No, teraz to już nikt nie może podejrzewać Grzegorza Schetyny o brak skromności, a tym bardziej o jeszcze jakieś inne braki. Chłop chwycił prędko za długopis i kartkę, zmarszczył spracowane nieustannym myśleniem czoło, a reszta poszła, jak z płatka. I wyszło 100 miliardów złotych. Ani milion więcej, ani pięć milionów mniej. Ot, 100 miliardów i basta! Tyle właśnie ci utracjusze pod wodzą Kaczyńskiego, Szydło i Morawieckiego przeputali w Brukseli narażając się głupim gadaniem najbliższym powiernikom politycznym Schetyny, a najpewniej i Tuska, bo choć dwaj ci wybitni mężowie bardzo skromnego zaufania nawzajem się nie cierpią, to jednak podczas kreciej roboty dla dzisiejszej Polski są jednomyślni i jednowściekli. Drugi z tych, powiedzmy dżentelmenów, robił głupie miny podczas wypocin swego przedmówcy na Uniwersytecie Warszawskim, udając, że w ogóle nie miał pojęcia skąd on się tu w ogóle znalazł i co będzie wygadywał. Przecież takie spędy organizują się same i nie mają żadnych wcześniejszych programów, nie mówiąc już o uzgodnieniach. Natomiast pierwszy z nich rzucił na stół sumę 100 miliardów. On, Grzegorz Schetyna z łatwością ją wyrwie z rąk przyszłej Komisji Europejskiej, choć nie ma najmniejszego nawet pojęcia o jej składzie personalnym, ponieważ paru gości, choć do wyborów kilka tygodni, wyrywa sobie z gardła zdobycz, która jeszcze do przełyku nie trafiła.
Panie Grzegorzu! Czemu tak skromnie? Wszak z równą wprawą może Pan dysponować sumą o wiele wyższą! Tym bardziej mając świadomość, że wygrana pańskiego przymierza w tych i jesiennych wyborach pisana jest raczej na wodzie, zresztą porządnie zanieczyszczonej. A i przymierze jest tak samo święte, a przede wszystkim tak samo szczere, jak to z 1815 roku. Zatem może Pan zupełnie śmiało w kolejnych wystąpieniach powiększać owe sto miliardów o dowolne kwoty, albowiem nigdy nikt się do Pana nie zgłosi z żądaniem realizacji. Rozważmy jednak i taki wariant, o jaki dopominał się Marshal McLuhan. Czyli, że prawdziwe przewidywanie przyszłości polegać musi i na tym, że nasze prognozy mogą się nie sprawdzić. I dopiero wówczas mamy przewidywania pewne. W związku z tym – istnieje całkowita pewność, że owa hipotetyczna kwota 100 miliardów złotych rozpłynęłaby się w Waszych spracowanych dłoniach tak szybko, jak do Was by trafiła. W akcjach typu szacher macher, macie osiągnięcia wybitne, dorównujące tym z okresu tzw. transformacji ustrojowej. Na dowód słuszności takich przewidywań powołaliście przecież do przymierza najwybitniejszych specjalistów w tej dziedzinie. Lista nazwisk dawnej komuny jest przecież przez Pana preferowana z przekonaniem i nabożeństwem. Wzywam więc na koniec – odwagi! 200 miliardów brzmi o wiele lepiej, a jest tak samo wiarygodne, jak 100. Śmiało.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/445185-schetyna-to-skromny-facet-tylko-100-miliardow