„Długo trwało znalezienie na mnie haka i oto właśnie został znaleziony” komentuje Joanna Scheuring-Wielgus dzisiejszą okładkę „Faktu” z głównym tytułem „Walczy o prawa zwierząt, a swoje psy oddała do schroniska”.
Kandydatka Wiosny Roberta Biedronia do Parlamentu Europejskiego trzy lata temu musiała opuścić dom z ogrodem i przenieść się do mieszkania, w którym już nie było miejsca dla psów, tym bardziej iż cierpiąca od 20 lat na alergię posłanka ( uczulenie na sierść) odczuła ją wówczas w sposób uniemożliwiający normalne funkcjonowanie. Oddała zatem psy do schroniska, ale takiego dobrego, znanego jej z czasów, kiedy apelowała przed nim, aby nie kupować i nie odpalać fajerwerków w sylwestra, a zamiast tego wesprzeć zwierzęta.
Oddała psy z dobrego serca :
W nowym mieszkaniu moje psy nie miałyby przestrzeni, do której były przyzwyczajone i po prostu by się męczyły
— wyjaśnia na Facebooku, bo „doszły ją słuchy” że jest dziś bohaterką jednego z tabloidów.
Oczywiście w luksusowych, wielkich boksach w schronisku nie będą się męczyły i może trafi się wolontariusz, który choć raz dziennie zabierze je na spacer. Całkiem wygodnie jest mieć psy w domu z ogrodem i jeśli nie mieszkają w budzie, otwierać rano drzwi w papuciach i szlafroku, żeby sobie pobiegały i załatwiły swoje potrzeby. Kiedy jednak trzeba kilka razy dziennie wyjść z nimi z bloku na spacer, to już nie jest takie proste. No, ale alergia jest poważnym argumentem, choć znajoma posłanki mówi gazecie :” Chyba po prostu nie chciało jej się nimi zajmować”. O odczuleniu bądź braniu lekarstw niwelujących skutki alergii na sierść widać nie pomyślała, choć przecież jeżeli cierpi na tę dolegliwość od lat, to w momencie podejmowania decyzji o przyjęciu dwóch psów do domu jakaś myśl o konsekwencjach tej decyzji mogła jej zaświtać. Wyjaśnia w swoim oświadczeniu na Facebooku, że przecież znalazła swoim „ukochanym psiakom” dom w dobrym schronisku, zamiast „przywiązać do drzewa, uśpić lub zostawić na autostradzie”. Miłośniczka zwierząt związana z ugrupowaniem, którego przywódca deklaruje, że nie ma nic przeciwko eutanazji ludzi i nazywa ją „dobrą śmiercią” może nie wiedzieć, że zdrowego psa nie można uśpić (chyba że powoduje swoim agresywnym zachowaniem bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia ludzkiego).
23 maja zapewne pani Joanna Scheuring-Wielgus zjawi się na proteście niepełnosprawnych, zapominając o swoim udziale w demonstracjach żądających nieograniczonego (do 12 tygodnia) prawa do aborcji, także tej eugenicznej, która zapobiegać będzie przyjściu na świat dalszych niepełnosprawnych. Zapomni wtedy o tych marszach, tak jak zapomniała o obronie zwierząt, kiedy oddawała swoje psy do schroniska.
Jeśli salon i warszawka ze zrozumieniem przyjęły decyzję pewnej gwiazdki o aborcji, bo miała za małe mieszkanie na jeszcze jedno dziecko, zapewne z uśmiechem przejdą do porządku dziennego nad zostawionymi w schronisku „ukochanymi psiakami”.
Mam jednak nadzieje, że wyborcy przed 26 maja nabawią się alergii na głupotę i brak serca…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447568-dobra-pani-oddala-psy-do-schroniska