Pedofilia to potworne zło, które należy bezwzględnie zwalczać i eliminować. Wszędzie! Ale warunkiem skutecznego działania jest realne namierzenie problemu. Kompulsywne i zideologizowane przekierowanie całej uwagi na Kościół, oddala realną szansę na uporanie się z problemem. Armata wytoczona wobec Kościoła powinna zostać skierowana do wszystkich grup społecznych, w których ukrywają się seksualni zboczeńcy.
Statystyki pokazują, że na ponad 1400 pedofilów jest 1 ksiądz. Pozostali są m.in. nauczycielami, trenerami, wychowawcami. Czy można więc futrować opinię publiczną stwierdzeniem, że wszyscy nauczyciele i trenerzy to pedofile? Zamiast więc powielać absurdy, warto przyjrzeć się kilku aspektom sprawy.
1/ Pedofilia nie jest problemem wyłącznie Kościoła. Wręcz przeciwnie. Znacznie częściej występuje wśród nauczycieli, trenerów sportowych.
W USA, gdzie oskarżeń pedofilskich rzucanych w stronę Kościoła było najwięcej, odnotowano 39 mln przypadków molestowania seksualnego dzieci. Aż 60 proc. tych zdarzeń miało miejsce w rodzinach, gdzie dzieci były ofiarami ojców, ojczymów czy wujków. Czy ktoś o tym mówi głośno? Czy ktoś pokazuje, że to skutek promowanej przez media rewolucji seksualnej lub dostępu do pornografii? Media wolą się skupiać na Kościele, który piętnuje seksualną rozwiązłość.
Amerykański raport badający gruntownie przypadki z ponad 50 lat podaje, że liczba stwierdzonych aktów pedofilii wśród amerykańskich duchownych to zaledwie 2 proc. wszystkich kapłanów w USA. Widać też istotny spadek tego typu zachowań. W 2009 r. odnotowano tylko sześć przypadków w obrębie 65-milionowej populacji wiernych. Ciekawie wyglądają także statystyki innych państw, które przytacza w swojej książce ks. Skrzypczak. W Austrii na 17 przypadków nadużyć seksualnych ze strony duchownych odnotowano aż 510 w środowiskach świeckich. We Francji na przestrzeni 20 lat zanotowano 25 przypadków molestowania. W Niemczech od 2002 r. (do 2010 – stan raportu) nie doszło do żadnego tego typu zdarzenia z udziałem księdza. Należy przy tym zaznaczyć, że pedofilia nie jest własnością katolików. Z tymi samymi problemami zmagają się Kościoły anglikańskie, luterańskie, a także Żydzi w kibucach i szkołach rabinicznych.
Polski gruntowny raport przedstawiony przez episkopat pokazuje, że od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca 2018 r. zgłoszono 382 przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. 198 dotyczyło osób poniżej 15 lat, a 184 powyżej 15 lat. Warto przy okazji przypomnieć, że kościelna definicja pedofilii obejmuje osoby do 18 roku życia, nie tak jak prawna – do 15. Dane polskiego Kościoła ujęte w raporcie obejmują wszystkie przypadki, także niepotwierdzone.
CZYTAJ WIĘCEJ: Episkopat przedstawia raport o pedofilii: Od 1990 r. zgłoszono 382 przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich
Warto zadać sobie pytanie kim są księża, którzy dopuścili się tak haniebnych przestępstw. Film Sekielskiego pokazuje dwóch księży z bliskiego środowiska Lecha Wałęsy. Niektórzy z bohaterów byli Tajnymi Współpracownikami SB. Trzeba wiedzieć, że bezpieka wpuszczała do seminariów swoich ludzi, by osłabić Kościół od środka. W czasie rewolucji kulturowej podobnie działały środowiska homoseksualne.
A co mówią statystyki ministerstwa sprawiedliwości? W listopadzie 2013 roku przebywało w zakładach karnych 1454 skazanych za czyny pedofilskie, w tym jeden ksiądz. Około 900 skazanych pedofilów nie ma zawodu. 70 to murarze, 30 rolnicy, 30 – ślusarze, 25 - mechanicy samochodowi. I jeden ksiądz.
