To prawda, że sondaże są rozedrgane, jak to zawsze przed wyborami. Zgoda też, że silna emocja społeczna wokół problemu (także!) wśród niektórych ludzi Kościoła, może mieć wpływ na polityczne wybory. Ale dwa ważne sondaże pokazały w ostatnich dniach wyniki bardzo zaskakujące dla zadufanych w sobie komentatorów lewicowych, liberalnych i tzw. poprawiaczy PiS.
Sondaż pracowni Social Changes dla wPolityce.pl uchwycił ciekawy wątek: na nagonce antykościelnej zyskują nie Schetyna, nie Koalicja Europejska, ale ruch Biedronia: Zjednoczona Prawica wyraźnie prowadzi
Z kolei ośrodek Kantar pokazał poważne przechylenie społecznego poparcia w kierunku obozu Jarosława Kaczyńskiego: 29 mandatów dla PiS w PE! Rośnie poparcie dla partii rządzącej. Podium zamyka Wiosna
Dla mnie to mało zaskakujące, bo wskazywałem już na tym portalu, że wściekły antyklerykalizm to pomysł na może dziesięć, może nawet w tych warunkach medialnych i kilkanaście procent, ale nie na wygranie w Polsce władzy. I nie zmienią tego starania sympatycznych może, ale za bardzo jednak zaprzyjaźnionych z Koalicją Europejską badaczy z pewnego Instytutu: SONDAŻ „Newsweeka”: KE wyprzedza PiS. Tygodnik Lisa już wie: „Obrona Kościoła nie wyszła Prawu i Sprawiedliwości na dobre”.
Cóż, niech mają tam też chwilę radości, to nieistotne.
Kluczowe jest narastające poczucie, że wywołana przez media III RP i film Sekielskiego antykościelna fala okazała się na tyle nieprzewidywalna, że finalnie mocniej niż w prawicę uderzyła w Koalicję Europejską. Weźcie państwo pod uwagę tych kilka poniższych uwag.
Po pierwsze, Koalicja Europejska rzuciła się na ten temat tak żarłocznie, tak wściekle, że całkowicie straciła panowanie nad sobą. To może i robi kliki, może i sieje wiatr, ale buduje komunikat w mojej ocenie niewyborczy, niepoważny, szaleńczy.
Po drugie, ze względu na konstrukcję tej koalicji, nie wypracowano jednego przekazu, pozwalając na redukcję go do skrajności. W efekcie nic bardziej umiarkowanego tam nie wybrzmiało, a ton narzucili ci, którzy porównują dyskusję z kościołem do zapasów ze świnią w błocie lub chcą nad nim kontroli większej niż pragnął mieć towarzysz Bierut. Słowem - Grzegorz Schetyna nawet nie zauważył, jak został nowym Januszem Palikotem. A z takiej pozycji to się wyborów nie wygrywa.
PO trzecie, Zjednoczona Prawica zareagowała na wyzwanie sensownie i spokojnie, także w sensie ludzkim. Bez przyłączania się do nagonki na kogokolwiek, ale jasno mówiąc, że ani purpura, ani Nobel, ani Oscar, nikogo nie uchroni przed odpowiedzialnością za zbrodnie pedofilii”. Podjęła też, bo miała tu mocny grunt, debatę o tym kto zrobił więcej dla skutecznej walki z tymi ohydnymi czynami. Zaostrzono szybko kodeks karny, przy zadziwiającej obstrukcji opozycji. W mojej opinii ten ton jest wciąż bliższy większości Polaków niż wezwania do zniszczenia Kościoła.
Za wcześnie by rozstrzygać, czy tak zostanie. Ta sprawa to wyzwanie dla nas wszystkich i pole minowe dla polityków. Ale wiele wskazuje, że przegięli. Że Lis, Jażdżewski i Michnik poprowadzili obóz opozycji na w miejsce bardzo niebezpieczne, bardzo skrajne, dalekie od powiększania poparcia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447110-chyba-przegieli-schetyna-nie-zauwazyl-jak-zostal-palikotem