Drastyczne podwyżki, dzikie remonty, pożary, odcięcia mediów i cierpienie - tak wyglądała rzeczywistość w reprywatyzowanych kamienicach warszawskich w czasach rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Komisja weryfikacyjna wysłuchiwała dziś przerażających relacji lokatorów kamienic przy Dahlbergha 5, Jagiellońskiej 27 oraz Noakowskiego 16 - słynnej kamienicy Waltzów. Prawnicy ratusza kwestionowali dziś sposób przyznawania odszkodowań dla lokatorów. Twierdzą, że z gehenną mieszkańców ratusz nie ma nic wspólnego!
Po reprywatyzacji czynsz wzrósł trzykrotnie, dochodziło do pożarów, odcięcia mediów; jako lokatorzy wysłaliśmy pismo zbiorowe do prezydent stolicy, ale pozostało bez odpowiedzi
– mówiła w czwartek przed komisją weryfikacyjną b. mieszkanka kamienicy przy ul. Jagiellońskiej 27 Alicja Kruszewska.
Alicja Kruszewska mieszkała przy Jagiellońskiej 27 od 1961 do 2012. Wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta pytał ją, jak zmieniła się jej sytuacja po reprywatyzacji kamienicy.
Czynsz trzykrotnie się zwiększył, to była kwota ponad 1 tys. zł z 400 zł. Poza tym były szykany ze strony nowych właścicieli (…) to były pożary, odcięcie gazu, zawieszane siatki zaciemniające mieszkanie, w 2012 roku, z tego, co pamiętam była odcięta woda
– mówiła Kruszewska.
Wyjaśniła, że w mieszkaniu przy Jagiellońskiej mieszkała z matką i ojcem, który zmarł w 2009 roku. Mówiła, że oboje rodzice doznali udarów i najpierw zmarł jej ojciec.
Cała ta sytuacja po prostu nie sprzyjała temu, żeby zdrowie pozwalało mu dalej żyć
– dodała.
Przewodniczący komisji Patryk Jaki pytał Kruszewską, czy wiąże pogorszenie się stanu zdrowia jej bliskich z działaniami po reprywatyzacji. „Tak, oczywiście, ewidentnie” - odpowiedziała.
Dodała, że po reprywatyzacji jej mąż musiał wyjechać do pracy na budowie do Grecji, tam pogorszył się jego stan zdrowia, był operowany, a podczas kolejnego takiego wyjazdu, nasiliły się jego problemy zdrowotne wynikające m.in. z cukrzycy i zmarł w Grecji.
Kaleta pytał, czy przedstawiciele m.st. Warszawy kontaktowali się z mieszkańcami, by w związku z reprywatyzacją zaproponować im inne lokale. „Nic na ten temat nie wiem” - odpowiedziała świadek.
Kruszewska powiedziała, że pięć lat po reprywatyzacji dostała mieszkanie zastępcze o powierzchni 20 metrów kwadratowych, gdzie zamieszkała z matką, która po udarze poruszała się na wózku.
Kaleta dopytywał, czy w latach 2007-2012 władze miasta miały świadomość, jaka jest sytuacja mieszkańców Jagiellońskiej 27.
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, były też pisma pisane do (ówczesnej prezydent stolicy) Hanny Gronkiewicz-Waltz z tego, co pamiętam, było to zbiorowe pismo
– powiedziała Kruszewska. Dodała, że odpowiedzi na to pismo nie było.
Już na początku rozprawy Robert Kropiwnicki (PO) chciał storpedować posiedzenie i przekonywał, że zgodnie z przepisami komisja nie może przeprowadzić rozprawy ws. odszkodowania, ponieważ może się ona odbywać tylko w postępowaniu rozpoznawczym i ogólnym. Kropiwnicki mówił, że zeznania w sensie prawnym mogą nie mieć żadnej wartości, zaproponował, by komisja formalnie zamiast rozprawy przeprowadziła spotkanie.
