Leszek Jażdżewski nie przestaje podgrzewać atmosfery po swoim wystąpieniu na Uniwersytecie Warszawskim, które poprzedziło „wykład” Donalda Tuska. Skrupulatnie wykorzystuje swoje pięć minut sławy. Teraz swoimi – jakże ważnymi – przemyśleniami podzielił się na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jażdżewski brutalnie atakuje Kościół, a na sali ks. Kazimierz Sowa. Oburzeni internauci pytają: też klaskał? Obronił Kościół?
Jak sam stwierdził, wykorzystał swoje wystąpienie na zarysowanie nowej wizji polityki, a to, co powiedział, było „uderzeniem w samo centrum układu, który negatywnie cementuje polskość”.
Układu między władzą a Kościołem. Postanowiłem zaatakować tego kluczowego wroga nowoczesności
– oświadczył Jażdżewski, dodając, że tak naprawdę to mówił o… krzyżu.
W pewnym sensie czuję się obrońcą krzyża. Przed tymi, dla których krzyż to po prostu poręczna broń. (…) Uważam, że tę walkę nie krzyżem, ale o krzyż trzeba stoczyć. Moim zdaniem ci, którzy teraz posługują się krzyżem, nie mają do tego prawa, są głęboko niemoralni i zdemoralizowani
– stwierdził Leszek Jażdżewski.
Przekonywał, że Kościół jako instytucja to kolos na glinianych nogach. W jego ocenie to realna siła polityczna z przyspawaną do siebie jedną formacją ideologiczną, co tworzy najszybszą drogę do laicyzacji społeczeństwa. Tak, jak miało to miejsce w Irlandii czy Hiszpanii.
Zachwycał się, że w istotnym momencie wprowadził do dyskusji temat, który jest „kluczem do tektonicznego, cywilizacyjnego podziału przebiegającego przez Polskę” - czyli podziału na Polskę otwartą i Polskę zamkniętą w kokonie „naszyzmu”.
Oświadczył, że miał na celu napiętnowanie „obłudy i hipokryzji”, którą Polaków karmią politycy pozostający w tyle za „liberalizującym się społeczeństwem”.
W końcu ktoś powiedział o polityce językiem nowego pokolenia. Językiem radykalnej prawdy, bez owijania w bawełnę, bez ściemniania
– przekonywał Jażdżewski.
Nie mogło zabraknąć także laurki dla Donalda Tuska. Jażdżewski przyznał, że jest mu wdzięczny za to, że ten „stanął po stronie wolności słowa w przestrzeni uniwersyteckiej”. Tłumaczył, że wykład Tuska wcale nie był wezwaniem do broni, a nakreśleniem perspektywy skierowanej w przyszłość przy równoczesnym pozostawieniu otwartych drzwi.
Nie zapomniał także podkreślić, że Tusk to najwybitniejszy dziś polityk, ale nie wie, czy Polska jest gotowa na jego powrót i przyjęcie idei, o których mówił na UW.
Kibicuję Donaldowi Tuskowi i mam nadzieję, że wróci do polskiej polityki, bo to by radykalnie podniosło jej jakość
– mówił.
Jażdżewski stwierdził także, że swoim wystąpieniem sprowokował PiS i całą „prawicowo-nacjonalistyczną sferę” do reakcji. Dodał, że on sam uważa, że stanął po stronie prawdy i przeciwko hipokryzji.
Przeciwstawiłem się powszechnie obowiązującej obłudzie. (…) Coś się zaczyna podsumowywać. Mam wrażenie, że PiS jest ostatnim akordem tego, czym była III RP
– oświadczył Leszek Jażdżewski.
wkt/”DGP”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446060-jazdzewski-trwa-w-samozachwycie-czuje-sie-obronca-krzyza