Świat dowiedział się w końcu, kim jest Leszek Jażdżewski. Bawi mnie, gdy słyszę, że „przecież każdy wiedział, jaki on jest i jakie miał poglądy”. Z całym szacunkiem, ale nie „każdy”. Właściwie, to nawet mało kto. Ale nie uwierzę, że Donald Tusk nie wiedział, że nie miał pojęcia, choćby z grubsza, o czym redaktor z Liberte! chce mówić.
Politycy to jednak niewdzięczne istoty. Najpierw chłopa nakręcili, dali szansę, jakiej do tej pory nie miał. Posłuchali, nawet poklaskali, a jak zrobił się konkretny dym, to się odcinają. Normanie, to może nawet by się nie odcięli, ale mamy kampanię wyborczą, a to czas szczególny i własne poglądy lepiej schować, gdy się nie opłacają.
CZYTAJ TAKŻE: Jażdżewski brutalnie atakuje Kościół, a na sali ks. Kazimierz Sowa. Oburzeni internauci pytają: też klaskał? Obronił Kościół?
Tusk coś gada o „energicznym wykładzie”, ale minę ma skwaszoną. Wie dobrze, że Jażdżewskiego poniosło, że sytuacja, w której katolików porównuje się do świni w błocie jest nie do obrony. Schetyna mówi, że nie do końca mu się to czy tamto w tym przemówieniu podobało, ale prawdziwy dramat przeżywa „konserwatywna kotwica” Koalicji Europejskiej Władysław Kosiniak - Kamysz. Ten odcina się zdecydowanie, zdecydowanie bardziej niż klaskał. Cała Polska widziała, teraz trzeba to jakoś wytłumaczyć.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Prezes PSL: Odcinam się od słów pana Jażdżewskiego. Nie ma zgody na atakowanie wspólnoty Kościoła katolickiego
Trzeba być bardzo naiwnym, by widzieć w całym tym zajściu tylko przypadki. To był misterny plan, ale nie wyszedł, bo Jażdżewskiego poniosło za bardzo. Szef Liberte! zasłaniał się potem tekstem, który sobie napisał, że nie było w nim tego wszystkiego, co mu się teraz zarzuca. Warto spojrzeć na to, co napisał, a potem posłuchać tego, co powiedział, bo nie jest to to samo. Niby różni się tylko w szczegółach, ale wersja mówiona została doprawiona już taką zajadłością, że cała zamierzona „subtelność” zniknęła. Pozostał tylko cep, którym Jażdżewski lał katoli na oślep i chyba mu się to nawet podobało, co podkreślał kokieteryjnymi uśmieszkami.
Polityka to trudna gra. Jak się ktoś podpala, nie wytrzymuje ciśnienia, to wypada z gry. Jażdżewskiego już więc nie ma. A miał być przecież kimś, kto pod skrzydłami Tuska wślizgnie się w miejsce, które teraz na scenie mości sobie Robert Biedroń. Ale nic to, będzie kolejny. Też powie to, czego „dorosłym” politykom nie wypada. Jak przegnie trochę, to się wytłumaczy niedoświadczeniem, a jak za bardzo, to się najwyżej od niego odetnie. Zdecydowanie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/445312-czy-wszyscy-juz-sie-odcieli-od-jazdzewskiego-dlaczego