2/ Przypadki pedofilii w Kościele, które należy potępiać i surowo karać, nie świadczą o winie całego Kościoła. Kreowanie społecznego skojarzenia ksiądz=pedofil jest manipulacją. Walka z pedofilią skupiona tylko i wyłącznie na Kościele, jest elementem walki z Kościołem.
Celem jest odarcie Kościoła z autorytetu, odebranie mu zaufania wiernych, wykluczenie go z publicznej debaty i maksymalne osłabienie jego pozycji. Proces realizacji tych założeń trwa od lat, choć w ostatnim czasie znacznie przyspieszył. Środowiska homoseksualne i antyklerykalne weszły w zażyłą współpracę z partiami dążącymi do obalenia rządu Zjednoczonej Prawicy.
3/ Pedofilia ma swoje konkretne źródła. Należy do nich przedwczesna seksualizacja dzieci oraz społeczna afirmacja rozwiązłości, do czego namawiają liberalno-lewicowe ugrupowania polityczne i większość mediów.
Pedofilia częściej ma miejsce wśród homoseksualistów, niż u osób heteroseksualnych. Tego środowiska walczące rzekomo z pedofilią nie chcą wiedzieć. Co więcej, przedwczesna edukacja seksualna dzieci, zamiast je chronić, przyspiesza proces inicjacji. Przypomnijmy, że w standardach WHO, dzieci w wieku 12-15 lat mają już określić własną orientację seksualną, co oznacza że doświadczenia w tym zakresie muszą zacząć czerpać znacznie wcześniej. Co więcej, badania pokazują, że osoby, które przedwcześnie i przeszły inicjację seksualną i niewłaściwie korzystały z tej sfery, mają w dorosłym życiu poważne problemy emocjonalne i często borykają się z różnego rodzaju dewiacjami.
Pojawia się coraz więcej inicjatyw, mających oswoić pedofilię i przeforsować ich prawa do seksualnej odmienności, tak jak stało się to kiedyś z homoseksualizmem. Gejowscy aktywiści już w latach 70. wymusili na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym (American Psychiatric Association – APA) zmianę stanowiska dotyczącego homoseksualizmu. W 1973 roku, na drodze głosowania, usunięto homoseksualizm z listy chorób. W ten sam sposób próbuje się małymi krokami zmienić definicję pedofilii.
W USA od 1978 roku z powodzeniem działa Północnoamerykańskie Stowarzyszenie na rzecz Miłości Męsko-Chłopięcej (NAMBLA), żądające zrównania praw pedofilów z prawami homoseksualistów. Jego członkowie przekonują, że oczywiście brzydzą się przemocą i potępiają gwałty na dzieciach, ale dzieci też mają swoje seksualne prawa. Stając w ich obronie, aktywiści NAMBLA nawołują do „zaprzestania prześladowań ludzi, którzy kochają małych chłopców”. Zapewniają, że wspierają chłopców nie tylko w kwestiach seksualnych. Powołując się na badania, twierdzą, że ich dobrowolne kontakty z mężczyznami są dla obu stron korzystne .
Kanadyjska Koalicja Praw Lesbijek i Gejów wyraziła w 2005 roku ostry sprzeciw wobec projektu ustawy zakazującej seksu z dziećmi do 16. roku życia. Argumentowano, że nowe prawo nie pozwoli homo- i biseksualnym nastolatkom na ekspresję swojej seksualności. Wiodący prym w kwestiach prawnych jeden z czołowych aktywistów LGBTQ Peter Tatchell twierdzi wręcz, że sposobem na ochronę dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym jest danie im nieograniczonej swobody seksualnej. Pedofilscy aktywiści uważają też, że małemu chłopcu nie dzieje się w kontaktach seksualnych z dorosłymi żadna krzywda, jeśli wyraża na to zgodę i nie podlega presji konserwatywnego społeczeństwa. Uznają, że jeśli chłopiec jest przez kogoś skrzywdzony, to najprawdopodobniej przez rozdmuchane reakcje rodziców, nauczycieli, prawników, terapeutów itp.
