Atak na ambasadora Polski to drobny incydent, za to w Polsce dokonuje się systematyczne fałszowanie historii, i to przy udziale rządu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polski ambasador zaatakowany w Izraelu! Do napaści doszło w pobliżu placówki w Tel Awiwie. Napastnik został zatrzymany
Zaledwie kilkadziesiąt godzin po napaści na ambasadora Marka Magierowskiego w Tel Awiwie w dzienniku „Jerusalem Post” ukazał się skandaliczny komentarz redakcyjny. Utrzymany w bardzo agresywnym tonie zapewne ma odwrócić uwagę od bezprecedensowego pogwałcenia nietykalności polskiego dyplomaty i obowiązku kraju goszczącego do zapewnienia mu pełnego bezpieczeństwa. Atak przed polską placówką w Tel Awiwie jest na tyle skandaliczny i kompromitujący, że przynajmniej kierownictwo „Jerusalem Post” próbuje odwrócić kota ogonem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Izraelczyk tłumaczy się z ataku na ambasadora Magierowskiego. „Chcę wyrazić swoje szczere przeprosiny”
W redakcyjnym komentarzu z 16 maja 2019 r. możemy przeczytać, że „Polska musi uznać swoją przeszłość i przestać od niej uciekać”. A musi przestać, gdyż „delegacja izraelskich urzędników wylądowała w Warszawie, ale kazano jej zawrócić, wsiąść do samolotu i wrócić do domu”. Tylko dlatego, że delegacji „przewodniczył dyrektor generalny w Ministerstwie ds. Równości Społecznej Avi Cohen, a jej członkowie mieli się spotkać z ważnymi urzędnikami polskiego rządu, aby omówić kwestie powstania mechanizmu koordynującego prace nad drażliwą kwestię restytucji mienia Holokaustu”. Tłumaczenie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że wizyta została odwołana, „po tym, jak strona izraelska dokonała w ostatniej chwili zmian w składzie delegacji, sugerując, że rozmowy skupią się przede wszystkim na kwestiach związanych z restytucją mienia”, jest oczywiście nie do przyjęcia. Pewnie dlatego, że Izrael może sobie jednostronnie i dowolnie zmieniać skład delegacji oraz tematykę rozmów, a Polacy powinni to po prostu przyjąć do wiadomości.
Redaktorzy „Jerusalem Post” zauważają, że „to nie pierwszy kryzys w relacjach z Polską dotyczący problematyki Holokaustu”. Przecież gdy w lutym premier Benjamin Netanjahu był w Polsce na szczycie w sprawie Bliskiego Wschodu i Iranu, zacytowano ten fragment jego wypowiedzi, gdy mówi „Polacy współpracowali z nazistami w czasach Holokaustu”. I Warszawa złośliwie zinterpretowała te słowa jako odnoszące się do Polaków jako całego narodu. Tymczasem urząd premiera Izraela wyjaśnił, że „Netanjahu nigdy nie powiedział ‘wszyscy Polacy’, lecz po prostu ‘Polacy’, ale Warszawa nie przyjęcia takiego wyjaśnienia. W efekcie Polska zdecydowała się obniżyć rangę swojej delegacji na szczyt dyplomatyczny, który odbywał się kilka dni później w Jerozolimie. Ostatecznie wizyta nie doszła do skutku po tym, jak dzień przed szczytem pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych Israel Katz wystąpił w telewizji i powiedział: ‘Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki … Nikt nie będzie nam mówił, jak mamy upamiętniać swoich zmarłych’”. Słowa Katza redaktorzy „Jerusalem Post” zacytowali, ale w żaden sposób się do nich nie odnieśli.
W komentarzu „Jerusalem Post” odnotowano atak na polskiego ambasadora, co „jest oczywiście nie do przyjęcia i policja, która niedługo po zdarzeniu schwytała napastnika, musi zastosować wszelkie niezbędne środki, aby go oskarżyć i zagwarantować, że podobne akty przemocy nigdy się nie powtórzą”.
Na szczęście „atak na ambasadora był jednak odosobnionym incydentem”, czyli władze Izraela mają problem z głowy. Co innego Polacy. „To, co dzieje się w Polsce, nie jest odosobnione. Tam rząd współuczestniczy w systematycznym wybielaniu polskiej historii. Chociaż jest prawdą, że Polacy jako naród, że polscy obywatele jako całość nie współpracowali z nazistami, niektórzy Polacy to robili, i to motywowani antysemityzmem, który w dodatku wciąż jest obecny w wielu częściach kraju” – oświeca swoich czytelników kierownictwo „Jerusalem Post”. Dalej oświecając i odpowiednio ustawiając czytelników w komentarzu napisano: „Faktem jest, że około 3 milionów polskich Żydów zostało zgładzonych podczas Holokaustu, ale to, że Warszawa nieustannie próbuje reinterpretować to, co się stało, obraża nie tylko pamięć ofiar, ale także pamięć ocalonych, zwłaszcza tych pochodzących z Polski”. Czyli w Izraelu był drobny incydent, a w Polsce systematyczne fałszowanie historii, i to przy udziale rządu.
Redaktorzy „Jerusalem Post” rozumieją, że „restytucja żydowskiego mienia stała się w ostatnich miesiącach delikatną kwestią w Polsce, szczególnie po wypowiedziach sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, który w lutym wzywał do przyjęcia stosownych przepisów dotyczących restytucji mienia”. Jednak polska reakcja na słowa Pompeo jest straszna. Oto „premier Mateusz Morawiecki, prawicowy nacjonalista, powiedział, że Polska nie zaoferuje Żydom żadnej rekompensaty za mienie utracone w czasie II wojny światowej”. Nic dziwnego, że w tej sytuacji nie wytrzymał Yair Lapid, współprzewodniczący Partii Biało-Niebieskiej, który stwierdził: „Nie wystarczy im, że żydowska krew krzyczy z polskiej ziemi … teraz otrzymaliśmy kolejne dowody, że w Polsce są antysemickie siły, które ośmielają się podnosić głowy w tym samym czasie, gdy tu, w Izraelu, obchodzimy Dzień Pamięci o Holokauście”. No, nie mógł wytrzymać.
Redaktorzy „Jerusalem Post” rozumieją, że „w Polsce będą wkrótce wybory i że dla takich polityków jak Morawiecki zgoda na rekompensaty dla żydowskich ofiar nazistów i ich współpracowników osłabia go w oczach skrajnie prawicowych wyborców. Ale jego postawa jest niewybaczalna - i Morawiecki musi wiedzieć, że to, co robi, wzmocni antysemityzm i doprowadzi do jeszcze większej nienawiści wobec Żydów i państwa Izrael, zarówno w jego kraju, jak i całej Europie”. Czyli to premier Morawiecki będzie odpowiadał za antysemityzm w Polsce i za granicą. A skoro tak, to trzeba szefa polskiego rządu postraszyć.
I redaktorzy „Jerusalem Post” straszą, że „Izrael ma obowiązek wypowiadać się przeciwko wszelkim próbom pisania na nowo tragicznej historii narodu żydowskiego. I nie może milczeć w obliczu skandalicznej i rażącej próby uniknięcia odpowiedzialności za zbrodnie przeszłości. Morawiecki musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności”. Ciekawe, jak Izrael będzie premiera Morawieckiego do tej odpowiedzialności pociągał?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446882-skandaliczny-komentarz-w-jerusalem-post