Donald Tusk odniósł niewątpliwy sukces osobisty. Ale co Polska na tym zyskała?
Zanim 3 maja 2019 r. usłyszymy zbawcę Polski i Europy, zanim poznamy jego wizje przyszłości i rewizje przeszłości, przyjrzyjmy się samej postaci i korzeniom Donalda Tuska. Korzeniom skomplikowanym i dość typowym dla kogoś wywodzącego się z Gdańska czy Pomorza. „Dzieci nauczyły się od pani niemieckiego?” – spytał w marcu 2008 r. dziennikarz gdańskiej „Gazety Wyborczej”, Roman Daszczyński, matkę Donalda Tuska – Ewę Tusk – Ochelską. „A gdzie tam! Wciąż świetnie mówię po niemiecku, ale nie chciały. Mogły też nauczyć się języka od mojej mamy. (…) Dopiero pod koniec ogólniaka [Sonia, siostra Donalda] przyszła powiedzieć, że chce się poduczyć, bo może by poszła na germanistykę”. „Syn nauczył się niemieckiego?” – pytał dziennikarz. „Tak, ale później niż Sonia, gdy już studiował historię” – mówiła Ewa Tusk.
Język niemiecki i niemieckość w rodzinie obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej i byłego premiera RP były obecne właściwie zawsze. I często może nawet wcześniej niż polski oraz polskość. Jak na rok przed śmiercią mówiła Ewa Tusk, jej „mama i babcia chciały [po zakończeniu wojny wyjechać do Niemiec], w końcu były Niemkami. Obie jednak zostały w Gdańsku, bo tata [Franciszek Dawidowski] stanowczo powiedział, że nigdzie nie pojedzie. (…) Ja chciałam wyjechać, bo dzieci w szkole swastyki na tornistrze mi rysowały. Słabo mówiłam po polsku, więc przedrzeźniały mnie. Uratowała mnie wtedy moja nauczycielka pochodząca z Wilna, dobra, kochana. (…) W 1950 roku, gdy skończyłam szkoły, po polsku mówiłam, jakbym z Warszawy przyjechała”. To oznacza, że w domu rodzinnym Ewy Tusk mówiło się po niemiecku. Jej ojciec, a dziadek Donalda Tuska, Franciszek Karol Dawidowski (1906 – 1982) był synem Leona Dawidowskiego i Julianny Czai (ur. 1882). Ale matka Ewy Tusk była Niemką – nazywała się Anna Gertrude Liebke (1908 – 1997) i była córką Ottilii Johanny Krause (ur. 1879) oraz Alberta Franza Liebke (ur. 1879).
Jak opowiadała Ewa Tusk, Albert zginął na froncie rosyjskim w lutym 1915 r. Matka Donalda Tuska wymienia jednak miejscowość Kamion, co może wskazywać na wieś koło Żyrardowa, gdzie w latach 1914-1915 toczyły się walki niemiecko-rosyjskie, m.in. z użyciem gazów bojowych. Brat Anny Liebke – Artur, czyli syn Alberta, zginął w kwietniu 1942 r., podobno blisko miejsca, gdzie kula uśmierciła jego ojca. Anna Dawidowska z domu Liebke, pracowała jako korektorka w niemieckiej gazecie w Sopocie, a polskiego zaczęła się uczyć dopiero po wojnie, gdy miała już 38 lat. „Mówiła ze złym akcentem, myliła końcówki” – wspominała w 2008 r. jej córka Ewa, matka Donalda Tuska.
W domu Donalda Tuska seniora, ojca byłego premiera RP, mówiło się i po niemiecku, i po polsku. Dziadek obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej, Józef Tusk (1907 – 1987), był synem Józefa Tuska (1870-1910) i Augustyny Adamczyk (1870 – 1962). Ożenił się z Julianną Jeżewską (1904-1970), z którą miał pięcioro dzieci: Donalda (ojca byłego premiera RP; 1930 - 1972), Eleonorę, Ewę Marię, Bronisława i Rajmunda.
