Miała być ustawka, która uderzy w Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, a wyszła kompromitacja i blamaż ulubienicy „kasty” sędzi Moniki Frąckowiak. Kreowana na męczennicę sędzia, którą ma zająć się sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjny w Lublinie, pozwała sędziego Jana Majchrowskiego, który będąc p.o. Prezesa Izby Dyscyplinarnej przy SN skierował jej sprawę do sądu dyscyplinarnego. Sędzia chciała zablokować tę decyzję i podważyć umocowanie prawne sędziego Majchrowskiego. Do akcji wkroczyła też usłużna wobec sędziowskich elit „Gazeta Wyborcza”, która w łzawym artykule wychwala sędzię Frąckowiak oraz jej prymitywną ustawkę. Dziś w tej bulwersującej sprawie zabrał głos sam sędzia Majchrowski. Nie zostawił na sędzi i „Gazecie Wyborczej” suchej nitki.
Z całej operacji sędzi Frąckowiak nic nie wyszło, gdyż Sąd Najwyższy, po ujawnieniu przez portal wPolityce.pl. całej intrygi, postanowił o zwrocie pozwu sędzi Frąckowiak. Wcześniej był on dla niej wyjątkowo łaskawy wyznaczając błyskawicznie termin rozpatrzenia pozwu i wniosku sędzi. Wątpliwości budził też wybór izby w SN przez sędzię Frąckowiak. Jej pozew i wniosek trafiły bowiem do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN, a nie do Izby Dyscyplinarnej. Sama sędzia Monika Frąckowiak stała się „sławna”, gdy okazało się, że toczy się w jej sprawie postępowanie dyscyplinarne w związku z faktem, iż ponad 170 razy spóźniła przygotowanie uzasadnień do wyroków. Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych ma też wątpliwości, dotyczące faktu, że sędzia Frąckowiak posłużył się zwolnieniem lekarskim, będąc jednocześnie na „wycieczce” zorganizowanej przez skrajnie upolitycznione stowarzyszenie „Iustitia”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:NASZ NEWS. Sędzia wzięła L4 , by wyjechać i donosić na Polskę w Danii?! Rzecznik dyscyplinarny bada zaświadczenie lekarskie
Dziś do sprawy odniósł się sędzia Jan Majchrowski.
W związku z artykułem „O sędzi, która może unicestwić Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego”, który ukazał się dziś rano (16.05.2019 r.) w „Gazecie Wyborczej”, oświadczam: Nie otrzymałem żadnego pozwu p. Moniki Frąckowiak i nie znam jego treści. Wyrażam zdumienie, że „Gazeta Wyborcza” wie na ten temat więcej niż sam rzekomo pozwany.
– czytamy w oświadczeniu sędziego przesłanym do naszej redakcji.
To jednak nie koniec. Sędzia Majchrowski podkreśla, że działania sędzi Frąckowiak, to zasłona dymna, pod którą ukrywa ona swoje dyscyplinarne problemy.
Z treści artykułu wynikałoby, że sędzia Monika Frąckowiak gotowa jest chwytać się każdego sposobu, by zablokować toczące się postępowanie sądowe w jej własnej sprawie dyscyplinarnej, pozywając sędziów, którzy w tym postępowaniu w jakikolwiek sposób uczestniczyli. (Mój udział w jej sprawie ograniczył się do wskazania właściwego sądu dyscyplinarnego, przed którą jej sprawa ma się toczyć, do czego zobowiązywał mnie – jako podówczas pełniącego obowiązki Prezesa Izby Dyscyplinarnej SN - przepis ustawy).
– podkreśla sędzia Majchrowski.
Jeżeli rzeczywiście złożyła pozew w kształcie, o którym pisze „GW” oznacza to, że de facto nie tyle usiłuje podważyć status mojej skromnej osoby jako sędziego SN, lecz samego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, który korzystając ze swej konstytucyjnej prerogatywy (art. 144 ust. 3 pkt 17 Konstytucji RP), dokonuje powołań na urzędy sędziowskie. W tym kontekście sprawa byłaby rzeczywiście – jak pisze „GW” - „precedensowa”, gdyż oznaczałaby próbę pozbawienia możliwości wykonywania konstytucyjnych obowiązków przez Prezydenta RP, przez organ do tego w żaden sposób nieumocowany i nic dziwnego, że – jak donosi „GW” - zajął się nią prokurator.
– dodaje.
Nadmieniam także, czego nie napisała już „GW”, iż konsekwencją podważenia mojego statusu jako sędziego SN, byłoby nie tyle tytułowe „unicestwienie Izby Dyscyplinarnej SN”, ile unicestwienie całego sądownictwa dyscyplinarnego w Polsce i uniemożliwienie prowadzenia jakichkolwiek spraw wobec wszelkich obwinionych sędziów, a to z uwagi na fakt, iż jako p.o. Prezesa Izby Dyscyplinarnej SN powołałem (nieprzypadkowo z dniem setnej rocznicy odzyskania niepodległości, 11 listopada 2018 r.) wszystkich prezesów wszystkich jedenastu sądów dyscyplinarnych w Polsce.
– podkreśla.
Sędzia Frąckowiak oraz jej sojusznicy z „kasty” sędziowskiej już wiedzą, że przegrywają bitwę o reformę sądownictwa. Wściekle atakują też sprawnie już działającą Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, słusznie obawiając się ukrócenia patologii w bezkarnym dotąd środowisku sędziowskim. Niedawna porażka wizerunkowa przed TSUE także wzmaga frustrację zbuntowanych elit, nie pomaga jej też niemal zerowe zainteresowanie społeczne wojenką sędziów z rządem. Tak kończy się upolitycznienie i rezygnacja z niezawisłości.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446867-sedzia-majchrowski-miazdzy-narracje-gw-i-sedzi-frackowiak