We wtorek Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych Piotr Schab skierował do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zażalenie na postanowienie o umorzeniu postępowania o uchylenie immunitetu sędziego Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia Wojciecha Łączewskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: TYLKO U NAS. Wiemy, za co sędzia Łączewski odpowie przed rzecznikiem dyscyplinarnym. Straci swoją posadę? SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY
O zażaleniu Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych poinformował w wydanym we wtorek komunikacie. Postanowienie o umorzeniu postępowania w sprawie sędziego Wojciecha Łączewskiego z wniosku Prokuratora Regionalnego w Krakowie zostało wydane 5 kwietnia przez Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. Decyzja zapadła na posiedzeniu niejawnym.
W związku z umorzeniem postępowania o uchylenie immunitetu Łączewskiemu prokuratura nie mogła przedstawić sędziemu zarzutów ani skierować aktu oskarżenia do sądu, przed którym toczyłoby się ewentualne postępowanie karne w jego sprawie.
CZYTAJ TAKŻE: Niebywałe! Krakowski sąd umorzył postępowanie ws. Wojciecha Łączewskiego. Sędzia nie straci immunitetu
Wniosek o uchylenie immunitetu, który prokuratura skierowała do sądu 21 stycznia, dotyczył złożenia przez Łączewskiego doniesienia o przestępstwie, którego nie było, i składania fałszywych zeznań. Z ustaleń śledztwa wynikało – jak poinformowała Prokuratura Regionalna w Krakowie – że wbrew złożonemu przez sędziego zawiadomieniu o przestępstwie nie doszło do włamania do prowadzonych przez niego pod fikcyjnymi nazwiskami kont na Twitterze.
Jak wskazały również zgromadzone dowody, sędzia zeznał nieprawdę, że to rzekomy włamywacz namawiał w internetowej korespondencji osobę, którą wziął za redaktora naczelnego „Newsweeka” Tomasza Lisa, do prowadzenia antyrządowej kampanii, a także bez wiedzy sędziego zrobił i wysłał za pośrednictwem Twittera jego zdjęcie. Fotografia miała być dowodem, że właścicielem konta zarejestrowanego na fałszywe nazwisko „Krzysztof Stefaniak” jest właśnie sędzia Wojciech Łączewski.
Zlecona przez prokuraturę ekspertyza z zakresu informatyki jednoznacznie wykazała, że nikt poza sędzią Łączewskim nie miał dostępu do jego urządzeń elektronicznych i kont na Twitterze. Wersji zdarzeń przedstawionych przez sędziego przeczyły zaś zeznania świadków.
W lutym 2016 r. sędzia Łączewski złożył w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie ustne zawiadomienie, że nieznana mu osoba włamała się na jego konta prowadzone pod fikcyjnymi nazwiskami na Twitterze i w jego imieniu prowadziła korespondencję. W sprawie zostało wszczęte śledztwo; powołany biegły ocenił, że nie doszło do włamania.
Przypomnijmy również, że sędzia Ireneusz Bieniek, który umorzył postępowanie w sprawie uchyleniu immunitetu sędziemu Wojciechowi Łączewskiego, przez 9 miesięcy był w szkole wywiadu PRL. Sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie został w roku 2000, po burzliwej dyskusji i protestach samych sędziów, którzy nie chcieli, by współpracownik tajnych służb PRL dostał awans do SO w Krakowie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szkolił się na agenta wojskowej bezpieki w PRL, dziś uratował sędziego Łączewskiego przez zarzutami! Kim jest sędzia Bieniek?
kpc/PAP/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/444798-laczewski-z-immunitetem-ale-temat-nie-jest-zamkniety