Żyjący krewni Donalda Tuska twierdzą, że 1 września 1939 r. jego dziadek Józef Tusk najpierw się ukrywał, a potem zgłosił na policję i został aresztowany. Ale z aresztu wyszedł i następnie pracował jako robotnik rolny u różnych bauerów. 19 marca 1940 r. Józef Tusk znalazł się w obozie Stutthof, gdzie pracował przy równaniu wałów ochronnych w Reimerswalde, a potem w stoczni Schichaua w Elblągu. W sierpniu 1941 r. Józef Tusk miał zostać przywieziony do gdańskiego gestapo, a stamtąd przeniesiony do obozu Neuengamme koło Hambugra. O pobycie Józefa Tuska w obozie nie ma żadnych informacji. Wiadomo tylko, że został zwolniony 26 sierpnia 1942 r. Pracę znalazł w fabryce Schatza, u którego zatrudniona była już jego żona.
2 sierpnia 1944 r. Józef Tusk został wcielony do 328 zapasowego batalionu szkoleniowego grenadierów, czyli do jednostki Wehrmachtu. We wrześniu 1944 r. został on przekształcony w 328 Grenadier-Ersatz-und Ausbildungs-Bataillon. W życiorysie z 1948 r., przechowywanym w gdańskim oddziale Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych, Józef Tusk napisał: „25 sierpnia 1944 roku Niemcy wysłali mnie do Niemiec na roboty przy budowie okopów i pracowałem przy budowie bunkrów, rowów przeciwpancernych itd”. Eleonora Gurkowska, córka Józefa Tuska, w sierpniu 2006 r. opowiadała dziennikarce Barbarze Szczepule, że ojca „wysłano chyba na front wschodni, do Kurlandii, bo jeszcze z Nowego Portu mama dostała od niego wiadomość, że takie pogłoski krążą wśród nowo powołanych”. A „z tej Kurlandii przerzucono ojca statkiem do Danii i tam gdzieś - gdzie, nie wiadomo - zaraz dostał się do niewoli angielskiej czy amerykańskiej”.
W lipcu 2006 r. Donald Tusk otrzymał z archiwum brytyjskiego Ministerstwa Obrony informację, że „Józef Tusk, urodzony 23 marca 1907 roku w Gdańsku, syn Józefa, nie figuruje w żadnym wykazie”, choć wcześniej członkowie rodziny twierdzili, że trafił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Ewa Tusk mówiła w 2008 r. Romanowi Daszczyńskiemu: „Teść uciekł z Wehrmachtu do polskiego wojska”. Co się więc działo z Józefem Tuskiem po 24 listopada 1944 r., kiedy to – jak wynika z zapisu w niemieckim archiwum - przestał być żołnierzem Wehrmachtu? Czy był jeńcem wojennym zatrzymanym przez Brytyjczyków? Do Sopotu Józef Tusk wrócił w październiku 1945 r. We wrześniu 2006 r. Donald Tusk twierdził: „Myślę, że dziadek Józef był polskim patriotą. We wrześniu 1939 r. nie wyrzekł się polskości, za co kilka lat przesiedział w hitlerowskich obozach. W 1945 roku wrócił do Polski i nigdy nie myślał o emigracji, choć przecież mógł wyjechać. Myślę, że jest to typ patriotyzmu, którego moi przeciwnicy polityczni nie rozumieją, bo po prostu rozumieć nie chcą”.