Podejmowane są też próby wzbudzania współczucia wobec pedofilów. Do jawnej promocji pedofilii doszło na jednym z wykładów popularnej serii TEDx. Uczestnicy mogli się z niego dowiedzieć, że zboczenie jest czymś całkowicie normalnym, pociąg do dzieci jest kolejną „orientacją seksualną”, a dopiero uleganie tym skłonnościom jest karalne.
Byliśmy w błędzie, kiedy zdelegalizowaliśmy homoseksualizm, może mylimy się także co do pedofilii
– stwierdziła prelegentka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co po legalizacji „homomałżeństw”, o które upomina się opozycja? Mroczna prawda o pedofilii! ANALIZA
4/ Antyklerykalne środowiska, podążając przykładem innych państw, próbują przeprowadzić tę samą batalię w Polsce. Zapowiedzieli to bardzo jednoznacznie kilka lat temu. Poczynił to nie kto inny, jak sam Adam Bodnar jako ówczesny szef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Warto zdać sobie sprawę, że oskarżenia o pedofilię należą do najbardziej niepewnych. Zwłaszcza, gdy dotyczą wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, a ich domniemany sprawca już nie żyje. Procesy ciągną się jednak latami i powodują automatyczne odsunięcie księdza od posługi duszpasterskiej. W samych Włoszech aż 97 proc. zgłoszeń molestowania okazuje się fałszywych. Często stoją za nimi grupy lobbingowe lub stowarzyszenia czerpiące z procederu korzyści materialne. Przekaz jest prosty – albo zapłacą wygórowane odszkodowanie, albo będzie medialna jatka. Wiele diecezji czy zakonów na świecie godziło się na płacenie odszkodowań, aby ratować dobre imię Kościoła, uchronić wiernych przed kolejną falą medialnej nagonki oraz ochronić niewinnych kapłanów przed oszczerczymi procesami. Oczywiście w tym samym czasie przeprowadzano własne wewnętrzne procesy, mające ustalić prawdziwość zarzutów. Choć wiemy już z raportów, jak sprawa przedstawia się w liczbach, proceder ma swoje druzgocące odbicie w finansach Kościoła. Wiele diecezji amerykańskich stanęło z tego powodu na granicy bankructwa i musiało spieniężyć swoje majątki. Myli się ten, kto sądzi, że pieniądze w całości trafiały do ofiar. Kancelarie prawne odkryły tu żyłę złota. Zachęcały klientów do składania pozwów, w których oskarżano księży o molestowanie, mające rzekomo miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej. Prawnicy obiecywali wygranie spraw, ale w zamian inkasowali połowę kwoty odszkodowania.
Sprawa przenosi się teraz na grunt polski. Media sieją panikę, mielą te same informacje, budując wrażenie jakiejś potężnej fali pedofilskiej w Kościele. Kilka lat temu podjęto próbę wdrożenia programu ściągania odszkodowań.
Mieliśmy procesy w USA, Irlandii czy Niemczech. Polska nie będzie tutaj wyjątkiem
– mówił kilka lat temu Adam Bodnar, przedstawiciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Po czasie mieliśmy próbę uruchomienia procesu mającego uznać zbiorową odpowiedzialność Kościoła. Dziś wraca także stary pomysł Janusza Palikota i Twojego Ruchu - utworzenia komisji państwowej ds. pedofilii w Kościele. Najwyraźniej przygotowywany jest w Polsce jest wariant irlandzki, gdzie po przeprowadzeniu jednego pokazowego procesu, nagłośnionego przez media, natychmiast posypała się lawina roszczeń, oparta na trudnych do sprawdzenia wydarzeń sprzed lat.