Z tymi argumentami nie zgodził się Kaleta, który powiedział, że komisja prowadzi rozprawę w trybie przewidzianym w Kodeksie postępowania administracyjnego i komisja nie ma wyłączonej możliwości korzystania z trybów przewidzianych w Kpa.
Patryk Jaki, przewodniczący komisji pytał przedstawicieli ratusza, czy zeznająca w czwartek Kruszewska powinna dostać od miasta odszkodowanie. Reprezentująca ratusz mecenas Zofia Gajewska odpowiedziała: „miasto stołeczne Warszawa dostrzega oczywiście potrzebę przyznania odszkodowań i zadośćuczynień osobom pokrzywdzonych przez beneficjentów decyzji reprywatyzacyjnych, stoi jednak na stanowisku, że powinno być to rozwiązanie zgodne z prawem, a nie wybiórcze i obarczone wadami prawnymi”.
Urząd m.st. Warszawy nie ma innej możliwości, tylko zaskarża decyzje odszkodowawcze. Jeżeli chodzi o te kwestie prawne, które budzą poważne wątpliwości i zastrzeżenia jest to przede wszystkim zależność decyzji odszkodowawczej od decyzji głównej. Co to znaczy? To znaczy, że skoro sytuacja jest na dzień dzisiejszy taka, że wszystkie decyzje, poza dwoma, są na etapie kontroli sądowo-administracyjnej, to nie jest powiedziane, że te decyzje utrzymają się w obrocie prawnym. Jeżeli one nie utrzymają się w obrocie prawnym - również nie mają prawa ostać się decyzje pochodne, czyli decyzje dotyczące odszkodowań i zadośćuczynień
– podkreśliła.
Mecenas zwróciła uwagę, że miasto kwestionuje to, że obciąża się je kosztami odszkodowań, a nie beneficjentów czy ich następców prawnych, którzy - jak podkreślała - „dopuszczali się de facto krzywd lokatorów”.
Miasto nie krzywdziło tych lokatorów, z tym się chyba wszyscy zgodzimy
— mówiła Gajewska.
**Nie zgodzimy”. Gdyby nie było tych skandalicznych decyzji reprywatyzacyjnych na nieżyjące osoby, to nie byłoby wielu z tych tragedii
– celnie odpowiedział przewodniczący komisji.
Z kolei lokator Noakowskiego 16, Leszek Bryłka poinformował na rozprawie komisji weryfikacyjnej, że wystąpił o 450 tys. zł zadośćuczynienia i 200 tys. zł odszkodowania. Mówił, że we wniosku do komisji o odszkodowanie i zadośćuczynienie ubiega się o zwrot kosztów, jakie poniósł na rewitalizację lokalu przy Noakowskiego m.in. na wymianę instalacji, podłogi i tynków.
Robert Kropiwnicki (PO) pytał świadka o jakie odszkodowanie się ubiega.
Odszkodowanie w sumie 480 tys. zł, wliczając w to kwestie odszkodowania za bonifikatę, w wysokości 280 tys. zł. Natomiast jeśli chodzi o sumę zadośćuczynienia to wystąpiłem o kwotę 150 tys. zł na każdego członka rodziny
– powiedział świadek.
Podkreślił, że rezygnuje z odszkodowania za bonifikatę, a suma zadośćuczynień, o które występuje to 450 tys. zł - dla niego, żony i syna. O odszkodowanie występuje wspólnie z żoną w łącznym wniosku, czyli w sumie o 200 tys. zł.
Kropiwnicki pytał, co jest największą krzywda, jakiej doznał po reprywatyzacji zamieszkując na Noakowskiego 16.
Największą krzywdą jest trauma po tych prawie pięciu latach (od reprywatyzacji), nieustająca nerwica mojej żony oraz bardzo duże problemy psychologiczne związane ze stanem mojego dziecka
– powiedział świadek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447883-dramatyczne-zeznania-lokatorow-reprywatyzowanych-kamienic