Żeby być wcielonym do Wehrmachtu, tak jak Józef Tusk, trzeba było się znaleźć na Niemieckiej Liście Narodowościowej – Deutsche Volksliste. Część historyków twierdzi, że wpis na listę narodowościową był dla Kaszubów przymusowy. Zwykle Volkslistę podpisywał ojciec jako głowa rodziny i obowiązywała ona członków rodziny. Volkslista obejmowała cztery grupy: Reichsdeutscher (osoby działające przed wojną jako mniejszość niemiecka w Polsce), Deutschstaemmige (osoby przyznające się do narodowości niemieckiej), Eingedeutschte (autochtoni i Polacy niemieckiego pochodzenia) oraz Ruecktgedeutschte (spolonizowani Niemcy oraz Polacy zakwalifikowani jako wartościowi rasowo). W Wolnym Mieście Gdańsku osoby posiadające obywatelstwo gdańskie automatycznie zostały uznane za Niemców po 1 września 1939 r. Ale pod koniec wojny i ich wzywano do wpisywania się na Volkslistę. „Volksdeutschostwa żadnego nigdy nie przyjmowałem” – napisał Józef Tusk w życiorysie z 1948 r. W wywiadzie z marca 2008 r. Ewa Tusk wspomina o „czwartej grupie” swego ojca Franciszka Dawidowskiego. Czy to może oznaczać czwartą grupę Volkslisty?
Juliannę Tusk z d. Jeżewską, żonę Józefa Tuska, tego samego dnia, kiedy aresztowano jej męża, czyli 1 września 1939 r. wyrzucono z mieszkania, razem z małymi dziećmi. Trójkę dzieci przygarnęli krewni, zaś Donald, ojciec późniejszego premiera i Eleonora zostali z matką. Po kilku miesiącach Julianna Tusk została zatrudniona jako księgowa w fabryce Gerharda Schatza, produkującej perfumy i mydło. Zamieszkała wtedy w suterenie budynku fabrycznego, dokąd ściągnęła wszystkie dzieci. Brakuje informacji, czy babka Donalda Tuska dostałaby pracę w niemieckiej fabryce, na stanowisku, gdzie trzeba było biegle posługiwać się niemieckim, bez przynależności do którejś z grup Niemieckiej Listy Narodowościowej.
Wedle rodzinnego przekazu drugi dziadek Donalda Tuska, Franciszek Dawidowski, 1 września 1939 r. schował się w studni, gdzie przesiedział tydzień. Córka Ewa, matka Donalda Tuska, opuszczała mu jedzenie na sznurku. Gdy się ujawnił, skierowano go na przymusowe roboty do stoczni, a potem do Kętrzyna, gdzie – jak wspominała Ewa Tusk – „pracował jako robotnik przy budowie Wilczego Szańca”. Musiało to być w końcówce 1940 r. lub w 1941 r. gdyż wtedy ruszyły wielkie prace w kompleksie Wolfschanze. „Doszło do katastrofy budowlanej, bodajże zawalił się jakiś sufit. Wśród rannych był mój tatuś, położyli go w szpitalu polowym. Stracił oko, miał zmiażdżoną nogę. Któregoś dnia cały personel medyczny zaczął zachowywać się tak, jakby szedł na defiladę. I nagle - do sali wchodzi Hitler. Sala była duża, a on chodził od łóżka do łóżka i podawał chorym rękę. Tata leżał obok kolegi Polaka. Obaj powiedzieli sobie, że za żadne skarby nie podadzą Hitlerowi ręki, więc udawali umarlaków. Tata zezował tylko przez przymrużone oko, co się dzieje. Hitler podszedł do jego łóżka, lekko się nachylił, zobaczył, że stan jest ciężki, i tylko poklepał tatusia po ramieniu” – mówiła w 2008 r. Ewa Tusk Romanowi Daszczyńskiemu.
