Nie wierzę w to, że Donald Tusk nie znał absolutnie treści wystąpienia pana Leszka Jażdżewskiego. Jestem przekonany, że było to precyzyjnie zaplanowane. Miało to przede wszystkim charakter polityczny, ale także ideologiczny, natomiast red. Jażdżewski w tym co powiedział, odwoływał się do stylistyki ateistycznych broszurek z czasów stalinizmu – mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jan Maria Jackowski, senator Prawa i Sprawiedliwości.
Nie milknie burza po skrajnie antyklerykalnym wystąpieniu redaktora naczelnego „Liberté” Leszka Jażdżewskiego, który przemawiał 3 maja na Uniwersytecie Warszawskim przed Donaldem Tuskiem. Widzimy również, że przy tej okazji Robert Biedroń, organizując konferencję pod Jasną Górą, próbuje na nowo zaistnieć ze swoimi hasłami „rozdziału Kościoła od państwa” i drwinami o „klękaniu władzy przed biskupami”.
Skąd ten antyklerykalizm? O komentarz poprosiliśmy senatora PiS Jana Marię Jackowskiego.
Niewątpliwie mamy do czynienia z ideologiczną ofensywą fundamentalizmu antykatolickiego i chrystianofobii, rozumianej nie tylko jako zwalczanie Kościoła katolickiego, ale również wymazywania wartości chrześcijańskich z przestrzeni publicznej. Jest to fragment szerszej strategii polegającej na tym, żeby wypchnąć religię – przede wszystkim katolicyzm - z przestrzeni publicznej, a co najwyżej tolerować ją w wymiarze czysto prywatnym
– ocenił w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Wyraźnie widać, że trwa próba wykorzystania nastrojów, które są pokłosiem filmu „Kler” i klimatu czynionego ostatnio wokół Kościoła katolickiego. Stratedzy, którzy promują taki punkt widzenia, wykorzystują sytuację, że odchodzenie społeczeństw dobrobytu od sprawdzonych przez pokolenia wartości oraz takie zjawiska jak permisywizm i relatywizm moralny zmieniają nawyki kulturowe społeczeństwa, w tym Polaków. Stąd daje to pewną pożywkę, na której próbuje się zbić również kapitał polityczny
– podkreślił.
Senator Jackowski odniósł się również do postawy Donalda Tuska, który przemawiał na Uniwersytecie Warszawskim razem z Leszkiem Jażdżewskim.
Nie wierzę w to, że Donald Tusk nie znał absolutnie treści wystąpienia pana Leszka Jażdżewskiego. Jestem przekonany, że było to precyzyjnie zaplanowane. Miało to przede wszystkim charakter ideologiczny i polityczny, natomiast red. Jażdżewski w tym co powiedział, odwoływał się do stylistyki antyreligijnych broszur spod znaku Jamieljana Jarosławskiego, organizatora walki z religią w czasach stalinowskich, założyciela dziennika „Ateist”, miesięcznika „Bezbożnik ” oraz Związku Wojujących Bezbożników propagującego ateizm. To nic nowego, takie poglądy były już głoszone prawie sto lat temu.
– stwierdził.
Warto wspomnieć, że Donald Tusk miał od początku swojej aktywności publicznej problem z polskością, przypomnę jego słynny tekst publicystyczny jeszcze z lat 80. Jeżeli chodzi o jego stosunek do Kościoła, to również jest „specyficzny”. Przywiązanie do Kościoła deklarował w okresie kampanii wyborczych, Współzałożyciel PO Jacek Merkel twierdził nawet publicznie, że ślub kościelny wziął, bo chciał zostać premierem.
– dodał.
Poprosiliśmy również naszego rozmówcę o ocenę takich głosów, jak reżysera Andrzeja Saramonowicza, który widzi w redaktorze naczelnym „Liberté” nową gwiazdę opozycji, czy też Michała Broniatowskiego (szefa warszawskiego biura Politico, znanego jako twórca „małej instrukcji polskiego Majdanu), który twierdzi, że Jażdżewski powiedział publicznie to, co inni liberałowie i tak „szepczą do swoich znajomych”. Czy taka postawa, jaką zaprezentował Jażdżewski, ma rzeczywiście potencjał wśród wyborców?
To są klimaty „”warszawki” i krakówka”, czyli „salonów” wielkomiejskich. To typowe podejście tych, którzy uważają się za lepszych, za elity. Oczywiście, to się tak wprost nie przekłada na nastroje społeczne. Te grupy są oderwane od realnych problemów szerokich kręgów społecznych.
– odparł polityk PiS.
Trwa więc próba polaryzacji, co już miało miejsce, na przeciwstawienie Polski solidarnej – Polsce liberalnej. Ta liberalna jest atrakcyjna dla sytych, bogatych i wykształconych; ma się realizować kosztem tych ludzi, którym niekoniecznie dobrze się wiedzie i nie mają takich możliwości zapewnienia sobie odpowiedniego statusu materialnego i społecznego. Tutaj ten podział bardzo wyraźnie widać. Ci syci i bogaci - zgodnie z obecną koniunkturą i modą - z założenia mają być, jeżeli nie antyklerykalni, to przynajmniej sceptyczni w stosunku do Kościoła katolickiego.
– mówił.
Myślę więc, że redaktor Broniatowski oddaje prawdziwie, że jest takie nastawienie i sądzę, że w tej chwili w Koalicji Europejskiej, a przynajmniej w niektórych środowiskach, które ją tworzą, panuje popłoch. Z jednej strony klaskali na tym słynnym spotkaniu, które w moim odczuciu było typową kampanią promocyjną dla pana Leszka Jażdżewskiego, a głównym promotorem był Donald Tusk. Ale gdy zorientowali się, że może im to zaszkodzić w kampanii wyborczej, próbują się wycofywać z tego rakiem. Sondowali bowiem, na ile można sobie pozwolić. Gdyby reakcja społeczna była inna, to wtedy nie byłoby tych krokodylich łez.
Not. ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/445480-jackowski-nie-wierze-w-to-ze-tusk-nie-znal-tresci-wykladu