Przeważnie staram się w debacie publicznej nie używać zbyt ostrych słów. Ale to co Piotr Gajdziński, były rzecznik BZ WBK zrobił rodzinie, dzieciom premiera Morawieckiego, to czyste skur…yństwo. Szkoda, że „SE” nie wykorzystał okazji, by nie wejść w to bagno.
Były współpracownik Mateusza Morawieckiego ujawnił w książce „Delfin”, że premier adoptował dwójkę dzieci. Jaką trzeba być gnidą, jak skrajnie nie mieć uczuć, żeby w taki sposób niszczyć życie dzieciom? Czy pan Gajdziński, po zbydlęceniu,jakiego się dopuścił, może jeszcze spojrzeć w lustro?
Do tej pory opinia publiczna wiedziała, że Mateusz Morawiecki ma żonę Iwonę i czwórkę dzieci. Najstarsza z całej czwórki jest Aleksandra. 23-latka studiuje finanse i zarządzanie w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej, a jednocześnie jest na drugim roku zarządzania ze specjalizacją marketing na Uniwersytecie Warszawskim. O rok młodszy Jeremiasz studiuje w Londynie na kierunku stosunki międzynarodowe. Najmłodsza z całej rodziny jest Madzia, która ma siedem lat. Ignacy jest od Magdy o rok starszy. Obydwoje chodzą do podstawówki. Dziś za sprawą pana Gajdzińskiego, b. rzecznika BZ WBK wszyscy, łącznie z jednym z dzieci dowiedzieli się, że dwójka maluchów jest adoptowana. Choć w środowisku dziennikarskim była to tajemnica poliszynela, nikt jednak nigdy nie śmiał przekroczyć granicy nieprzekraczalnej i uderzyć w dzieci. Do dziś.
Rok temu jeden z tygodników przypuścił atak na żonę premiera, prześwietlając jej majątek. Podjęto próbę wciągnięcia jej w brudne polityczne rozgrywki mimo, że pani Morawiecka od zawsze trzyma się z dala od publicznego życia, sporadycznie towarzyszy premierowi w publicznych uroczystościach. Nie było jej na przykład w Sejmie, gdy premier wygłaszał Expose, a Pani Iwona najchętniej jednak spędza czas, zajmując się domem i wychowaniem czwórki dzieci.
Rodzina Morawieckich, jest wbrew pozorom niezwykle zwyczajna. Państwo Morawieccy poznali się jeszcze w szkole podstawowej, szybko się zaprzyjaźnili, więc znają się już 40 lat. Pobrali się po obronie pracy magisterskiej. Morawieccy wakacje spędzają głównie w Polsce, można ich spotkać co niedzielę w jednym z mokotowskich kościołów. Praktycznie zawsze uczestniczą w uroczystościach ważnych dla swoich przyjaciół: ślub, chrzest czy pogrzeb. Nie ma znaczenia czy to dawni działacze „S”, przyjaciele z banku czy liczni młodzi współpracownicy. Morawieccy znani są z działalności społecznej i dobroczynnej. W wakacje na swojej działce w Dembkach organizują kolonie letnie dla dzieci z jednego z wrocławskich domów dziecka. Przez dwa miesiące zapewniają im nocleg, wyżywienie oraz nadmorskie atrakcje. Może ktoś zaatakuje szefa rządu i za to?
Kampania w Polsce jest brutalna, rządzi się swoimi prawami, ale za sprawą Gajdzińskiego właśnie osiągnęła dno i wbiła się w muł. Bardzo cieszy fakt, że politycy ponad podziałami stanęli za premierem Morawieckim i potępili takie metody. Brawo dla prezesa PSL, który miał odwagę zrobić to jako pierwszy.
Wizerunkowi premiera Morawieckiego ta historia w żaden sposób nie zaszkodzi. Wręcz przeciwnie, jako politykowi może mu tylko pomóc. Bo ktoś, kto decyduje się na adopcję zasługuje na wielki szacunek. Ta historia zaszkodzi dzieciom premiera, dzieciom, których nikt nie ma prawa wplątywać w brudną i brutalną polityczną rozgrywkę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/446014-to-co-zrobiono-dzieciom-premiera-to-skurynstwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.