Ewa Tusk opowiedziała też o Marii Dawidowskiej, siostrze ojca, która zginęła 30 stycznia 1945 r. Była na pokładzie statku „Wilhelm Gustloff”, storpedowanego przez sowiecki okręt. Ewa Tusk mówiła: „Nie [uratowała się]. Ani ona, ani trójka jej małych dzieci. Ocalał tylko jej najstarszy syn, ale imienia nie pamiętam. Po wojnie mieszkał w Niemczech, podobno już nie żyje”. Jest bardzo mało prawdopodobne, a wręcz niemożliwe, żeby Polka z czwórką dzieci znalazła się wśród pasażerów MS Wilhelm Gustloff, gdzie na pokładzie byli m.in. gestapowcy, członkowie NSDAP, policjanci, żołnierze, pracownicy niemieckiej administracji. Polskich cywilów tam nie było. Jeśli nie Maria Dawidowska była w styczniu 1945 r. z jakichś powodów ważna dla uciekających Niemców, to jej mąż, o którym jednak nic nie wiemy i o którym członkowie rodziny nie wspominają. Generalnie niewiele wiemy o rodzinach Tusków i Dawidowskich przed wojną, w jej trakcie oraz krótko po jej zakończeniu. Po wojnie mogli się znaleźć w Niemczech, i to nie tylko ze względu na niemieckie korzenie babki Donalda Tuska - Anny Liebke. Zresztą siostra ojca Donalda Tuska, Eleonora Gurkowska, do Niemiec się przeniosła.
Donald Tusk zawsze podkreślał specyfikę kulturową i narodowościową Gdańska i Sopotu oraz dużej części Pomorza. Często mówił, że jest przede wszystkim gdańszczaninem, ewentualnie Kaszubem. Aktywnie włączył się w tworzenie mitologii gdańskości i kaszubskości jako odmiennej formacji kulturowej - ponadpaństwowej i niepolskiej, na przykład podczas spotkania z pisarzem Guenterem Grassem czy z ówczesną szefową Związku Wypędzonych, Eriką Steinbach. W Niemczech Donald Tusk był traktowany jako ktoś, kto z powodu korzeni i rodzinnych doświadczeń jest bardziej do przyjęcia niż każdy inny polski polityk.
W kwietniu 2014 r. były ważny działacz Platformy Obywatelskiej Paweł Piskorski oświadczył, iż był świadkiem, jak na początku lat 90. Kongres Liberalno-Demokratyczny Donalda Tuska dostawał pieniądze z Niemiec, a konkretnie milion marek od CDU. Zaraz po tym Krzysztof Wyszkowski, działacz antykomunistycznej opozycji i na początku lat 90. członek KLD zaczął mówić o związkach Donalda Tuska z niemieckim wywiadem – BND. Wyszkowski złożył nawet 4 marca 2016 r. zawiadomienie do prokuratora generalnego „o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zdrady głównej na rzecz RFN przez Donalda Tuska; dowód: pobieranie pieniędzy od BND”. Inny były działacz PO, Janusz Palikot, oskarżył z kolei Tuska, że przed 2005 r. był szkolony przez specjalistów pracujących dla CDU, i po to wyjeżdżał do Niemiec.
Wiele poszlak wskazuje na to, że od początku swej drugiej kadencji jako premiera RP, czyli od listopada 2011 r. Donald Tusk przymierzał się do objęcia ważnej funkcji w instytucjach Unii Europejskiej, mimo że oficjalnie temu zaprzeczał, np. 11 czerwca 2013 r. w TVN 24. Promotorem Tuska stała się mająca z kolei polskie korzenie (ze strony ojca) kanclerz Niemiec Angela Merkel. Polityka Tuska jako premiera już w pierwszej kadencji była szeroko otwarta na Niemcy. W drugiej kadencji, a konkretnie 28 listopada 2011 r. w Berlinie, ówczesny szef MSZ Radosław Sikorski wygłosił przemówienie domagając się od Niemiec przewodnictwa w Europie. Takie wystąpienie nie mogło nie być skonsultowane z Tuskiem. W związku z perspektywą objęcia ważnego stanowiska w UE po listopadzie 2011 r. właściwe żadna ważna decyzja rządu Tuska nie była sprzeczna z interesem Niemiec. Czasem było to niekorzystne dla Polski, jak w wypadku polskich stoczni, który upadły, podczas gdy niemieckie były chronione i udzielano im pomocy publicznej.
