Nie mam wiele do dodania do tekstu Kondrada Kołodziejskiego, który odniósł się do awantury o tęczową aureolę na obrazie Matki Bożej. Ja całą akcją jestem zażenowany i…znudzony.
Gówniarskie chwyty obrażające moją wiarę (tym razem chodzi o obrazę świętości dla katolika, a nie o uderzenie w konkretnych duchownych) nie dotknęły mnie nawet na milimetr. Mimo tego, że jestem wiecznie potykającym się i błądzącym wyznawcą Jezusa z Nazaretu, to moja wiara jest na tyle mocna, że nie jest mnie w stanie obrazić performance zblazowanego błazna. Tym bardziej uważam, że wchodzenie do domu kogoś takiego o 6 rano przez policję jest darmową reklamą i czymś, czego każdy prowokator pragnie. Sławy w prasie zagranicznej, co już ma miejsce. „Można też to wszystko po prostu przeczekać. Za dwa dni nikt nie będzie pamiętał o tęczowej aureoli ani o bananach. Stado będzie już się ekscytować czym innym. Jak dzieci.”- pisze Kołodziejski, z którym w pełnej rozciągłości się zgadzam.
Jednocześnie pragnę zwrócić uwagę na jeden istotny szczegół całej awantury, której miałem nawet nie komentować, bo ma ona wymiar dla mnie bananów w ustach celebrytów. Jednak do komentarza zmusza mnie reakcja Palikota w wersji light, czyli Roberta Biedronia.
Wiosna złoży na jesieni projekt nowelizacji kodeksu karnego znoszącej art. 196 dot. obrazy uczuć religijnych - tak, by w Polsce nikt już nie był ścigany dlatego, że jacyś talibowie próbują na tym zbijać kapitał religijny czy polityczny.
powidział lider Wiosny. Nie będę się odnosił do prostackich słów o talibach ( przypominam, że chodzi o totalniaków z Afganistanu, którzy chronili ludobójcę Osamę Bin Ladena) tego, pożal się Boże, reformatora polskiej lewicy. Ważniejsze są słowa Biedronia o potrzebie likwidacji artykułu o obrazie uczuć religijnych. Pokazują prawdziwe oblicze jego lewicowego ruchu.
Ja również jestem zwolennikiem zniesienie tego paragrafu. Nie dlatego, że lubię patrzeć jak hejterzy plują na moją wiarę (choć pamiętajmy, że Jezus zapowiedział nam, że tego zawsze będziemy doświadczać). Jestem przeciwnikiem tego paragrafu, bowiem nie tylko produkuje on kolejnych artystów wyrosłych na taniej chrystofobii, ale uważam, że wolność słowa jest wartością nadrzędną. Również wolność do obrażania innych. Nie podoba mi się sytuacja, gdy to prokurator i sędzia decydują gdzie leży granica urażenia czyiś uczuć. To nonsens z samego założenia, bowiem uczucia nie są obiektywne. Każdy ma inną wrażliwość i każdego obraża co innego. Danie władzy do rąk tak silnej broni jak ocenianie skali obraźliwości słów, jest zbyt niebezpieczne. Widzimy co dzieje się w krajach zachodniej Europy, gdzie wyroki sądowe są przepuszczane przez filtr poprawności politycznej.
Dlatego jestem przeciwnikiem karania za pomocą kodeksu karnego zarówno za obrazę uczuć religijnych jak i uczuć mniejszości seksualnych czy rasowych. Zostawmy takie spory sądom cywilnym.
Biedroń nie jest jednak żadnym wolnościowcem. Jego partner niedawno przyznał otwarcie, że chce karania Polaków za homofobię. Czym jest homofobia? Tym, czym uznają środowiska gejowskie. Plan Biedronia jest więc prosty. Wybić z rąk katolików paragraf chroniący ( tylko złudnie oczywiście) ich uczucia i pozostawić z taką ochroną wyłącznie bliskie sobie środowiska. To coś więcej niż obłuda i hipokryzja. To wojenny plan. Plan nie liberała, ale kogoś szykującego prywatną vendettę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/445643-likwidacja-ochrony-uczuc-religijnych-i-mowa-nienawisci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.