Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego powinniśmy zadać sobie pytanie o podstawy polskiego członkostwa w Unii Europejskiej: czy to tylko fundusze, czy wspólne wartości - mówiła w piątek w Częstochowie unijna komisarz Elżbieta Bieńkowska.
Akcentowała też, że Polska „musi przestać być biernym, pasywnym członkiem Wspólnoty Europejskiej, jakim jest od paru lat”.
Komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu, przedsiębiorczości oraz MSP wraz z prezydentem Częstochowy Krzysztofem Matyjaszczykiem wzięła udział w zorganizowanym w Częstochowie w piątek przez Przedstawicielstwo Regionalne Komisji Europejskiej przedsięwzięciu „Dialog Obywatelski”. Dyskusja dotyczyła zrównoważonego rozwoju wobec założeń gospodarki obiegu zamkniętego.
Odpowiadając przed tym spotkaniem na pytanie dziennikarzy o wagę unijnych funduszy dla polskiego członkostwa w Unii Europejskiej Bieńkowska zaznaczyła, że szczególnie w czasie świętowania 15-lecia Polski w UE należy te pieniądze pokazywać. Zastrzegła, że środki te obecnie nie są dostatecznie w Polsce pokazywane w wielu obszarach. Dodała, że fundusze UE wspierają - według jej oceny - ponad 70 proc. polskich inwestycji.
Natomiast szczególnie w Polsce - nie tylko, także w kilku innych krajach - trzeba też mówić o tym, że podstawą Unii Europejskiej, to znaczy tym, dlaczego kraje zdecydowały się być razem, było to, że chcą być razem z powodu wyznawania wspólnych wartości. To jest podstawa. Na tym zbudowano gospodarkę
— podkreśliła komisarz.
Oczywiście ta gospodarka jest niezwykle ważna, natomiast my, szczególnie będąc teraz 10 dni przed wyborami europejskimi, powinniśmy naprawdę zastanawiać się, dlaczego chcemy być w Unii Europejskiej
— wskazała Bieńkowska.
Przypomniała, że Polacy są euroentuzjastycznym społeczeństwem.
We wszystkich badaniach, które i Komisja Europejska, i różne sondażownie w Polsce robią, pokazuje się, że Polacy są chyba najbardziej pozytywnie nastawionym społeczeństwem do Unii. Natomiast te pieniądze kiedyś zmniejszą się, będą znikać - i czy wtedy będzie coś, co nas w Unii będzie trzymać?
— zapytała komisarz.
Czy to jest tylko to, że widzimy właściwie w każdej inwestycji jakiś wpływ również naszych podatków, które są do wspólnego koszyka europejskiego wrzucane, czy też jeszcze trzyma nas coś więcej w tej Europie? Stąd też moje rozmowy z ludźmi w ramach tzw. Dialogów Obywatelskich, które wszyscy komisarze robią
— wyjaśniła.
Pytanie jest rzeczywiście, jakie miejsce chcemy zajmować w Europie, jak tę Europę widzimy, czy rzeczywiście jesteśmy ślepo euroentuzjastyczni, czy też coś za tym idzie? Wreszcie, w takim momencie, w którym jesteśmy teraz, naprawdę jakoś decydującym i dla Polski i dla Europy, czy chcemy myśleć o tym, żeby nadawać ton dyskursowi europejskiemu w najbliższych latach?
— mówiła.
Bieńkowska zaprzeczyła często powtarzanym opiniom, że Unia Europejska jest obecnie w kryzysie.
Uważam, że absolutnie nie jest w kryzysie; po różnych perturbacjach czy trzęsieniach ziemi związanych z migracjami, potem z Brexitem, Unia Europejska - wręcz przeciwnie - jest teraz silniejsza, niż była w okresie prebrexitowym, bo Brexit okazał się klęską
— przekonywała.
Brexit jest klęską, okazał się klęską. Zresztą bardzo wyraźnie widać, że wszystkie głosy w Europie, że chcemy wychodzić, jakby ucichły po tych trzech latach od referendum
— podkreśliła.
Diagnozowała jednocześnie, że „Polska musi przestać być biernym i pasywnym członkiem tej wspólnoty, jakim jest od kilku lat”.
Jesteśmy biernym członkiem Wspólnoty Europejskiej: nie dyskutujemy, nie kłócimy się
— mówiła komisarz. Zastrzegła, że należy to robić, ale w taki sposób, aby druga strona była przekonana, „że my chcemy iść z nimi i że naszą przyszłość widzimy za 20 lat w UE, a nie, że bierzemy pieniądze i za 20 lat nas nie ma”.
Odbudowanie tego zaufania i przejście do tych kłótni i sporów - i narzucania głosu polskiego - jest w tej chwili naprawdę ważne
— mówiła Bieńkowska dodając następnie, że obecnie nawet w środkowej części Europy Polska „nie ma przyjaciół” i „nie potrafi blokować” niekorzystnych dla niej decyzji.
Odnosząc się do tematu częstochowskiego „Dialogu Obywatelskiego” komisarz oceniła, że polskie tłumaczenie terminu „circular economy” jest niefortunne.
Chodzi o to, by przejść od gospodarki: „produkuję - używam - wyrzucam”, do myślenia, które w społeczeństwie jest już obecne: „produkuję - używam - przetwarzam”
— tłumaczyła.
W trakcie „Dialogu” Bieńkowska m.in. zwróciła uwagę na konteksty trwającej rewolucji cyfrowej (i jej wpływu na społeczeństwa, jak np. zmieniającego się rynku pracy) oraz wyzwań klimatycznych. Wskazała na szybki rozwój związanych z tym technologii, np. samochodów elektrycznych. Podkreśliła, że to dlatego KE duże środki przeznacza na rozwój europejskich baterii.
Mamy dane, że gdybyśmy ze wszystkich zużytych smartfonów wydobyli kobalt, mielibyśmy kobalt do 4 mln baterii do samochodów elektrycznych. To są surowce, których w Europie nie ma, ale mówimy o wszystkich surowcach, które używane powtórnie, dają wymierny efekt. To nie jest tylko coś, co wymyślili ekologowie, to jest niezły interes gospodarczy
— przekonywała komisarz.
as/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/447043-bienkowska-ue-absolutnie-nie-jest-w-kryzysie