Czy kompozytor hymnu Unii Europejskiej Ludwig van Beethoven cieszyłby się z liberalno-lewackiej Europy, odcinającej się od swych łacińskich korzeni i promującej zupełnie niezrozumiałą dla niego ideologię gender?
Z oczywistych powodów wiadomo, że nie można już zapytać Ludwiga van Beethovena, geniusza i prekursora muzyki romantycznej, czy zgadza się firmować swoją muzyką dzisiejszą Europę… Jego „Oda do radości” rozpatrywana była po wojnie (całkiem serio!) jako nowy hymn Niemiec; z jakichś powodów usiłowania te spełzły na niczym. W końcu utwór ogłoszony został hymnem zjednoczonej Europy (zdominowanej tak czy inaczej przez Niemcy)… Nie wiadomo, co na ten wybór powiedziałby sam Ludwig (gdyby żył, rzecz jasna); był wszak dzieckiem urodzonym w katolickiej rodzinie, został ochrzczony, a wychował się na umiłowanej, kościelnej muzyce Bacha (zanim został wirtuozem fortepianu zaliczył nawet etat organisty)…
Dzisiejszej UE daleko do europejskich, chrześcijańskich wzorców z przełomu XVIII-XIX wieku. Współczesna poprawność polityczna promuje laickość państwa, foruje ideologię gender i wyuzdane LGBT, z ukrytą pedofilią „edukującą” (atakującą?) agresywnie przedszkola i szkoły. I zdecydowanie zrywa z korzeniami swej łacińskiej cywilizacji. A to mogłoby się panu Beethovenowi nie spodobać; mimo że nigdy nie był żonaty – uwielbiał wręcz kobiety!
Cóż, prawa autorskie kompozytora dawno już wygasły, każdy może teraz dysponować spuścizną po wielkim mistrzu. Pozycja hymnu zjednoczonej Europy akurat „Odę do radości” nobilituje. Niestety, również współczesna reklama bez zahamowań korzysta z tego arcydzieła (vide: reklama lodów Schӧller’a). Znak czasów…
PS Bombardowany medialnie licznymi wykonaniami „Ody do radości” (jakie serwowano nam z okazji jubileuszu wstąpienia Polski do Europy) zupełnym przypadkiem zrytmizowałem ją z najbardziej polskim wierszem, jakiego uczą się od berbecia prawie wszyscy Polacy. I okazało się, że po niewielkiej korekcie „Katechizm polskiego dziecka” Władysława Bełzy bardzo dobrze wpisuje się w klimat europejskiego hymnu!
Tyle mówi się ostatnio o powrocie do idei Europy Ojczyzn, jaka przyświecała ojcom założycielom UE. Połączenie najbardziej rozpoznawalnej, europejskiej muzyki z tekstem będącym wzorcową wykładnią polskości ideę tę przybliża. Zwłaszcza w wykonaniu dzieci, które są przecież przyszłością zarówno Polski i Europy. Mam nadzieję, że zarówno Bełza (neoromantyk) jaki i Beethoven (klasyk, ale i prekursor romantyzmu) nie mieli by nic przeciwko temu. Obaj mieli wszak romantyczne dusze …
Czy zatem można połączyć „Odę do radości” z „Odą do polskości”? Oto jest pytanie… Wiem jedno – trzeba przynajmniej spróbować…
KTO TY JESTEŚ? POLAK MAŁY!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447781-oda-do-radosci-oda-do-polskosci