Burzliwa dyskusja wokół filmu Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu” gdzieś tak na marginesie otarła się o problem edukacji seksualnej. Prawica mówi „nie” seksualizacji dzieci uważając, iż może się to dokonywać między innymi poprzez wprowadzanie standardów edukacji seksualnej WHO do polskich szkół, opozycja natomiast twierdzi, że edukacja seksualna pomoże dzieciom ochronić się przed pedofilią.
Podpisanie przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego Warszawskiej Karty LGBT+ zwróciło uwagę na dokument Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) „Standardy edukacji seksualnej w Europie”, w którym szczegółowo opisano, na czym ona ma polegać i czego dzieci w różnym wieku powinny w szkole o swojej seksualności i zachowaniach z tym związanych się dowiedzieć. Powoływano się przy tym na renomę WHO i rozliczne grono światowych ekspertów o ugruntowanej pozycji w nauce, którzy z nią współpracują. WHO zamieściło przy tym dokumencie listę naukowcow, wykaz badań i stron internetowych jako pomocniczych źródeł przy tworzeniu programu.
Przy bliższym przyjrzeniu się tej liście wyszły na jaw informacje, które mogą szokować. Jednym ze źródeł, z których korzystali autorzy programu, jest dorobek organizacji Pro Familia, niemieckiego stowarzyszenia zajmującego się edukacją seksualną i planowaniem rodziny. Okazuje się, że publikowała ona i to w co najmniej kilkakrotnie na swojej stronie internetowej artykuły broniące pedofilii. Jednym z autorów takich tekstów był niemiecki profesor socjologii, Rudiger Lautman, czołowy ekspert od LGBT, autor książki „Die Lust am Kind (1994) - w wolnym tłumaczeniu „żądza do dzieci, pragnienie dzieci” - relatywizującej zbrodnie pedofilskie, która wywołała w Niemczech skandal oraz publiczną krytykę . Lautman próbuje się od niej dystansować, ale pamięta mu się także współpracę z FPD, która w latach osiemdziesiątych chciała „oswoić” niemieckie społeczeństwo z pedofilami (Młodzi Demokraci, ówczesna organizacja młodzieżowa FDP, postanowiła na zgromadzeniu ogólnym w marcu 1980 r. poprzeć usunięcie ust. 174 i 176, które zabraniają wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży, z niemieckiego kodeksu karnego.)
W późniejszych artykułach publikowanych na stronach Pro Familia Lautman apelował o rozgraniczenie na „nieszkodliwą pedofilię” za zgodą obu stron i wykorzystywanie seksualne, kiedy zgody młodocianego nie było. Protestował przeciwko prowadzonej – jego zdaniem- krucjacie przeciwko pedofilom. Już po opublikowaniu swojej książki twierdził, że szkodliwość kontaktów dziecka z „prawdziwym” pedofilem jest wątpliwa, ponieważ traktuje on dzieci z wyjątkową „ostrożnością”.
Inny autor organizacji Pro Familia psycholog Wolf Vogel, apelował o podejście do tematu pedofilii bez osądów moralnych. W artykule „Nędza zakazanej miłości” wyrażał żal, że dziecko nie może opowiedzieć rodzicom „jak ekscytujących przeżyć doznało w kontakcie z dorosłym” gdyż ci od razu zawiadomiliby policję.
To tylko dwa przykłady, ale gdyby przyjrzeć się bliżej liście zamieszczonej przez AHO, znalazłoby się jeszcze parę co najmniej kontrowersyjnych nazw organizacji i nazwisk.
Nie dziwi zatem, że w jednym z punktów standardów, mówiących o edukacji dzieci w wieku od 9 do 12 lat zaleca się poznanie „różnorodności zachowań seksualnych” oraz poznawaniu różnych sposobów wyrażania swojej seksualności. Czy w owej „różnorodności” ma się również mieścić „ekscytujące przeżycie w kontakcie z dorosłym”?. To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.
Warto przyglądać się kto i w wyniku jakich inspiracji funduje naszym dzieciom tzw. edukację równościową i seksualną.
Kolejnym przykładem – i przestrogą – jest działalność Bena Levina, kanadyjskiego wiceministra edukacji (2009), profesora Instytutu Studiów Nauczania w Ontario, który opracował „Strategię edukacji równościowej i inkluzywnej”, wprowadzonej w wyniku rozporządzenia do szkół w Ontario w 2010 roku. Program przewidywał przedwczesną seksualizację uczniów poprzez wprowadzenie graficznych materiałów na temat homoseksualizmu w klasie trzeciej, masturbacji - w klasie szóstej i seksu oralnego - w klasie siódmej. Ze względu na zdecydowany opór rodziców, program został wstrzymany.
A Ben Levin, kiedy przestał być wiceministrem edukacji w przejściowym, liberalnym rządzie Kanady, utworzył profil na portalu propagującym alternatywny styl życia seksualnego. Pewnego razu poradził oficerowi policji, podającemu się za młodą matkę, by „zgwałciła swoją ośmioletnią córkę.” Opisał też szczegółowo, w jaki sposób brutalnie wykorzystał dziecko. Levin 1800 razy radził online rodzicom, w jaki sposób wykorzystywać seksualnie dzieci. Namawiał do dotykania intymnych miejsc i masturbacji. Policja aresztowała go trz lata po rozpoczęciu jego działalności na portalu. Skazano go na trzy lata pozbawienia wolności za posiadanie i propagowanie materiałów z pornografią dziecięcą, nakłanianie do aktów pedofilskich a także doradzenie kobiecie, by zgwałciła własną córkę.
W orzeczeniu sądu określono go jako „dewiacyjnego mentora, który za pośrednictwem świata on-line deprawował innych i podjął podstępne próby normalizacji seksualnego wykorzystywania dzieci”.
Zatem pytanie, jak chronić nasze dzieci przed pedofilią, niesie z sobą wiele innych. Między innymi także to, jak chronić przed ludźmi, którzy edukację seksualną chcą wykorzystać do przygotowania gruntu pod zastąpienie pojęcia „zły dotyk” „ekscytującym przeżyciem z dorosłym”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446274-czy-edukacja-seksualna-ochroni-dzieci-przed-pedofilia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.