Bardzo się ucieszyłem słuchając głosu Grzegorza Schetyny, a następnie chóru jego przybocznych. Niepokalani wojownicy o uczciwość, przyzwoitość, obyczajność, odpowiedzialność i wszelaką solidność wreszcie zauważyli, że trzeba dziś rządzącym sprawić prawdziwą łaźnię. Ponieważ ci sprzedajni szarlatani z PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, sami do niej nie wejdą, więc trzeba ten przybytek czystości przyprowadzić do nich. Wszak powszechnie wiadomo, że partia Donalda Tuska, Ewy Kopacz, Grzegorza Schetyny, Elżbiety Bieńkowskiej, Sławomira Nowaka, Bartosza Arłukowicza, Dariusza Rosatiego i wielu innych jeszcze matadorów zwalczających wszelkiego rodzaju występki, ma do słowa „uczciwość” prawa prawie autorskie, zatem akcja „czyste ręce” pasuje do niej, jak klatka do kanarków. Jeśli coś mnie w tej przepięknej, szczerej i umiłowanej inicjatywie zastanawia, to tylko jeden drobny szczegół. No, dobrze, ręce czyste. Ale co z nogami?
CZYTAJ WIĘCEJ: Kukiz drwi z projektu PO „Czyste ręce”: Bardziej bym się spodziewał, że pan Schetyna zaproponuje ustawę „ręka rękę myje”
Czy aby pchając, nawet na siłę, kogoś do łaźni nie należy wcześniej zadbać, by nie wleźć tam z buciorami upapranymi po cholewki w błocie? Widać nie. Zatem mam też w związku z tym pewne propozycje personalne, które mogą okazać dość przydatne przy kompletowaniu autorytetów w tej komisji czystości. Nie bardzo można sobie wyobrazić jej działalność bez prof. Dariusza Rosatiego. Wszak to nie tylko postać z cenzusem naukowym, ale i praktyk nie lada. Nie bez przyczyny zasiadał w radzie nadzorczej FOZZ, instytucji czystej, jak łza. Na czysto rozkradziono tam kwoty niepoliczalne. Profesor patrzył na to i podpisywał, podpisywał i bił brawo. Z pewnością nie licząc na kokosy. A potem Tusk ze Schetyną wysłali go do Brukseli. Jak tylko wyrzucił pamiątkową legitymację PZPR, a zastąpił ją platformerską. Tuż obok Rosatiego powinna zasiąść Beata Sawicka. Nie tylko dlatego, że jest kobietą. Tusk ze swą kompanią walczył przecież, jak lew o prawa kobiet, a kobiety Sawickiej w szczególności. O jej prawo do wolności, gdyż przyjmowane przez nią łapówki w oczywisty sposób obarczały funkcjonariuszy CBA, a nie ją. Zresztą w ramach walki o czyste ręce trzeba było natychmiast wywalić z pracy najwyższych przedstawicieli BOR. I doprowadzić nawet do ich skazania. Coś mi się zdaje, że Schetyna ten schemat działania chce i teraz powtarzać. Jeśli się coś sprawdziło, trzeba kontynuować. Funkcjonariuszy trzeba wykorzystywać do prawdziwie pożytecznych zadań, jak czynił to minister Sikorski posyłając ich po włoskie specjały, bo w lodówce dworu w Chobielinie akurat była tylko żarówka. Na członków tej komisji powołać by trzeba właściwie wszystkich uczestników biesiad w słynnej restauracji Sowa i Przyjaciele, bo szczerze na to zasłużyli. Urzędnicy państwowi za wszelkie obżarstwo i opilstwo płacili tam służbowymi kartami, bo przecież byli na służbie. I wciąż możemy się tylko domyślać na czyjej, bo na naszej na pewno nie. Wszak gabinety ministerialne i prezesowskie nie są po to, by w nich wzajemnie się spotykać. Od tego jest knajpa, albo cmentarze nocna porą, albo stacje benzynowe, albo jeszcze inne przybytki. I tak powinno być. Jednak ośmielam się wciąż przypominać – panowie, ręce mają być czyste. Nie zapominajcie jednak o nogach. Na ogół zostawiają ślady.
CZYTAJ WIĘCEJ: Komedia polityczna! Nagle PO kreuje się na partię moralności: Apelujemy do prezesa PiS, by przyjąć projekt „Czyste ręce”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447729-totalni-chca-czystych-rak-to-chwalebne-ale-co-z-nogami