5/ Wojna z Kościołem, oparta na rzucanych ślepo oskarżeniach, może pociągnąć za sobą tragiczne skutki. Duchowny, który spotyka się z oskarżeniem, nie ma najmniejszych szans na wybronienie się. Musi zaprzestać pełnienia kapłańskiej posługi i poddać się upokarzającemu procesowi. Wystawiony na medialny żer, w jednej chwili traci reputację.
Przykładów zniszczenia życia niewinnym kapłanom jest niestety wiele. Można tu przytoczyć choćby przypadek irlandzkiego księdza oskarżonego o molestowanie, do którego miało dojść 25 lat wcześniej, podczas przygotowywania dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Po gruntownym zbadaniu sprawy przez sąd i organy ścigania udało się ustalić prawdziwy przebieg zdarzeń. Okazało się, że 35-letni mężczyzna, który wniósł oskarżenie, jest narkomanem o skłonnościach samobójczych. Pogrążony w długach liczył na odszkodowanie od Kościoła. Ostatecznie został skazany na cztery lata więzienia, a kapłana oczyszczono z zarzutów. Tyle tylko, że był już wtedy społecznym trupem. Irlandzki Kościół, kierujący się wówczas zasadą „zero tolerancji”, na czas procesu odsunął duchownego od pełnienia wszelkich funkcji duszpasterskich i skazał na życie w odosobnieniu do momentu wyjaśnienia sprawy, czyli przez ponad cztery lata.
Zdarzały się też przypadki, w których kapłani nie wytrzymywali ciągłej nagonki i presji procesowej. Jeden z włoskich proboszczów, ks. Giorgio Govoni, został oskarżony przez pracownika socjalnego o prowadzenie grupy pedofilsko-satanistycznej. Informację tę potwierdziło 13 dzieci, które miały być ofiarami kapłana. Jak twierdził oskarżyciel, wykorzystywanie seksualne odbywało się na cmentarzu, gdzie dochodziło nawet do przypadków śmiertelnych. Choć nie znaleziono żadnych ciał, proboszczowi postawiono zarzuty, żądając 14 lat pozbawienia wolności. Zeznania były tak obciążające, że nie słuchano wyjaśnień księdza. W 2000 roku, w wyniku zawału serca, zmarł w gabinecie swojego prawnika. Dopiero rok po jego śmierci postępowanie apelacyjne wykazało, że żadna grupa pedofilsko-satanistyczna nigdy nie istniała, a zeznania dzieci były konfabulacją inspirowaną namowami pracownika socjalnego.
Rzucić oskarżenie jest wyjątkowo łatwo, znacznie trudniej dowieść niewinności. Skutki są nieodwracalne. Rozpracowanie propagandowej fali budowanej na metodologii antyklerykalnych systemów totalitarnych nie jest trudne. Wystarczy zapytać o cel i autentyczność działań.** Bo jak wierzyć w szczere intencje środowiska, którego immanentną cechą jest moralna schizofrenia? Ci sami, którzy walczą o prawo do seksualnej rozwiązłości, którzy bronią Romana Polańskiego, a jego doświadczenia pedofilskie traktują jako skutek wolności artystycznej, za te same wykroczenia potępiają Kościół.
Czas więc na uczciwe podejście do problemu i jego trafną diagnozę. Z problemem pedofilii mamy do czynienia w różnych grupach zawodowych i społecznych. Czy totalna opozycja, która zapowiada polityczną walkę z Kościołem, znajdzie w sobie choć odrobinę woli, by realnie przyjrzeć się sprawie? Na początku musi sobie uświadomić, że seksualizacja dzieci zamiast je chronić, jeszcze bardziej naraża je na przedwczesne kontakty seksualne. Skutkuje też poważnymi problemami osobowościowymi, co wyraża się często w niedojrzałości emocjonalnej i seksualnych dewiacjach w dorosłym życiu. Czy poprawność polityczna pozwoli sięgnąć do istoty sprawy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446259-walka-z-pedofilia-najpierw-namierzcie-istote-problemu