Z przekazu „GW” na kilka dni przed eurowyborami wynika, że opozycja może już grzać silniki i przygotowywać się do zajęcia rządowych gabinetów.
Sondaże służą w obecnej kampanii do Parlamentu Europejskiego do udowadniania dowolnych tez, więc dowód z sondażu jest lepszy niż jakakolwiek moralizująca politgramota. Któż tego nie wie lepiej niż „Gazeta Wyborcza”, dlatego w organie Koalicji Obywatelskiej na kilka dni przed głosowaniem można znaleźć instrukcję, jak głosować i dlaczego przyniesie to sukces, mimo że sondażowe poparcie nie powala. Oczywiście jest to instrukcja oparta na dowodzie z sondażu (przeprowadzonego 16-19 maja przez Kantar metodą CATI, czyli wspomaganego komputerowo wywiadu telefonicznego). Przy okazji w odredakcyjnym komentarzu można poczytać sporo podinstrukcji mających formę całkiem zabawnych złotych myśli z bakelitu, ale przedstawianych tak, jakby to były prawa przyrody. Ot choćby taką: „Polacy bardziej ufają trzymającym władzę, ale niekoniecznie chcą na nich głosować. Elektoraty PiS i Konfederacji się nie lubią, za to Koalicji Europejskiej i Wiosny - jak najbardziej”. Czytaj: może i władza ma większe zaufanie niż opozycja, ale ludzie i tak jej nie lubią na tyle, by na nią głosować. W dodatku wyborcy PiS i Konfederacji się nie ciepią, więc w dniu wyborów PiS nie ma co liczyć na zmianę preferencji elektoratu Konfederacji. Za to Koalicji Europejskiej może przybyć głosów wyborców Wiosny, gdyż te elektoraty się lubią.
Liderem sondażu musi być oczywiście Koalicja Europejska, choćby przewaga była minimalna (i taka jest – KE ma 36 proc. poparcia, PiS – 35 proc.). A wyborcy rezerwowi KE, czyli Wiosna – to potencjał 10 proc., zaś ci, którzy PiS na pewno nie poprą, czyli zdeklarowani wyborcy Konfederacji, to potencjał 8 proc. Mogliby poprzeć PiS wyborcy Kukiz’15, ale ich potencjał jest marny i wynosi zaledwie 3 proc. Czyli tak czy owak zawsze Nowak, a zatem KE nie tylko przeważa, ale i ma rezerwy strategiczne, zaś PiS ni hu hu. Jeśli bowiem Konfederacja zastąpiłaby w Sejmie Kukiz’15, nie ma możliwości, aby stała się koalicjantem Prawa i Sprawiedliwości, skoro „aż 68 proc. wyborców PiS ma do Konfederacji stosunek negatywny, a tylko 21 proc. pozytywny; w drugą stronę proporcje są podobne – 70 proc. wyborców Konfederacji myśli o PiS źle, a 30 proc. dobrze”. Złota myśl z bakelitu czyli pierwsze prawo przyrody „GW” głosi, że „jedynym realistycznym scenariuszem powyborczym [po jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu] będzie koalicyjny rząd Koalicji Europejskiej z Wiosną”.
Z przekazu „GW” na kilka dni przed wyborami wynika, że opozycja może już grzać silniki i przygotowywać się do zajęcia gabinetów w Alejach Ujazdowskich. Może, mimo że o stosunek do komitetów wyborczych sondażownia Kantar zapytała w imieniu „GW” „wszystkich respondentów, nie tylko tych, którzy zadeklarowali, że na pewno zagłosują w wyborach”. A to dlatego, żeby odkryć ukryty potencjał. No i ten potencjał najbardziej drzemie w Kukiz’15 (50 proc. badanych ma pozytywny stosunek do tego ugrupowania), ale to nie ma żadnego znaczenia, skoro na ten komitet chce głosować tylko 3 proc. Polaków. Instrukcja „GW” jest więc taka, żeby zdemobilizować elektorat Pawła Kukiza, a zmobilizować wyborców Konfederacji.
Najzabawniejsze w komentarzu, czyli instrukcji „GW” jest wytłumaczenie, dlaczego nawet jeśli wyborcy mają zaufanie do obecnie rządzących, to nie mają oni szans. Chociaż w telefonicznym sondażu dla „GW” największe zaufanie ma mimo wszystko prezydent Andrzej Duda (46 proc.), trzeci jest premier Mateusz Morawiecki (40 proc.), czwarty Jarosław Kaczyński (37 proc. ), szósta Beata Szydło (33 proc.), a ósmy Zbigniew Ziobro (32 proc.), to przecież znacznie mniej osób będzie na nich głosowało. A ta niekorzystna różnica „wynika z zaufania do samego urzędu prezydenta czy premiera – to, że ufam premierowi, nie znaczy, że nie zagłosuję na jego konkurenta”. No i mamy jasność, czyli drugie prawo przyrody „GW”. A zgodnie z nim, „Grzegorz Schetyna jest odwrotnym przypadkiem do Pawła Kukiza [drugie miejsce w rankingu z zaufaniem na poziomie 41 proc.] – mało kto mu ufa, ale 36 proc. chce głosować na komitet, którego jest liderem. Od zaufania do polityka ważniejsze okazuje się przekonanie o jego skuteczności”. Takie prawo przyrody nie wynika oczywiście z badania, ale skoro jest prawem, nie ma na to rady. Nie ma więc znaczenia, że w rankingu nieufności drugi jest „skuteczny” Grzegorz Schetyna (57 proc.), od którego lepszy, czyli gorszy jest tylko Janusz Korwin-Mikke (64 proc.).
Instrukcja, czyli sondaż dla „Gazety Wyborczej” ma pewien kłopot z tym, że „wielu Polaków nie rozpoznaje startującej z list Wiosny Joanny Scheuring-Wielgus (42 proc.), a także [Barbary] Nowackiej (34 proc.), [Władysława] Kosiniaka-Kamysza (33 proc., a wśród mieszkańców wsi aż 38 proc.), [Włodzimierza] Czarzastego (31 proc.) i [Katarzyny] Lubnauer (30 proc.)”. To oczywiście straszne, bo jak można nie rozpoznawać tak wielkich rewolucjonistek jak Scheuring-Wielgus, Nowacka czy Lubnauer. I jak można nie rozpoznawać tak wybitnego konserwatysty i następcy Wincentego Witosa jak prezes PSL, tym bardziej na wsi, skoro pan Władysław jest mieszczuchem z Krakowa, w dodatku lekarzem. Ale to nic, skoro aż 35 proc. badanych nie rozpoznaje też szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego. Można sobie z tego nic nie robić, bowiem trzecie prawo przyrody „GW” głosi, że „politykom częściej nie ufamy, niż ufamy, o ile nie są prezydentami lub muzykami rockowymi”. Wszystko jest zatem na najlepszej drodze, żeby Koalicja Europejska wybrała nie tylko wybory europejskie, ale i parlamentarne. A właściwie sukces w tych drugich i rządzenie Koalicja Europejska ma już w kieszeni, skoro w rezerwie strategicznej jest Wiosna Roberta Biedronia. Zatem wyklęty powstań ludu zmieni i łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. A czy jest nim Grzegorz Schetyna, czy Donald Tusk, to już nie ma większego znaczenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447497-lubu-dubu-czyli-jak-czytac-sondaze-i-instrukcje-gw