Z informacji, do których dotarł portal wPolityce.pl wynika, że znajomy Włodzimierza Cimoszewicza, który pomagał byłemu premierowi w dniu potrącenia rowerzystki, mógł wprowadzić w błąd policjantów i próbować zatuszować sprawę wypadku. W rozmowie z funkcjonariuszami, którzy zastali go, gdy ten pakował uszkodzony rower do samochodu, były ochroniarz i przyjaciel Cimoszewicza miał stwierdzić, że nie doszło do żadnego wypadku, lecz do zasłabnięcia rowerzystki. Na szczęście, o wypadku na przejściu dla pieszych w Hajnówce, poinformował policjantów lekarz, który zajął się ranną 70 – latką. Ta nie chce obciążać Włodzimierza Cimoszewicza, a to oznacza, że były premier może wyjść z tej sytuacji obronną ręką.
Portal wPolityce.pl jako pierwszy poinformował, że to nie Włodzimierz Cimoszewicz zajął się ranną rowerzystką, a od zdarzenia do działań policji minęło aż trzy godziny. Sprawa wypadku zapewne nie wyszłaby na jaw, gdyby nie, jak informował dzisiaj „Super Express” , postawa lekarza, który zajął się ranną kobietą. To on zawiadomił policję. Już poniedziałek ujawniliśmy, że Włodzimierz Cimoszewicz odjechał z miejsca wypadku i nie zawiadomił policji, wzywając na pomoc swojego znajomego. Z naszych ustaleń wynika, że znajomy Cimoszewicza, który pojawił się na miejscu wypadku odwiózł potem ranną kobietę do szpitala.
To jednak nie koniec. Mężczyzna wrócił potem na miejsce wypadku i zapakował uszkodzony rower do samochodu. W tej sytuacji zastał go patrol policji, który (jak informowaliśmy już w poniedziałek) pojawił się na przejściu dla pieszych przypadkowo. Policjanci zapytali więc znajomego Włodzimierza Cimoszewicza co wydarzyło się na przejściu dla pieszych. Portal wPolityce.pl ustalił, że mężczyzna, były pracownik firmy ochroniarskiej, stwierdzić miał, że nie doszło do żadnego wypadku, ale do zasłabnięcia rowerzystki. To ważny moment. Gdyby nie informacja lekarza, o wypadku prawdopodobnie nikt by się nie dowiedział. Dlaczego? Świadczy o tym postawa samej poszkodowanej. Wypytywana przez lekarza i policjantów o szczegóły wypadku nie obciążała byłego premiera. Z trudem udało się uzyskać od niej informację kto spowodował wypadek.**
Ewidentnie kryła Włodzimierza Cimoszewicza. Nie chciała rozgłosu i widać było, że nie chce skrzywdzić byłego premiera. Dlaczego? Może tę panią czymś przekonali?
– zastanawia się nasz informator.
CZYTAJ TAKŻE:Policja przypadkowo dowiedziała się o wypadku Cimoszewicza? Funkcjonariusze z Podlasia odmawiają komentarza
Z naszych ustaleń wynika, że próba oszukania policjantów znajduje się w protokole policyjnym, który trafił już do prokuratury.
Próbowaliśmy się skontaktować z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Niestety bez skutku. Prokuratorzy z Białegostoku, którzy prowadzą sprawę wypadku zastanawiają się nad postawieniem zarzutów byłemu premierowi w związku z oddaleniem się Cimoszewicza z miejsca wypadku. Z naszych informacji wynika, że sprawa nie jest przesądzona, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę postawę samej pokrzywdzonej, która prawdopodobnie nie będzie obecnie chciała obciążać byłego premiera i kandydata Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego.
WB
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/445742-nasz-news-znajomy-cimoszewicza-oszukal-policje-ws-wypadku?fbclid=IwAR3t8WpKs3qbSAbb32YWckCfuYQpd9EwbQcMz193Fcf5BM4bmbWdgO9CEAg