„Samochody to świetny przykład, jak działają wrogowie Europy. Mówią: Unia odbierze kierowcom wolność, przymusowo ograniczy prędkość, przymusowo zahamuje twój samochód. To kłamstwo. Unia da każdemu z nas większe szanse na uratowanie życia. Jeśli ktoś zechce wcisnąć gaz do dechy albo wjechać w ścianę - wolna wola” - mówi europosłanka PO Róża Thun w bardzo obszernym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Można zadać pytanie, czy „GW” nie robi kampanii wyborczej pani Thun, bo w wywiadzie chwali się swoimi osiągnięciami w Parlamencie Europejskim. Europosłanka PO opowiada nad czym pracuje i jak dzięki jej pomysłom i pracy poprawi się bezpieczeństwo np. na drogach w krajach Unii Europejskiej.
Wprowadziliśmy „asystenta”, który bardzo wyraźnie będzie dawał znać, że kierowca przekracza dozwoloną szybkość. Dziś takie systemy można dokupić za duże pieniądze, więc są tylko dla bogatych. Chcemy, żeby to było wyposażenie standardowe w nowych samochodach, dostępne dla wszystkich
—opowiada Róża Thun.
Gdy Róża Thun pochwaliła się już swoimi osiągnięciami przeszła do sedna czyli ataku na rząd i osoby go wspierające:
Niestety, w Polsce mało kto rozumie, że to wyjście z Unii byłoby utratą suwerenności
—stwierdziła na początek, po czym dodała, że celem PiS jest wyjście z Unii lub jej rozbicie.
W wywiadzie dla „GW” Thun odniosła się też do swojego pisma w obronie szefowej fundacji Otwarty Dialog Ludmyły Kozłowskiej, która została deportowana z Polski.
Nie znam dokładnie tej fundacji, ale wiem, że zajmuje się więźniami politycznymi w krajach dawnego Związku Radzieckiego. I wiem, że wątpliwości co do jej finansów, które miałyby pochodzić od prorosyjskich biznesmenów, a pośrednio z Rosji, zostały wzniecone przez parlament Mołdawii, która jest pod mocnym wpływem Putina. Jeśli dla niektórych ważnych polityków w Polsce artykuł, który powstał z inspiracji ludzi zależnych od Moskwy, jest wiarygodnym źródłem informacji, to jest w tym coś bardzo niepokojącego. Poza tym Kozłowską wydala się z Polski, ale nikt nie wie dlaczego, nie ma żadnych zarzutów. Co więcej, Polska wpisuje ją na listę osób, którym nie wolno wjeżdżać do Schengen, ale inne kraje tego nie respektują, bo Kozłowska jest teraz w Belgii. Jako europosłanka pytam o te nieścisłości, bo mam taki obowiązek**
—podkreśliła europosłanka PO i odniosła się do zarzutów jakie padają pod jej adresem. Wiele osób zarzuca jej, że działa bardziej w interesie naszych sąsiadów, a nie swojej ojczyzny.
Poza tym to dość zabawne, że dziś jestem prawie Rosjanką, a do niedawna byłam Niemką. Żydówką bywam regularnie. Może niech propagandyści się zdecydują.
Dodaje, że pada ofiarą hejtu.
Na ulicy ostatnio jedna pani spytała mnie zdumiona: „Jak to, pani mieszka w Krakowie? Przecież pani jest Niemką”. A mój ojciec Jacek Woźniakowski był przecież pierwszym prezydentem Krakowa w wolnej Polsce. Ale to pokazuje, że goebbelsowska propaganda jest skuteczna.
Róża Thun jest zdania, że już pora odbyć poważną dysputę nad tym czym jest patriotyzm.
Zaprzestańmy tego wariactwa, że to jest w jakiś sposób przeciwstawne. Powinniśmy w ogóle odbyć w końcu poważną rozmowę o tym, czym jest narodowość i patriotyzm, bo dotąd takiej nie mieliśmy. Zacznijmy siebie pytać o to, co nas łączy nie tylko ze sobą, ale też z innymi
—powiedziała i wyjaśniła o co jej dokładnie chodzi. Powołując się na książkę „Zabójcze tożsamości” Amina Maaloufa tłumaczyła:
Naszą tożsamością jest bowiem płeć, człowiek jest kobietą lub mężczyzną, i to go łączy z połową świata. W coś wierzy i to go łączy z milionami ludzi. Jest wykształcony lub nie – i to go też łączy z pewną grupą osób. Może jest malarzem i czuje pokrewieństwo z innymi malarzami lub fanem klubu piłkarskiego i ma poczucie wspólnoty z innymi kibicami. Jednym z elementów tożsamości, bardzo ważnym, ale jednym z, a nie jedynym, jest narodowość. Gdybyśmy poważnie traktowali swoją tożsamość, nie moglibyśmy występować jedni przeciw drugim, bo mamy przecież z tak wieloma ludźmi tak wiele wspólnego.
Róża Thun odniosła się też do spraw światopoglądowych. Skomentowała wykład Leszka Jażdżewskiego na UW, gdzie była zresztą osobiście. Nie widzi w nim nic złego.
Uważam, że Jażdżewski jako współgospodarz wykładu Tuska powinien był taktownie zapowiedzieć gościa, dla którego przyszliśmy, a nie wygłaszać swoją deklarację nieuzgodnioną z mówcą. I to jedyna moja krytyka pod adresem jego wystąpienia. No, może jeszcze mówił zbyt szybko i źle go było słychać. Odsłuchałam go więc jeszcze raz, na spokojnie – i rozumiem, że nam, katolikom, trudno i przykro jest słuchać tak ostrej krytyki, ale walnijmy się w piersi: czy te słowa nie były prawdziwe?
—stwierdziła.
Roża Thun nie widzi też nic złego w rozlepianym przez środowiska LGBT wizerunku Maryi tęczową aureolą. Dla nie wygląda ładnie.
Są ludzie, którzy tęczę specjalnie sobie ulubili. I pewnie Matkę Boską też, skoro wpisali się tęczą w jej aureolę. Przecież śpiewamy podczas mszy świętych: „Chroń nas, chroń nas, Królowo Pokoju!”, więc czemu wywołujemy wojnę i zakazujemy innym dostępu do tej Królowej?
—podkreśliła europosłanka PO.
Trzeba przyznać, że to dość absurdalny argument, ale doskonale wpisuje się w retorykę opozycji, która nie chce bronić tego co dla Polaków święte, za to chętnie opowiada o tym, że jesteśmy za mało nowocześni i europejscy.
CZYTAJ TEŻ:
ann/”Gazeta wyborcza”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446143-thun-broni-kozlowskiej-jazdzewskiego-i-teczowej-matki-bozej