Aż do agresji Rosji na Krym żadna ważna decyzja Donalda Tuska jako premiera nie mogła być wroga wobec Moskwy, jeśli Berlin tego nie chciał, a przeważnie nie chciał. Dowodzi tego choćby postępowanie Tuska po katastrofie smoleńskiej, uznawanie Rosji za państwo w pełni demokratyczne podczas wizyty w Polsce 6 grudnia 2010 r. ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Czy dla zmotywowania i usatysfakcjonowania Tuska jako „przyjaciela Niemiec” przyznano mu najważniejsze niemieckie nagrody: 13 maja 2010 r. – Nagrodę im. Karola Wielkiego (laudacja Angeli Merkel), 10 listopada 2011 r. – Nagrodę „Złotej Wiktorii dla Europejczyka Roku”, 31 maja 2012 r. – Nagrodę im. Waltera Rathenaua (laudacja Angeli Merkel)? Największą nagrodą dla Donalda Tuska było stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, które Angela Merkel wynegocjowała dla niego w pierwszej połowie 2014 r. To Niemcy i Angela Merkel zapewniły też w marcu 2017 r. drugą kadencję dla Tuska, otwarcie wchodząc w tej sprawie w konflikt z rządem Beaty Szydło. Tuska poparły też wtedy najważniejsze niemieckie media.
Jako przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał UE prawo ingerowania w polskie sprawy, np. 19 stycznia 2016 r. w wystąpieniu w Parlamencie Europejskim. De facto Tusk wspierał koncepcję unii kilku prędkości, co mogło doprowadzić do rozbicia UE i zaszkodzić Polsce. Donald Tusk praktycznie wspierał też przez długi czas politykę zmuszania takich krajów jak Polska do przyjęcia niekorzystnych zasad polityki migracyjnej, w tym płacenia kar za odmowę przyjmowania kwot uchodźców. Od początku 2017 r. Donald Tusk stał się de facto jednym z najważniejszych narzędzi uderzającej w polskie interesy polityki forsowanej m.in. przez Niemcy, Francję czy Holandię i instytucje UE, np. Komisję Europejską, europarlament czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. A jako przewodniczący RE, który powinien być bezstronny, otwarcie ingerował w wewnętrzne polskie sprawy, np. 17 grudnia 2016 r. w wystąpieniu we Wrocławiu, 19 kwietnia 2017 r. podczas happeningu na Dworcu Centralnym oraz na ulicach Warszawy czy 10 listopada 2018 r. podczas Igrzysk Wolności w Łodzi.
Kiedy Donald Tusk poważnie zajął się polityką, często zachowywał się jak oportunista, przyłączający się do większości z powodu spodziewanych korzyści. Tak zachował się 4 czerwca 1992 r., biorąc udział w obaleniu rządu Jana Olszewskiego. Tak się prezentował podczas bardzo ważnej wizyty w lutym 2008 r. w Moskwie. A po tej wizycie Donald Tusk stał się wręcz agencją reklamową „demokraty” Putina. Ta wizyta skutkowała ślepotą polskich służb na zagrożenia ze strony Rosji, a wręcz wpuszczeniem ich w „kanał” współpracy z Rosją. W polityce wewnętrznej Donald Tusk sprawiał wrażenie, że ulega różnym lobby i grupom interesów, skutkiem czego zamiata pod dywan afery, gdzie naruszone były interesy jego promotorów. Tak było w wypadku afer: hazardowej, stoczniowej, z willą Kwaśniewskich w Kazimierzu, Amber Gold, gdzie wszedł w ostry konflikt interesów z powodu zatrudnienia syna Michała w spółce córce OLT Express czy w związku z aferą VAT, na której Polska straciła ponad 250 mld zł. Kim jest zatem Donald Tusk? Odniósł niewątpliwy sukces osobisty. Ale co Polska na tym zyskała?
-
Doskonała lektura na weekend! Tygodnik „Sieci”. A w nim jak zawsze ważne i aktualne tematy, ciekawe teksty i znakomite fotografie.
Z nowym wydaniem, specjalny dodatek na majówkę z pięknym prezentem: reprodukcją arcydzieła Jana Matejki „Konstytucja 3 maja” - nie przegap!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444932-kim-pan-jest-panie-tusk