Joanna Scheuring-Wielgus miota się jak nigdy. Składa samokrytykę, przeprasza i jednocześnie próbuje się usprawiedliwić. Posłanka znalazła się w ogniu krytyki po tym, jak wyszło na jaw, że oddała swoje psy do schroniska.
Ja rozumiem krytykę i ją przyjmuję, natomiast chciałabym podziękować też osobom, które mają psy i które zrozumiały, co miałam na myśli, dlaczego podjęłam taką decyzję
—mówiła w „Radiu Zet”.
Posłanka oddała psy do schroniska, bo ma alergię i jak mówiła, z domu z ogródkiem przeprowadziła się do mieszkania. Przyznała, że spotkała ją fala hejtu, są jednak osoby, które ją wspierają i pocieszają.
Jeżeli mogę, to chciałabym podziękować Paulinie Młynarskiej, Zbyszkowi Hołdysowi, Pawłowi Kasprzakowi, Marcie Lempart i wielu, wielu innym ludziom, którzy po prostu do mnie wczoraj pisali i wspierali. Ale chyba najbardziej wzruszył mnie telefon od Kuby Hartwicha, który też ma psa, który zadzwonił do mnie…
—mówiła.
Kuba Hartwich z mamą byli jednymi n z liderów tego sejmowego protestu osób niepełnosprawnych w ubiegłym roku.
Zadzwonił wczoraj do mnie, długo rozmawialiśmy. Bo zresztą współpracujemy ze sobą, Kuba jest moim asystentem, który powiedział mi coś w stylu: „Psy szczekają, karawana idzie dalej, ja jestem bardziej hejtowany niż ty, nie przejmuj się
—opowiadała wzruszona.
Posłanka ma się jednak czym przejmować. Jeśli liczyła, że jej wyznanie wzbudzi litość słuchaczy bardzo się pomyliła. Internauci podkreślają, że na litość zasługują jej psy zamknięte z klatkach.
CZYTAJ TEŻ:
ann/radiozet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447859-scheuring-wielgus-ociepla-wizerunek