Ponoć Viktor Orbán i Fidesz nie tylko niszczą demokrację na Węgrzech, ale jeszcze stanowią zły przykład dla Donalda Trumpa i Republikanów.
Już sam zamiar przyjęcia premiera Węgier Viktora Orbána w Białym Domu przez prezydenta Donalda Trumpa wywołał furię dziewięciu demokratycznych członków Izby Reprezentantów USA, w tym pięciu Żydów (co specjalnie podkreślił dziennik „Jerusalem Post”). W specjalnym liście do Trumpa David N. Cicilline, Jamie Raskin, Debbie Dingell, Tom Malinowski, Steve Cohen, Albio Sires, Debbie Wasserman-Schultz i Alcee Hastings zaapelowali o odwołanie spotkania z Orbánem. „Obawiamy się, że przymknie pan oko na wciąż trwający atak premiera Orbána na demokrację na Węgrzech, że faktycznie poprze pan jego godne ubolewania działania” – napisali kongresmeni. A przecież „premier Orbán reprezentuje to, co jest fundamentalnie sprzeczne z podstawowymi amerykańskimi wartościami. Odpowiada za ograniczenie demokracji w swoim kraju, posługuje się antysemickimi i ksenofobicznymi metodami, związał się z Władimirem Putinem i Kremlem. Stłamsił niezależne media i wolność na uczelniach, dąży do umocnienia swych autokratycznych rządów”.
To, co robi Orbán na Węgrzech nie jest tak groźne jak fakt, że „działania premiera Orbána zaczęły zagrażać interesom bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych”. A to dlatego, że na Węgrzech będzie główna siedziba Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego (nowa formuła dawnego banku inwestycyjnego państw RWPG), a to przecież „zakamuflowany organ wywiadu zagranicznego Rosji i pralnia pieniędzy”, oraz pole dla „operacji szpiegowskich i działań agentów wpływu Rosji w państwie członkowskim NATO”. A to tylko mały krok w polityce „zwiększania wpływów Rosji i Chin na Węgrzech”. „Cele polityki wewnętrznej i zagranicznej premiera Orbána są sprzeczne z amerykańskimi wartościami i interesami bezpieczeństwa USA. Dlatego wzywamy, żeby nie przyjmował pan premiera Orbána i wstrzymał się z wszelkimi kontaktami z nim, dopóki premier Orbán nie zawróci swojego kraju na ścieżkę demokracji i poszanowania praw człowieka” – napisali kongresmeni.
Donald Trump nie posłuchał demokratów z Izby Reprezentantów i 13 maja 2019 r. Orbána przyjął. Mało tego, prezydent USA wylewnie podziękował mu za „obronę wspólnot chrześcijańskich”, za „zablokowanie nielegalnej imigracji”. Donald Trump docenił Viktora Orbána jako „twardego” obrońcę chrześcijaństwa. Mówił, że „Viktor Orbán wykonał ogromną pracę w wielu obszarach”, przez co „Węgry są bezpieczne”. I za to jest „szanowany w całej Europie”, choć jest „trochę kontrowersyjny, ale to w porządku”. Zupełnie innego zdania jest Adam Schiff, demokratyczny kongresmen z Kalifornii. Na Twitterze Schiff apelował, by Donald Trump przeczytał „artykuł na temat Węgier pod wodzą Viktora Orbána” (w „The Atlantic, autorstwa Franklina Foera pod tytułem „Viktora Orbana wojna z rozumem”), a następnie zapytał, „dlaczego przywódca wolnego świata miałby się obściskiwać w Białym Domu z kimś, kto aspiruje do roli dyktatora”.
Franklin Foer zamieścił w „The Atlantic melodramatyczną obronę „ostatniej niepokornej instytucji akademickiej [na Węgrzech]: uniwersytetu w sercu Budapesztu, założonego przez George’a Sorosa”. To cud, że uczelnia Sorosa tak długo przetrwała, skoro Orbán, „podobnie jak Pol Pot czy Józef Stalin, marzy o likwidacji inteligencji, pogrążeniu społeczeństwa w ciemnocie i ugniataniu narodu niczym plasteliny”. Oczywiście Orbán jest autokratą nowoczesnym, więc „nie ucieka się do pałki czy walenia w drzwi o północy”. On po prostu niszczy społeczeństwo obywatelskie poprzez „projekty ustaw demolujących demokratyczne instytucje”. „Węgry miały kiedyś jedne z najlepszych uniwersytetów w postkomunistycznej Europie. Ale rząd Orbána systematycznie je niszczył. Jego funkcjonariusze opanowali publiczne uczelnie, ściśle je kontrolując. Finansowanie badań, niegdyś określane przez niezależny organ akademicki, zależy teraz od ludzi lojalnych wobec Orbána” – napisał Foer. Pozostała tylko jedna oaza wolności – Central European University Sorosa, stanowiący „szczególne wyzwanie dla reżimu”. Uczelnię założył „urodzony w Budapeszcie finansista George Soros, którego Orbán oczerniał jako nikczemnego intryganta”. A przecież Soros „wymyślił uczelnię, gdy komunizm ledwie zipał, aby wyszkolić pokolenie technokratów, którzy napisaliby nowe konstytucje, sprywatyzowali przedsiębiorstwa państwowe i poprowadzili posowiecki świat ku kosmopolitycznej przyszłości”. Problemem jest to, że „otwarte społeczeństwo jest tym, co Orbán chce zlikwidować, proponując demokrację nieliberalną”.
