subiektywne, że nie można jej łączyć z całym Uniwersytetem Oksfordzkim), posługująca się znanym tylko sobie algorytmem, monitorująca wyłącznie twitterowy odcinek medialnej rzeczywistości.
Pomieszano tam wszystko ze wszystkim: nieznane szerzej, egzotyczne strony internetowe z mediami takimi jak portal wPolityce.pl. To jedno z najczęściej cytowanych mediów, skupione na sprawach publicznych, poważne.
Ale oczywiście nie o to chodziło żeby powstał jakiś rzetelny raport, ale by powielać te „wnioski” w formie właśnie śmieciowego kontentu:
Co jak widać, z radością czyni także pracownik medium, któremu listy z poradami jak opisywać polską politykę wysyła Mark Dekan. Oraz wszyscy nam niechętni.
W sumie - kolejny odcinek wojny psychologicznej i finansowej, którą wydano mediom niezależnym, nie koncesjonowanym (bo i takie na prawicy są).
Zauważmy: wraz z wejściem do akcji duchowych potomków naukowców radzieckich (z Oksfordu) weszliśmy w fazę umiędzynarodowienia ataku na nasze środowisko. To jest ważny medal na naszych redakcyjnych piersiach.
Dlaczego jesteśmy na celowniku? Dlaczego portal wPolityce.pl oraz tygodnik „Sieci” są aż tak mocno atakowane? Dlaczego, choć stanowimy stosunkowo niewielki procent medialnego obiegu, tak uporczywie dąży się do zniszczenia tego ośrodka? Tu jest zresztą wyraźne pęknięcie: ciągłemu podkreślaniu jak mało znaczące jest to, co robimy, towarzyszy użycie wszelkich sił w celu wyeliminowania nas.
Dlaczego zatem nas - naszą całą redakcję - tak ostro atakują?
— Bo rozumieją (czego często nie rozumie obóz dobrej zmiany) jaka była nasza rola w rozbiciu medialnego systemu kłamstwa przed rokiem 2015.
— Bo istniejemy i będziemy trwali bez względu na okoliczności. Dopóki nas nie zatłuką, dopóty system medialny III RP nie będzie domknięty.
— Bo jesteśmy naprawdę niezależni od świata polityki. Nie da się na nas nacisnąć, nie da się nas kupić.
— Bo wiedzą, że ciężko pracujemy i żyjemy skromnie, za pensje nieporównywalnie niższe od medialnych establishmentowców. Głęboko wierzymy, że misja publiczna nie może wiązać się z zarabianiem dużych pieniędzy.
— Bo każdą zarobioną złotówkę inwestujemy w narzędzia, które utrwalają nasze istnienie, dają szanse na rozwój (ostatnio duży sukces wersji anglojęzycznej wPolityce.pl FactsFromPoland.pl i uruchomienie Telewizji wPolsce.pl. Jasne, że ponosimy także porażki, ale są one dla nas nauką, nie powodują zniechęcenia. Podnosimy się i idziemy dalej.
— Bo czytają, co piszemy i wiedzą, że nieugięcie stoimy po stronie polskiej racji stanu, nie dając się zwieźć tyleż błyskotliwym co szkodliwym i infantylnym ofertom odskoczenia w jakiś egzotyzm, szaleństwo czy ekstremizm. Takich mediów patriotycznych oni nie chcą, oni chcą prawicy szalonej a jednocześnie koncesjonowanej.
— Bo znamy świat i służąc Polsce z całych sił, nie boimy się dyskusji czy konfrontacji z mediami zagranicznymi, elitami zachodnimi.
— Bo to redakcja w której jest wielu ludzi młodych.
I na razie wystarczy. Prosimy: bądźcie Państwo z nami, wspierajcie nas dalej (najlepiej regularnie kupując tygodnik „Sieci”, najlepiej także poprzez wejście w SIEĆ PRZYJACIÓŁ. No i najważniejsze: nie nabierajcie się na te prymitywne sztuczki z arsenału wojny psychologicznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447933-dlaczego-nasza-redakcja-jest-na-celowniku-systemu