Przeciwko przyjmowaniu Orbána w Białym Domu wypowiedział się także Bernie Sanders, senator z Vermont, kandydat na kandydata na prezydenta w prawyborach Partii Demokratycznej w 2015 r. Na Twitterze Sanders napisał, że „Victor Orbán podkopuje demokrację na Węgrzech, podobnie jak Donald Trump w Stanach Zjednoczonych. Zadaniem prezydenta Stanów Zjednoczonych powinno być stawanie w obronie wartości demokratycznych, a nie obściskiwanie się z przywódcami, którzy je odrzucają”. Sanders też zalecił prezydentowi Trumpowi przeczytanie artykułu o reżimie Orbána - Zacka Beauchampa na portalu Vox, pod tytułem „Przywódca Węgier prowadzi wojnę z demokracją. Dziś jest w Białym Domu”. Beauchamp napisał, że „Węgry są obecnie najważniejszym przykładem modelu politycznego, który można nazwać ‘miękkim faszyzmem’. To system, który eliminuje jakikolwiek sprzeciw i oznacza przejęcie kontroli nad każdym ważnym aspektem życia politycznego i społecznego bez konieczności uciekania się do ‘twardych’ środków, takich jak nieorganizowanie wyborów czy państwo policyjne”.
Zdaniem Zacka Beauchampa, celem Orbána jest „pokonanie liberalnej demokracji”. Donald Trump nie idzie tak daleko, ale „objawia autorytarne instynkty a jego partia [Republikanie] dowodzi, że jest gotowa pójść dalej”, czyli śladami Orbána. Beauchamp ubolewa, że Orbána się przyjmuje, skoro „w normalnych czasach zostałby potępiony przez lokatora Białego Domu, a nie traktowany jak honorowy gość”. Tym bardziej że premier Węgier niszczy orędownika demokracji i wolności Sorosa oraz jego wspaniały uniwersytet. Niestety Viktor Orbán jest dla Donalda Trumpa przykładem do naśladowania: „podobnie jak Orbán, [Trump] lekceważy ograniczenia swojej władzy i wolne media. Podobnie jak Orbán, oparł swoją karierę polityczną na antyimigranckim populizmie. Podobnie jak Orbán, wykorzystuje państwo do wzbogacenia się i pozwala swoim urzędnikom robić to samo”. Co gorsze, także Partia Republikańska podąża śladami Fideszu: „republikańscy ustawodawcy, zarówno na szczeblu federalnym, jak i stanowym, wykazali chęć wdrażania taktyki Fideszu, czyli osłabiania mechanizmów demokracji i jej instytucji”. Beauchamp zauważa na koniec, że wprawdzie USA nie są jeszcze Węgrami Orbána, ale przy okazji wizyty premiera Węgier w Białym Domu trzeba ostrzegać, gdyż „jesteśmy dalej na drodze odchodzenia od demokracji, niż ktokolwiek przewidywałby jeszcze kilka lat temu”.
Podsumowując: Viktor Orbán i Fidesz nie tylko niszczą demokrację na Węgrzech, ale jeszcze stanowią zły przykład dla Donalda Trumpa i Republikanów. O tyle zły, że i prezydent USA i jego partia już podążają śladem Orbána i zmieniają demokratyczne standardy oraz instytucje. Z moich informacji wynika, że z podobnym jak Orbán przyjęciem mediów oraz niektórych demokratycznych polityków może się spotkać prezydent Andrzej Duda, gdy w czerwcu 2019 r. złoży oficjalną wizytę w Białym Domu.
-
Uwaga! Konkurs dla dzieci - wygraj jedną z 340 nagród!
Już tylko do 24 maja czekamy na prace plastyczne w konkursie pod hasłem „Polska, moja Ojczyzna”. Konkurs organizujemy na łamach tygodnika „Sieci” już po raz siódmy. Na młodych twórców czeka aż 340 niesamowitych nagród! Pośpiesz się!
Więcej na:https://www.wsieciprawdy.pl/konkurs-dla-dzieci-wygraj-jedna-z-340-nagrod-pnews-4020.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446538-demokraci-i-media-w-usa-strasza-orbanem